[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na ulicy czekała już ciocia Du.Wsiadłyśmy do autobusu i pojechałyśmy dodomu - do mieszkania, które kiedyś dzieliłam z Jimmym.Po drodze widziałam, jakieogromne zmiany zaszły w mieście.Zamknięto mnóstwo banków, sklepów, szkół irestauracji, a na drogach roiło się od samochodów pełnych ludzi i dobytku;wyładowano je tak szczelnie, że ubrania niemal wypadały przez okno.Mówiono, że codziennie przez ulicę Nankin przejeżdża sto tysięcy ludzi.Wdniu, kiedy wyszłam z więzienia, musiało tam być ze sto tysięcy wózków znajróżniejszymi rzeczami: od worków z ryżem do futer z norek.Ciocia powiedziała, żewszyscy biegną na stację kolejową albo do portu, żeby wyjechać do Hongkongu alboKantonu, zanim nadejdą komuniści.Hulan gotowała właśnie, kiedy przyszłam do domu.Podbiegła i uszczypnęłamnie w policzek.- Pewnie nigdy nie dorównam ci w kuchni, ale dziś chyba moje potrawy i takbędą ci smakować bardziej niż to, co dotąd jadłaś - powiedziała.Jej nowy mąż podprowadził mnie do kanapy, prosząc, bym dała odpocząćstopom i głowie.Zaczęłam dziękować mu z całego serca.- Kuang An, bez twojej pomocy.- Nie ma o czym mówić - opędzał się.- Ależ to prawda - ciągnęłam - Nie przetrzymałabym tam pewnie następnychsześciu miesięcy. - Teraz jesteś tutaj i tylko to się liczy.Wszystko inne to przeszłość.Doprawdy, zbytnia uprzejmość.Wobec tego i ja zrobiłam się idiotycznieuprzejma.- Wiem, ile to ci przysporzyło kłopotów - powiedziałam.- Może musiałeś nawetcoś zapłacić.Tak czy inaczej, na zawsze pozostanę twoją dłużniczką.Jeśli kiedy-kolwiek będziesz potrzebować czegoś od przyjaciółki Jiang Weili - proś koniecznie.Zakażdym razem sprawi mi to tylko przyjemność.Zaczerwienił się. Co za skromność" - pomyślałam.- A nie mówiłam? - zaczęła gruchać Hulan.- Jedno słowo Kuang Ana! Onwszystkich zna, każdego ważnego człowieka.Oczywiście popędzałam go mnóstworazy. Czemu tak się to ciągnie?" - mówiłam.-  Wyciągnij ją szybciej".- Dosyć gadania - przerwała ciocia Du.- Biedna mała tak schudła, że lada wiatrmógłby ją porwać.Rzeczywiście.Ważyłam chyba z pięć kilo mniej niż rok przedtem, a już wtedybyłam dosyć szczupła.Powitalny obiad okazał się bardzo prosty: szpinak z jednym czarnymgrzybkiem posiekanym do smaku, wieprzowina w sosie jajecznym, smażone paskiżółtej ryby i zupa z rybich łbów.To wszystko: zupa i trzy dania dla czterech osób.Porcje też wyszły bardzo niewielkie.Ciocia Du spostrzegła pewnie, iż nie mogę sięnadziwić, że nie ma już nic więcej.- To bardzo specjalny posiłek - wyjaśniła.- Och, lepszy, niż mogłabym sobie wymarzyć! - zapewniłam ją natychmiast.- Tak, ale powinnaś wiedzieć, dlaczego.Nie jedliśmy takich rzeczy od miesięcy.- Nowe banknoty są nic niewarte - podjęła Hulan.- Za torbę ryżu musiszzapłacić z milion nowych juanów.Idiotyczne! Pieniądze ważą więcej niż ryż.- Więc z czego zapłaciliście za to jedzenie?- Sprzedałam małą bransoletkę z jadeitów - wyjaśniła ciocia Du i widząc mojeprzerażenie, dodała: - Nie dało się inaczej.Tylko to nadaje się dziś do handlu.Jeżelina ulicy znajdą przy tobie złoto albo amerykańskie dolary, mogą cię nawet zabić.Kuomintang wypali ci w łeb, a pewnie kiedy przyjdą komuniści, będą robić to samo.- Nie mamy pieniędzy? - zapytałam. - Tego nie powiedziałam.Mówię tylko, że nie można pokazywać się na ulicy zdolarami i złotem, ale nadal mamy sztabkę złota kupioną po zlikwidowaniu twegokonta, a do tego prawie dwieście dolarów od Jimmy'ego Louie.Zostały też twoje złotebransoletki, pierścionek i jakieś inne drobiazgi, kolczyki na przykład.Tak naprawdęmamy dużo szczęścia.Przypomniałam sobie nagle.- Może nawet więcej, niż nam się zdaje - powiedziałam.- Gdzie moja walizka?Poszliśmy do sypialni.Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam dno.Schowałam jetak dobrze, że niemal wyleciały mi z pamięci.Leżały tam: srebrne pałeczki, dziesięćpar wciąż połączonych łańcuszkami.Hulan i Kuang An mieszkali z nami w mieszkaniu, które niegdyś dzieliłam zJimmym.Spali w salonie, a ja z ciocią na podwójnym łóżku w sypialni.Pierwszej nocywydawało mi się, że nie zasnę.Wspominałam życie, jakie tu prowadziłam zaledwieprzed dwoma laty, wszystkie szczęśliwe chwile z Jimmym i Danru.Chwilę pózniej, takmi się przynajmniej wydawało, ciocia potrząsnęła mnie za ramię.Nastał już poranek,a ona śmiała się ze mnie, bo przycisnęłam się do ściany, zupełnie tak samo jak wwięzieniu.Po śniadaniu dałam Hulan prezent, parę kolczyków.Położyłam je obok jejtalerza.Kuang An próbował odmówić:- Nie! Nie! %7ładnych więcej podziękowań.Zabierz kolczyki z powrotem i niekłóćmy się już.Udawałam, że go nie słyszę.- Przymierz - powiedziałam do Hulan.- Chciałabym tylko zobaczyć, czy ci wnich do twarzy.Zawahała się może na pięć sekund, po czym jeden po drugim wpięła je w uszy.Wiesz, o których kolczykach mówię? O tych, które ciocia Helen wkłada na specjalneokazje.Mają przyjemny kształt, dwa grube półkola ze złotym brzeżkiem.Nazywamytaki kamień cesarskim zielonym jadeitem.Nie znajdziesz dziś łatwo takiego odcienia -bardzo rzadki i bardzo drogi.Dałam jej te kolczyki w zamian za pomoc w wydostaniusię z więzienia.Zgadnij, czego się potem dowiedziałam! Poszłyśmy z ciocią Du na rynek.- Nie dawaj Hulan nic więcej - powiedziała po drodze.- Kuang An nie chce, byśprzypominała mu o jego pomocy. - Ciociu, oni odmawiają z uprzejmości - odparłam.- Może Hulan, ale nie Kuang An.Potem opowiedziała mi, jak to Kuang An przyszedł do niej przed miesiącem,kiedy ja siedziałam w więzieniu.Był ogłupiały i strasznie zawstydzony.Jego szkolnyprzyjaciel w ogóle nie chciał z nim rozmawiać, nie wyszedł nawet z biura, żeby sięprzywitać.Kuang An bał się przyznać Hułan, że nie uznano go za dość ważnego, byzamienić z nim choć słowo, i że nie potrafi wydostać jej przyjaciółki z więzienia.- Tak mi wstyd przed żoną - powiedział cioci, na co ona odparła:- Nie myśl już o tym.- To nie on mi pomógł? - zapytałam.Ciocia potrząsnęła głową.- Oczywiście bardzo chciał, ale koniec końców sama poszłam do urzędu.Nictakiego, musiałam tylko zastanowić się dobrze przez kilka dni.Widzisz, jak wyglądateraz wszystko w Szanghaju i kto przejmuje władzę.Powiedziałam w zarządziewięzienia, że masz powiązania z wysokiej rangi przywódcą komunistów, któregonazwisko to wielka tajemnica.Powiadam im:  Jeśli za miesiąc zjawią się komuniści izobaczą Jiang Weili w więzieniu - ojo!"- Tak powiedziałaś?Roześmiała się.- Widzisz, na czym polega władza.Trzymać w ręce cudzy strach i potrząsnąćnim, kiedy potrzeba! Zresztą, może to prawda? Może Orzeszek i matka Małej Yu toteraz jakieś wielkie komunistki, kto wie?Ciocia kazała mi obiecać, że nie wspomnę o niczym Hulan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •