[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanówmy się spokojnie, co możemyzrobić.Czy Grahame udzielił ci jakiejś wskazówki,z kim kontaktuje się w Amsterdamie?Catherine potrząsnęła głową.Najważniejsze, żeTom był znowu sobą, a nie jakąś rozjuszoną bestią.Jego gniew minął, a wraz z nim jej przestrach. - Starannie unikał tego tematu.Lecz chcą ci powiedzieć o czymś innym.Kiedy przechodziłam narynku obok sceny, na której grano jakąś farsę, wydałomi się, że wśród widzów stoi Amos Shooter.Mówięo tym, chociaż nie mogę wykluczyć pomyłki.Tom przeniósł wzrok na służącego.- A ty go widziałeś, Geordie?- Jakbym go widział, jegomość, tobym od razupowiedział.Przez cały czas, wedle rozkazu, patrzyłem na panienkę - odparł z pełnym samozadowoleniauśmiechem na pociągłej twarzy.Tom machnął rękę.- Cud, że nie wpadłeś po drodze w jakiś dół kloacz-ny.Ale ja też nie widziałem Shootera, choć szedłem tużza wami.Co jeszcze nie oznacza, że go tam nie było.Wierzę w bystrość twojego wzroku, kochanie.No tak! Wybaczono jej.Znów była  kochaniem".Powiedziała cicho:- Jeśli zaś chodzi o Grahame'a, to starałam się nieciągnąć go za język.Zdaje się, że ufa mi, więc lepiejnie wzbudzać jego podejrzeń.Tom przez chwilę intensywnie o czymś myślał.- Postąpiłaś bardzo mądrze.Teraz przede wszystkim musimy napisać list, zaszyfrować go i wysłaćjutrzejszą poranną pocztą.- A jeśli odpowiedz sir Thomasa nie będzie zawierała żadnych ustępstw? Co wtedy? - spytała Catherine z niepokojem. - Wtedy cos wymyślimy.Ale nie bój się, kochanie.Nie będziesz zmuszona sprzedawać swojego ciała.Masz na to moje słowo.Poczuła ogromną ulgę.Miała w Tomie obrońcę,więc cóż mogło jej grozić? Odetchnęła pełną piersią.Przypomniała sobie, co pewnego razu, wspominając wielką zarazę, powiedział jej Betterton:  Dopierow obliczu śmierci innych czujemy się naprawdę żywi".Nie pomyślała wówczas, że nadejdzie chwila,w której nawet bez widoku martwych ciał na ulicachdoświadczy tego uczucia w duszy i sercu.Wręcz rwała się do życia. ROZDZIAA DWUNASTY- Zebraliśmy się tutaj, żeby ustosunkować się dotej wiadomości.Sir Thomas Gower podał lordowi Arlingtonowi kopięrozszyfrowanego listu z Amsterdamu.Siedział u szczytu długiego stołu w ministerialnym gabinecie UrzęduAdmiralicji.Był tam również Samuel Pepys i czekał nainstrukcje.Po prawej ręce miał Buckinghama, po lewejzaś lorda Clifforda.George Villiers, książę Buckingham,wyglądał na zmęczonego przygodami minionej nocy,gdyż bezceremonialnie ziewał.Arlington tymczasempilnie studiował dokument.- Przede wszystkim muszę przeprosić wszystkichpanów - rzekł Gower - że zwołałem tu was tak niespodziewanie, jednak jest to rzecz nie cierpiąca zwłoki, a otrzymałem ten list dzisiaj rano.- Owszem, sprawa jest pilna, ale przy założeniu,iż owe informacje nie są czystym wymysłem - powiedział Arlington, przekazując list Buckinghamowi.Ten, nie czytając, położył zapisaną kartkę przedSamuelem Pepysem. - Czytaj pan, bo mnie boli głowa i nie zamierzammęczyć oczu bazgrołami jakiegoś urzędniczyny! -Jakkolwiek posiadał światły umysł i wiele innych zalet, Buckingham znany był ze swej kapryśności.Pepys, jak zawsze grzeczny i układny, spełnił polecenie i przeczytał dzwięcznym głosem wiadomośćo możliwym ataku na Sheerness oraz zamiarach Holendrów wdarcia się w górę rzeki Medway.Zapadła cisza.Przerwał ją Clifford.- I mamy w to uwierzyć?Sceptycyzm Clifforda graniczył z drwiną.Na twarzy Pepysa odmalowało się zdumienie.On jeden spośród siedzących przy stole mężczyzn nadawał zródłutej informacji pełną wiarygodność.Doniesiono muwłaśnie niedawno, że Holendrzy wyruszyli w osiemdziesiąt statków wojennych i dwadzieścia branderów,podczas gdy Anglicy nie mieli na morzu ani jednegobodaj okrętu, który by mógł im przeszkodzić.Pełniłjednak tylko funkcję sekretarza i mógł zabierać głoswyłącznie zapytany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •