[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przez te trzy sekundy po zga-śnięciu latarek widziałem przed sobą tylko ciemność zakrywającą niebo.W czwartej sekun- dzie wiedziałem, że ta ciemność zakrywająca niebo, to człowiek na wielkim koniu; w tejsamej chwili wir jezdzców wypadł zza rogu, stratował mnie i odrzucił na bok.Gdy zawrócili,zauważyłem, że nie byli czarni, lecz szkarłatni, był to wypad oblężonych, dowodzony przezWayne'a.Podniosłem się z rynsztoka oślepiony krwią, płynącą z lekkiej powierzchownej rany, anajciekawsze w tej chwili było to, że nie troszczyłem się ani o ślepotę, ani o to, że rana jestlekka.Przez następnych kilka strasznych chwil po zniknięciu tej zdumiewającej kawalkadymartwe milczenie panowało na pustej ulicy.Potem zjawił się Barker i wszyscy jego hala-bardnicy biegnąc jak opętani w pościgu za jezdzcami.Ich to było rzeczą pilnować tej bramy,przez którą zrobiono wypad, ale nie spodziewali się oni kawalerii i nie można im tego brać zazłe.W każdym razie bieg Barkera i jego ludzi był naprawdę wspaniały, i o mało co nie złapalikoni Wayne'a za ogony.Nikt nie rozumiał tej wycieczki.Brała w niej udział tylko mała cząstka garnizonuWayne'a.Sam Turnbull z ogromną większością załogi jest bez wątpienia wciąż jeszczezabarykadowany na ulicy Pompy.Wypady tego rodzaju miały bardzo często miejsce podczasznanych nam z historii oblężeń, na przykład podczas oblężenia Paryża w roku 1870, gdyoblężeni szukali jakiejś pomocy na zewnątrz.Ale jaki mógł być cel wycieczki w tym wy-padku? Wayne wie (a jeżeli jest zbyt szalony, żeby wiedzieć cokolwiek, to Turnbull wie), żena zewnątrz murów Notting Hillu nie ma i nigdy nie było najmniejszej szansy pomocy dlaniego, że ogół rozsądnych współczesnych mieszkańców Londynu traktuje ich śmiesznypatriotyzm z taką samą pogardą, jak i pierwotną głupotę, która do tego doprowadziła szaleństwo naszego króla.Nikt nie może nawet domyślić się, jakie są zamiary Wayne'a i jegojezdzców.Ogólnie uważa się, że Wayne jest po prostu zdrajcą i że zostawił oblężonych ichwłasnemu losowi.Ale wszystkie te zagadki, choć są bardzo trudne, jednakże łatwiejsze są dorozwiązania, niż ta jedna mała, której nie podobna rozwiązać: skąd wzięli konie?Jeszcze pózniej.Słyszałem nadzwyczajne doniesienie dotyczące tajemnicy pojawieniasię koni.Okazuje się, że ten zdumiewający osobnik generał Turnbull, który teraz rządzi ulicąPompy, pod nieobecność Wayne'a, w sam dzień wypowiedzenia wojny wysłał wielką liczbęuliczników (czyli jak my, dziennikarze, mówimy  brukowych cherubinków ) i każdemu znich dał pół korony, aby wynajął dorożkę i sprowadził ją na Notting Hill.I oto na ulicyPompy spotkało się ni mniej ni więcej tylko sto sześćdziesiąt dorożek, które zostały zarekwi-rowane przez załogę.Woznice zostali wypuszczeni na wolność, powozy posłużyły do wznie-sienia barykad, a konie były specjalnie żywione i ćwiczone przez kilka dni, aż stały się takzwinne i rącze, że mogły zostać użyte do owej dzikiej wycieczki.Jeżeli to jest prawda (adowiedziałem się o tym z najlepszych zródeł), to wyjaśnioną mamy przynajmniej technikęwypadu, ale nic jeszcze nie wiemy o jego celu.Gdy Błękitni Barkera w swym pościguskręcali na rogu ulicy, zostali powstrzymani, lecz nie przez wrogów, tylko przez głos czło-wieka, który okazał się przyjacielem.Był to rudy Wilson z Bayswater, który samotnie biegłulicą z halabardą, wyrwaną z rąk wartownika, dając im znaki, żeby się cofnęli.Był on głó-wnodowodzącym, więc Barker zaskoczony i osłupiały zatrzymał się na rogu ulicy.W pomro-ce doszedł do nas wyraznie i mocno głos Wilsona, i zaprawdę zdumiewające było, że takpotężny głos pochodzi od tak drobnego człowieczka. Stać, Południowy Kensington!  zawołał. Strzeżcie tego przejścia i przeszkodz-cie im powrócić.Ja sam będę ich ścigać.Naprzód, Zielona Gwardio!Zciana ciemnoniebieskich mundurów i las halabard oddzielały mnie od Wilsona, gdyżludzie Barkera zamykali ulicę podwójnym nieruchomym szeregiem.A przez tę ścianę i przezmrok słyszałem wyraznie wydawane rozkazy i szczęk broni, i dojrzałem, jak zielona armiaWilsona pomaszerowała ku zachodowi.Byli to nasi wspaniali wojownicy.Każdy z nich nosisrebrny medal z wizerunkiem studni z pompą, bo oni jedni ze wszystkich sprzymierzonych armii zwycięsko wdarli się na ulicę Pompy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •