[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na cześć miejsca w Mekce, ku któ-remu podczas modłów zwracają się wszyscy mahometanie.Gdy klejnot był w posia-daniu Kościoła, nazywano go Okiem Aleksandra od imienia jednego z papieży.Toimponujący kamień, panowie, 211,31 karata, ze szlifem brylantowym typu briolette zsiedemdziesięcioma dwoma fasetami.W 1931 roku przekazała mi go do oczyszczenianeapolitańska firma Sidney Luzatti i Synowie.Był osadzony w jednym z tych szcze-gólnych nakryć głowy.jakże ono się nazywa, Harry? Tiara.Tiara Grzegorza. Tak.Wiele lat pózniej jakiś złodziej wyrwał kamień z tiary i w kieszeni wy-niósł go z Muzeum Watykańskiego.Wtedy słyszałem o nim po raz ostatni. Został skradziony z Watykanu w 1946 roku uściślił Akiwa i cichaczemnabyty przez króla Egiptu, Faruka. Ach powiedział Alfred. To uzupełnia lukę w jego dziejach rzucił Harry do ojca, odnosząc wraże-nie, iż Alfred ma wyraz oszołomienia na twarzy. Tato zapytał dobrze sięczujesz? Tak, tak.Oczywiście. Nie znalazł się na liście sporządzonej przez władze Egiptu po abdykacji Faru-ka powiedział Harry. Przestudiowałem dokumenty z aukcji.Wystawiono naniej kilka cudownych przedmiotów, ale reszta do śmok, bo król miał okropny gust.Jedyna kolekcja godna większej uwagi to pornografia. Szczeniacka rozrywka wymamrotał jego ojciec. Mężczyzna może robićz kobietą zaledwie kilka rzeczy, reszta jest perwersją. Zamknął oczy, ugniatającpalcami policzek. Dobry Boże powiedział. Istotnie, nie było go na liście aukcyjnej zgodził się Akiwa.Popatrzył naHarry'ego. Chcemy, żeby zdobył pan ten diament. A zatem musicie ustawić się w kolejce odparł Harry.Essie, która wchodziła właśnie z tacą słodyczy, stanęła jak wryta i przerazliwiekrzyknęła.Podążając za jej spojrzeniem, Harry zobaczył, że lewa strona twarzy Alfredaprzypomina ciasto ugniecione z kiepskiej mąki, że jedno oko jest zamknięte, a bez-władne wargi osunęły się mocno w stronę podbródka. Tato?. wyszeptał.Nie miał pojęcia, co dzieje się w ludzkim ciele podczaswylewu, ale wiedział, że ojciec właśnie go doznał.Przytrzymał Alfreda, gdy ten zaczął się chylić w bok.Z tacy spadł kawałek cia-sta, Essie z jakichś zupełnie niepojętych powodów przyklęknęła, żeby go podnieść. Przestań! warknął Harry w stronę pucołowatej twarzy. Wezwij lekarza.Tulił ojca i kołysał go w ramionach.Arogancki stary sukinsyn.Siwe włosy, których dotykał wargami, sprawiały wrażenie suchych jak pieprz.Któryś z nich dwóch, on albo ojciec, zaczął dygotać.Rozdział 4NOTESY ALFREDAUmieszczono go w sali na końcu korytarza, oszańcowano monitorami.Alfred niewydawał się już Harry'emu arogancki lewa strona jego ciała była sparaliżowana,często ziewał, a ponieważ wyjęto mu protezy, jego górna warga wydymała się i trze-potała w sposób, którego Harry nie mógł znieść.Weszła rezydentka, pochyliła się nad łóżkiem i powiedziała: Panie Hopeman Alfred jednak nadal trwał w śpiączce.Po jej wyjściu próbę podjął Harry. Tato!Oczy Alfreda otworzyły się i wbiły weń niewidzące spojrzenie. Doktor Silberstein, ich bitte um Entschuldigung rozległ się słaby głos.Dlaczego jego ojciec z wyraznym przerażeniem kogoś przeprasza? I kimże jestten Silberstein? Alfred odpływał i śnił, prowadząc bełkotliwy, niezrozumiały mono-log po niemiecku.Jego płuca wypełniły się płynem bulgocącym przy każdym oddechu, wciskanomu w gardło złowrogie rurki, aby go odessać.Pózniej znów otworzył oczy i tym razem odnalazł twarz Harry'ego.Wpatrzył sięw nią pożądliwie. Ja. Próbował wyszeptać coś jeszcze, lecz nie rozległ się żaden dzwięk.Wytrzeszczył oczy, jego dłoń zatrzepotała na pościeli.Chciał coś powiedzieć synowi.Harry uniósł poduszkę, przytknął szklankę z wodą do warg ojca.Alfred był zbytsłaby, żeby pić, odrobina wilgoci jednak przywróciła mu głos. Powinienem ci powiedzieć. Co, tato?.ment inkwi. Nic nie mów, tato, odpoczywaj. Skaza wykrztusił Alfred, po czym ostatecznie zawiódł go głos. Diament ma skazę?Alfred zamknął oczy i zaraz je otworzył.Harry chciał mieć zupełną pewność. Czy Diament Inkwizycji ma skazę?Jego ojciec, ciężko dysząc, skinął głową. Nic mnie to nie obchodzi odparł Harry. Do diabła z diamentami! Poprostu odpoczywaj, żeby wydobrzeć.Rozumiesz?Alfred zwiotczał.Jego powieki opadły jak brama garażu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]