[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pach! - zrobiła wymowny ruch dłonią - i nieżyyyyyyyłeśśśśs - jej szloch rozbrzmiewał chyba w całejokolicy. - Zosieńko, kochanie ty moje.- Tym razem jego żona dałasię przytulić.- Przecież ja ciebie kocham.%7ładnej lafiryndy wpantalonach! To był tylko sen! - Staszek do Zofii miałcierpliwość anioła.Pani Zofia Kruk, nieco już uspokojona, pochlipując,zapytała:- I nie muszę tych gaci kupować? - Chlip.- Oczywiście, Zosieńko! - Staszek głaskał Zofię po nodze.- Wiesz, Staszku, ale ja i tak sobie chyba kupię -stwierdziła Zofia.- Może będziesz lubił.Staszek bezsilnie pokiwał głową.Zofia już nie chlipała takrozpaczliwie.Wytarła głośno nos.Pół godziny pózniej, w ramionach Staszka poczuła sięzdecydowanie lepiej.Nie zmieniało to natomiast faktu, że śniłjej się Paryż.A to był zawsze zły znak, o czym się miaławkrótce przekonać.*Stanisław popijał pomarańczowego drinka i oglądałTVN24.Zofia też oglądała, ale z zupełnie innych przyczyn.Przyczyną były zielone buty Moniki Olejnik.Właśnie miałacoś na ten temat powiedzieć, a przynajmniej podnieść się zkrzesła, gdy zadzwonił telefon Staszka.Ten, wielce niezadowolony, że ktoś mu zakłóca całkiemprzyjemny wieczór i tym samym spokój, telefon odebrał.Przez cały czas trwania rozmowy nie powiedział nic.Jegotwarz nabrała koloru czerwonego, zacisnął mocno rękę nadelikatnej szklance, a oczy zrobiły się dużo bardziej okrągłe.Po zakończonej rozmowie zdziwiony spojrzał jeszcze razto na telefon, to na swoją żonę, która niestety musiała oderwaćwzrok od zapewne nowych butów dziennikarki, i wyszeptał:- Zosieńko.On powiedział, że alfonsem jestem.-Staszek był przerażony.- Puszczał mi nagranie, w którym ta cała Pieczka się przyznała.- Ręce Staszkowi dygotały.Pomarańczowy drink wylewał się na skórzaną kanapę.- Staszku, odstaw tę wódkę i powiedz spokojnie.- ZofiaKruk, kiedy chciała, potrafiła być zasadnicza.Przysiadła siędo niego i odłożyła drinka na stół.- No, zadzwonił Leon Niski - odparł już spokojnieStaszek.- Nie powiedział nawet  dzień dobry" ani nic, tylkozaczął mnie od alfonsów wyzywać.Powiedział, że mojalokatorka prowadzi agencję towarzyską.I że są ofiary.Chybaśmiertelne.No i puścił mi to nagranie.- Ofiary śmiertelne? - zdziwiła się Zofia.- A co było wtym nagraniu? - zapytała z zainteresowaniem.- No.Przyznała się.- Do czego? Do prowadzenia agencji? - Zofii coś niepasowało.- Stasiulku.Coś mi się tu nie podoba.To trzebawyjaśnić - zmarszczyła brwi.- Zadzwonię do Milaczka, czy taPieczka na taką wyglądała.Ale przecież gazety coś by pisały?Na razie czytałam tylko, chyba w  Twoim Stylu" albo w innej Pani", że karierę cyrkową zaczyna.W to też nie bardzo chcęwierzyć.Poczekajmy do jutra.Dowiemy się, co za brewerieona tam urządza.*Faktycznie, kilka dni wcześniej Aleksandra Pieczkauprawiała brewerie, czy jakkolwiek to nazwać, z TomaszemRoguskim, w którym się zakochała na zabój i to na dodatek zwzajemnością.Dokładniej rzecz biorąc, nie zdążyła sobie pozwolić nazbyt wiele, gdyż usłyszała głośne pukanie w drzwi.Ześmiechem odsunęła się od Tomasza, który całując ją,próbował równocześnie wytrzeć rozlane na kafelkach włazience czerwone wino.Aleksandra zapięła nierówno guziki od bluzki i śmiejącsię, otworzyła drzwi.Od razu uśmiech zszedł z jej twarzy. - Ekhm, ekhm.Co się tu znowu dzieje? - Pan Leon Niskistał jak zwykle w oparach dymu.- Pani tu klientów zaprasza!O, znowu ten! - wskazał na Tomasza, który wychodził złazienki z czerwoną od wina szmatą.- Nawet sąsiadów nieoszczędzi!- Załatwione! - Tomasz zdążył krzyknąć, po czym usunąłsię w kąt pokoju.- Ekhm, ekhm.Załatwione.- mruknął Niski.- A kogożeście załatwili? - zapytał z ciekawością.- Wroga - zimno odpowiedziała Aleksandra.- Każdegowroga tak załatwiamy.Leon Niski cofnął się o krok.- Co jeszcze chce pan wiedzieć? - zapytała Pieczka, któranaprawdę miała już dość kaszlącego prezesa wspólnoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •