X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciałem sprawdzić,czy jesteście.Wciągnęła go do gabinetu i okryła kilimem leżącym na kanapie.Doczoła, na którym wyrósł guz matka przykładała stalowy nóż doprzecinania kartek.- Ty zlodowaciałeś - wykrzyknęła.- Co zrobimy? Budzić od razu, wdrugą noc pannę Franię, by zrobiła herbatę?- Jak ty się ze wszystkimi liczysz.To też cecha rodzinna.Rudolfdba o opinię zarówno żebraka pod kościołem w Marzeniowie, jak też,by prezydent Roosevelt nie usłyszał o nim czegoś złego.W końcu odprowadzono Jaona do łóżka.Matka przykryła go nakołderkę jeszcze kilimem.W śnie Jaona pojawił się Chińczyk, który podniósł chusteczkęzgubioną przez Jaona, schował ją do kieszeni i wszedł do windy.Jaon pobiegł za nim.Chińczyk w pośpiechu przytrzasnął sobiedrzwiami marynarkę.Jaon chwycił za nią, winda ruszyła i stało sięw niej coś strasznego."To nie może być sen" - śnił Jaon upewniony, że przeżywa to na jawie i obudził się.Nie był chory.Nie ucieszyło go to, jak dawniej.Od chwili gdy zaczął chodzić do szkoły, wszystko zaczęło się dziaćszybciej.Miał mniej wspomnień, jakby nie nadążyły sięnagromadzić.Przy śniadaniu ojciec oznajmił:- Nie pójdziesz do Szachowskiego.Dziś wyślę przez posłańca list.Koledze powiedz, że rodzice obawiają się o twoje zdrowie.Odprowadziła go Frania.Była smutna, zamyślona.Uważnieprzechodziła przez jezdnię, rozglądając się przedtem kilka razy.Szła pod ścianami domów.Szachowski spojrzawszy na niego powiedział nieoczekiwanie:- Widzę, że rodzice nie puszczą cię do mnie.Niepotrzebnie mójojciec pisał list.Prosiłem, by sam poszedł, na pewno by twoichrodziców przekonał.Raz prosiłem jednego kolegę i czekałem.Potemdowiedziałem się, że nie wpuścił go nasz portier.Jak nie możeszmnie odwiedzać, zobaczysz, nagle zjawię się u ciebie.I znów był obiad, a panna Frania obsługiwała sprawnie, odzyskujączapomniane w fabryce umiejętności.Inaczej niż Maniunia, którejbyło wszystko jedno, zachodziła z wazą i półmiskiem od lewejstrony.Przy deserze ojciec poprosił, by podała gazetę zprzedpokoju.Ojciec rozłożył gazetę, czegoś szukał, wreszcieuderzył dłonią rozprostowując ją i przeczytał:- "Zamach samobójczy.Wczoraj w godzinach popołudniowych targnęłasię na swoje życie 54-letnia Genowefa Aatyńska, byławspółwłaścicielka sklepu kolonialnego na ulicy Marszałkowskiej.Mimo, że na początku interes prowadzony był z rozmachem, wbieżącym roku wystąpiły trudności i na przełomie listopada igrudnia sklep zbankrutował.Kapitał zbierany przez całe życieprzez małżeństwo Aatyńskich przepadł, wyszli z długami.Wydarzenieto wpłynęło przygnębiająco na Genowefę Aatyńską.Przestała sięodzywać do męża, nie wychodziła z małej klitki na Tamce, gdzie sięprzenieśli z trzypokojowego mieszkania.Wczoraj jej mąż, wróciwszypo bezowocnym poszukiwaniu pracy, otwierając drzwi pokoiku poczułzapach gazu i zobaczył, że jego żona leży nieruchomo na łóżku.Wezwane pogotowie odwiozło ją w stanie beznadziejnym do szpitalaDzieciątka Jezus".- Mój Boże - krzyknęła matka, zerknęła na Jaona, a potem na męża,jakby go pytała: "Po co to czytałeś przy dziecku?"- Ta Aatyńska w waszych opowieściach robiła wrażenie, jakbypozostała małą dziewczynką i prowadziła dziecięcy sklep, w którymsprzedaje się na niby.- Była zmienna wobec klientów.- To można sobie odebrać życie? - spytał Jaon.- A dać sobie życiemożna?- Co chciałeś powiedzieć? - spytała matka.- Czy człowiek może sam zdecydować, by się urodzić?- Już to omawialiśmy.Nie udawaj, że nie rozumiesz - zwróciła siędo ojca.- Pani Aatyńska nie zniosła okresu przedświątecznego.Wzeszłym roku jej sklep był pełen.- I jeszcze Jedna nowina.Dzwonił do mnie pan Szachowski. Przeprosił, że mi przeszkadza w moich zajęciach, telefon zdobył wszkole.Jego synowi jest przykro.Tak się składa, że prawiewyłącznie on się nim zajmuje, żona jest aktorką i występuje wParyżu.Zasłaniałem się, że wszystko uzgadniam z żoną.Był bardzootwarty, wręcz czarujący.Zaproponował, że przyśle po Jaonakierowcę, który owinie go w koce i zniesie do samochodu.Wreszcieodzywa się tak: "Trudno, powiem coś, co może pana zdziwi, ale panzrozumie.Przecież nie możecie państwo nie przyjąć kolegiszkolnego w domu.Dzieci nie takie jak nasze, wpadają do siebiebez zapowiedzenia.Więc skoro syn państwa nie może wychodzić zdomu, zaproście do was mojego syna".Na to żono musiałem sięzgodzić.- Tak, odmowa była nie do pomyślenia.Mogłaby zaszkodzić Jaonowi.- Tu pan Szachowski z kolei był skłonny do ustępstw: zbliżają sięferie i święta, przyjeżdża z Paryża jego żona więc obieca synowi,że wizyta odbędzie się zaraz po przerwie.W szkole Szachowski podszedł do Jaona w hallu i powiedział: - Nasiojcowie poznali się przez telefon.Zaprosiłeś mnie do siebie.Kiedy mogę przyjść? - spytał i zaraz dodał.- A już zdawało mi się,że twoi rodzice nie chcą, byśmy się przyjaznili.Jaona uderzyło słowo "przyjaznili się", jako wypowiedziane zawcześnie.Jaon słyszał o przyjazni, wyobrażał sobie, że kiedyśnadejdzie, gdy będzie starszy, poważny, dorosły, ale nie wiedział,jak się objawi.Nie przyszło mu na myśl, że Szachowski jest jegoprzyjacielem.Coś zawstydziło Jaona w słowach Szachowskiego.Szachowski nie spytał, czy Jaon domagał się od swoich rodzicówpozwolenia odwiedzenia go.Rozejrzał się za Tomkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •  
     

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.