[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Okazuje się, teraz to dopiero zauważyłem, że byłem cholernie przejęty.Zdajesię, że zrobiło mi się słabo, pierwszy raz w życiu.Dlatego musiałem usiąść.- Rozumiemy - zgodziła się życzliwie pani domu.Podporucznik skłonił się z galanterią ikontynuował.- Ponadto jestem tu całkowicie bezprawnie.Nazywam się Tadeusz Jarzębski i może mnie paninatychmiast stąd wyrzucić.Nikt z państwa nie ma obowiązku zamienić ze mną ani jednegosłowa&- Nie przesadzajmy, aż taka zacięta to ja nie jestem - przerwała mu pobłażliwie i wyrozumialeAlicja Hansen.- Większość osób przebywa w tym domu całkowicie bezprawnie.Jedna mniej,jedna więcej, nie robi mi wielkiej różnicy.- Ja jestem bezprawnie wyjątkowo! - zakomunikował z mocą odzyskujący siły podporucznik.- Bardzo przepraszam, że nic powiedziałem tego od razu, ale to z przejęcia.Podstępemwydarłem z państwa personalia&- Ze mnie nie - zastrzegł się młody człowiek.- Nie szkodzi - uspokoił go Jarzębski.- Aż się boję powiedzieć i chyba będę błagał o litość.Jestem podkomisarzem policji w Polsce i na terenie Danii nie mam nic do gadania, aleprzyjechałem prywatnie służbowo do pani Chmielewskiej&- Aaaaa& ! - wyrwało się pani Chmielewskiej.- I nic mnie nie obchodzi, że pani jest podejrzana, bo zależy mi do szaleństwa tylko na jednejinformacji.Możliwe, że dostałem amoku, teraz to widzę& Miałem, przyznaję, jakąś myśl operfidnych podstępach, ale zdaje się, że mi nie wyszło.Jeżeli zamierzała pani prędzej czypózniej wrócić, to chyba właśnie wykończyłem Frelkowicza&- Ty rozumiesz, co on mówi? - zwróciła się Alicja Hansen do Joanny Chmielewskiej z dużymzainteresowaniem.- W pewnym stopniu, O tyle niedokładnie, że nie znam sprawy od ich strony.Jeden już zemną rozmawiał.48- Nie ten?- Nie, inny.Biedni ludzie, niepotrzebnie narazili się na koszty.To przez te głupie tajemnice,powiedzieliby, o co chodzi i można było załatwić to na miejscu.Podporucznik Jarzębski czuł się wprawdzie ogłuszony, w dodatku przez samego siebie, alejakieś przebłyski świadomości chwilami się w nim zapalały.- Na jakim miejscu? - oburzył się.- Przecież pani jest tutaj! Nikt z panią nie rozmawiał namiejscu!- Owszem, przedwczoraj, zaraz, jak on się nazywał, takie wojskowe nazwisko& Werbel!Podporucznik Werbel.Pytał mnie o moje wszystkie synowe, nie wiem dlaczego.Jarzębski wyraznie poczuł, że znów robi mu się słabo.- Jak to& Zaraz, chwileczkę& Jakie synowe& ?!- Moje.Różne.A co& ?Alicja Hansen odepchnęła nagle od stołu pusty fotel.- Niech pan siada -powiedziała ze współczuciem.- Coś się tu chyba pokićkało.Mamwrażenie, że on myśli, że ty jesteś Joanna.- Dam mu kieliszek, co? - zaproponował młody człowiek, podnosząc się z miejsca.- Daj.I filiżankę.- Jestem Joanna - powiedziała równocześnie Joanna Chmielewska.- Ale chyba masz rację,jemu chodzi o Joannę.- Sympatycznie wygląda i jakoś przyzwoicie.W życiu bym nie powiedziała, że to policjant.Myślisz, że należy do tej części, którą kochasz?- Jestem pewna.I nie łże, jak sama widzisz.- Ale chciał& ?- I co z tego, że chciał, nie wyszło mu.To tylko dobrze o nim świadczy.Podporucznik Jarzębski usiadł przy stole na podsuniętym fotelu i przyjął kieliszek czegoś.Pomyślał, że nie ma najmniejszego prawa być tu służbowo, jest zatem chyba prywatnie, askoro jest prywatnie, nie ma żadnego znaczenia, co się w tym kieliszku znajduje.Atmosferatego domu nie sprzyjała służbowości, a w ogóle zaczynała go ogarniać rzetelna rozpacz.- O ile jestem w stanie zrozumieć, co się tu mówi, pani, to wcale nie pani, tylko pani - rzekł wprzygnębieniu i spróbował koniaku, który okazał się bardzo dobry.- Nic z tego nie rozumiem,przecież pani jest w Warszawie! To ta druga przyleciała do Danii!49Młody człowiek zachichotał, a Alicja Hansen nalała do filiżanki kawy ze szklanego dzbanka,przysunęła cukier i śmietankę.- Obie przyleciały - pouczyła Joanna Chmielewska.- Co prawda, nie równocześnie.A panupotrzebna jest moja synowa?Niezdolny do wydania głosu, podporucznik kiwnął głową.- Mnie też.Zastanawiam się, czy powiedzieć panu prawdę.Zdaje się, że podejrzewacie ją ozamordowanie Mikołaja, pardon, pana Torowskiego?Podporucznik był już tak skołowany, że znów kiwnął głową.- Nic z tego.To znaczy, oczywiście, nie dam głowy, czy to nie ona go kropnęła, ale nawetjeśli, mam zamiar ją chronić.Na ile ją znam, to jednak nic ona, więc znajdzcie kogoś innego.W tym wam chętnie pomogę.Czym ten Mikołaj ostatnio się zajmował?- Fałszerstwami pieniędzy - powiedział podporucznik Jarzębski bez namysłu i doznałdziwnego wrażenia, że postępuje słusznie, chociaż wbrew wszelkim zasadom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]