[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powodzenia.Jest duże prawdopodobieństwo, że się panu uda.3Fersfield, Baza Korpusu Lotniczego Wojsk Lądowych USABredfordshire, Anglia18 lutego 1943 roku, 12.00Kiedy nad komandorem podporucznikiem Edwinem W.Bitterem, porucznikiem marynarkiJosephem P.Kennedym i kapitanem Stan leyem S.Fine em z Korpusu Lotniczego przemknąłP 38, wszyscy siedzieli na składanych drewnianych krzesełkach przed barakiem Quonset, którysłużył jako kwatera oficjalnie dowództwa Dywizjonu Mieszanego 503, a sekretnie: operacjiAfrodyta.Wygrzewali się na słońcu, którego w Anglii było w lutym bardzo niewiele, ilekroć więc siępokazało, każdy kto mógł sobie na to pozwolić, starał się wykorzystać okazję. Na przekór temu, że wszyscy, od Billa Donovana do groznej kapitan w gabinecie DavidaBruce a, powtarzali mi, że zadawanie tutaj pytań to tak, jak pierdzenie w Kaplicy Sykstyńskiej, jajednak zapytam, dokąd zabieracie mój nowiuteński samolot odezwał się Kennedy. Daj spokój, Joe z lekką naganą w głosie powiedział komandor Bitter. Ta wiedza jest wam zupełnie zbyteczna, poruczniku, a najważniejsza sprawa to, ilepotraficie w ciągu godziny, dwóch przekazać na temat pilotażu B 17 temu oto osobnikowi wtrącił z uśmiechem kapitan Fine i wskazał palcem P 38, kładący się właśnie w wiraż. Nie powiem, żeby nie ciekawiło mnie również, po co ten instruktaż mruknął Kennedy skoro i ja, i komandor Bitter niejedną godzinę wylataliśmy na B 17. Ojczyzna chce was zachować do innych celów, poruczniku wyjaśnił Fine głosem taknapuszonym, że wszyscy trzej roześmiali się. Więc jak, nic mi nie powiesz, ty skurczybyku? spytał Kennedy. Przykro mi, Joe, nie mogę.Patrzyli, jak P 38 ląduje; pilot dopiero na chwilę przed dotknięciem płyty wyrównał kurs. Jak spróbuje tego z B 17, będziemy mieli następną maszynę do ustawienia tam mruknąłKennedy i ruchem brody wskazał cmentarzysko samolotów na skraju lotniska. Jakie są szanse,że dostanę go z powrotem? Wszystko zależy od tego, ile uda ci się nauczyć pilota.Dżip z napisem ZA MN pojechałna spotkanie P 38, a cała trójka poszła na miejsce, gdzie maszyna miała zaparkować. Może ja też zabrałbym się tym B 17 odezwał się Bitter. Ewentualnie pomógłbym wczymś Joe. Nie odparł Fine uprzejmie, ale stanowczo. Dla ciebie znajdzie się zajęcie znastępnym nowym.Samolot znieruchomiał, a szef załogi naziemnej dał znak, żeby wyłączyć silniki.Za chwilę podostawionej drabince schodził podpułkownik Peter Douglass.Miał na sobie różową kurtkę i dopasowane do niej spodnie, podniszczoną ocieplaną czapkę, aw rozpiętym kołnierzu koszuli pysznił się szal spadochroniarzy. Cholera, bez munduru , pomyślał z przekąsem Fine, ale zaraz sam siebie skorygował.Nie, tobył mundur, który ustanowili dla siebie piloci myśliwców, a z Douga jest myśliwiec pierwszejklasy.Na dziobie jego maszyny w trzech rzędach były wyrysowane japońskie klopsiki ,niemieckie swastyki i jeden okręt podwodny.I jeszcze coś nowego.Teraz maszyna nazywała się Charity. A gdzie orkiestra powitalna? spytał Douglass, objął Bit tera i głośno ucałował go wczoło, wiedząc, jak takie gesty konfundują komandora.Fine i Kennedy uśmiechnęli się, a ten ostatni spytał: Kto to: Charity? Douglass wzruszył ramionami. Nazwa jak nazwa.Trudno, nie ma orkiestry, ale co z obiadem? Umieram z głodu. Najpierw polecisz z porucznikiem Kennedym oznajmił Fine. Jak wrócisz, możemycoś zjeść. A dokąd polecimy? zwrócił się Douglass do Kenedy ego. Nigdzie daleko brzmiała odpowiedz. Fine powiada, że muszę cię nauczyć, jakjeszcze w powietrzu dostosować kurs do kierunku pasa. Takie rzeczy trzeba ćwiczyć tylko z bombowcami.Ale naprawdę, lecimy przed obiadem? Jeśli będziesz dobrze się sprawował, po powrocie będę miał dla ciebie niespodziankę powiedział Fine
[ Pobierz całość w formacie PDF ]