[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak Tiffanyzareagowała, kiedy z nią zerwałeś?- Nadal jesteśmy przyjaciółmi - wyjaśnił.- A poza tymnie zerwałem z nią, bo nie było czego zrywać.Tak naprawdęnic się między nami nie wydarzyło.- Podejrzewam, że powiedziałeś jej, jak bardzo zależy cina podtrzymaniu tej znajomości.- Nie, to ona zaproponowała, żebyśmy zostaliprzyjaciółmi, a ja się zgodziłem.- Biedna dziewczyna, ma złamane serce, a musi robićdobrą minę do złej gry.- Nie przyszedłem tu rozmawiać o Tiffany.- Musimy o niej porozmawiać, bo zarówno jej, jak i mniepozwoliłeś myśleć, że ją kochasz.- Nigdy jej tego nie powiedziałem - odparł.- Tobiezresztą też nie mówiłem, że ją kocham.- Ale przecież stwierdziłeś, że ona „jeszcze" nie jest twojądziewczyną.- Prawie cię wtedy nie znałem, tak samo zresztą jakTiffany.- Powiedziałeś mi, że uparcie dążysz do wytyczonychcelów.Odniosłam wrażenie, że zależy ci na związku zTiffany.- To ty przekonywałaś mnie, że pragnę Tiffany.Zresztąwszyscy starali się mnie o tym przekonać.Podczas rejsujachtem nawet jej ojciec dał mi do zrozumienia, żezaakceptowałby nasz związek.Powinienem być szczęśliwy, aczułem się winny.Nie kochałem Tiffany i zrozumiałem, żenigdy jej nie pokocham.Ten weekend był męczarnią.Gdywróciłem do domu, do ciebie, uświadomiłem sobie, jakimbyłem głupcem.Postanowiłem jednak, że zanimporozmawiam z tobą, powinienem najpierw załatwić sprawę zTiffany.I okazało się to znacznie łatwiejsze, niż sięspodziewałem.Gdy tylko powiedziałem jej, że musimypoważnie porozmawiać, zaczęła się rozwodzić nad tym, jak tonie planuje na razie wychodzić za mąż i jak bardzo mnie lubi iceni jako przyjaciela.I to właściwie wszystko, co mam dopowiedzenia w tej sprawie.Czy możemy teraz porozmawiać onas?- O nas? - powtórzyła.- O tobie, o mnie i o naszym ślubie - odpowiedział.- Wczoraj twierdziłaś, że nie poślubiłabyś mnie, nawetgdybym był ostatnim mężczyzną na naszej planecie.Riley nie chciała wyjść na osobę, która rzuca słowa nawiatr.Jednak byłaby głupia, zatrzaskując szczęściu drzwiprzed nosem.Nie zamierzała też tak łatwo ustępować, miałaprzecież swoją dumę.a przynajmniej jej resztki.- Nie poprosiłeś mnie o rękę.- Spojrzała na niego ostro.- Wiem.nie potrafiłem się zachować jak cywilizowanyczłowiek.Instynkt mi szeptał do ucha, bym przerzucił cięprzez ramię i zawlókł do mojej jaskini.Nigdy jeszcze nikomusię nie oświadczałem i nie bardzo wiem, jak to zrobić —przyznał się.- Śmiałe rozwiązania, które stosuję w biznesie, wtym przypadku nie mają racji bytu.- Zamilkł na dłuższą chwilę, a gdy się odezwał, postarałsię, by jego pytanie zabrzmiało jak błaganie.- Czy wyjdzieszza mnie, Riley?Czas jakby stanął w miejscu.Ptaki nadal śpiewały zaoknem, a Riley uświadomiła sobie ze zdziwieniem, żerozmawia z Benedictem zaledwie kilka minut, a nie całąwieczność, jak jej się zdawało.Oczywiście, że pragnęła zostać jego żoną.Ale przecież tosię nie mogło udać.- Nie - odpowiedziała.Odwróciła się od niego, by niezobaczył jej smutnych oczu.Miała wrażenie, że jej serce pękłona tysiąc kawałków.Zaległa cisza.Riley sądziła już, że na tymkoniec, że Benedict nic więcej nie powie.- Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego? - zapytał poważnie.To pytanie wydało jej się tak idiotyczne, że pewnie by sięroześmiała, gdyby nie obawa przed atakiem histerii.- Zgadnij! - rzuciła buńczucznie, zaciskając ręce w pięści.- Nie kochasz mnie?Wzruszyła tylko ramionami.Bała się cokolwiekpowiedzieć, by nie wyznać przypadkiem prawdy.A kłamstwonie przeszłoby jej teraz przez usta.Dlaczego on sobie poprostu nie pójdzie i nie zostawi jej w spokoju? Tak postąpiłbydżentelmen, ale widać Benedict, mimo znajomości dobrychmanier, nie był dżentelmenem.- Spójrz na mnie, Riley - poprosił.- Spójrz mi w oczy ipowiedz, że nie jesteś we mnie zakochana.Ten to ma tupet! - wściekła się w duchu.- Nie, nie jestem - skłamała, unosząc wojowniczopodbródek.Jego pewność siebie gdzieś nagle zniknęła.Byłspięty, w jego oczach zobaczyła strach.- A czego się, dodiabła, spodziewałeś! - krzyknęła.- Przecież ty mnie niekochasz!- Wczoraj wieczorem.- Wczoraj wieczorem - weszła mu w słowo -powiedziałeś, że byłam twoją obsesją, ale nie widziałeś wemnie niczego godnego uwagi.Ba, wręcz nie rozumiałeś tegozauroczenia moją niepozorną osobą.Powiedziałeś też, żezniweczyłam twoje plany poślubienia doskonałej kobiety izamieszkania z nią w doskonałym domu.Że obróciłam wperzynę twoje sny o wspaniałym życiu! Ty szukasz ideału,księżniczki z bajki, a ja jestem całkiem zwykłą, pospolitądziewczyną.Podejrzewałeś nawet, że sypiam z każdym, kogochoć trochę polubię.Otóż wiedz, że to nieprawda, ja niejestem na każde zawołanie, a już na pewno nie twoje.A tak wogóle to moje życie seksualne nie powinno cię obchodzić!- Do diabla, ale narobiłem bigosu.- Złapał się za głowę.-Nie myślę o tobie w taki sposób.Jesteś pełna życia, namiętna,bystra, słodka, pyskata.Czuję, że twoje miejsce jest w moichramionach.- Patrzył na nią tak czule.Riley wprostrozpływała się ze szczęścia.- Nigdy nie uważałem, że sypiasz,z kim popadnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •