[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spokojniej, ale zgryzliwie Rudolf odparł:- Iście, nie trzeba rozpatrywać sprawy, która już przez zebranie kościelnych iświeckich dostojników pod cesarskim przewodnictwem rozpatrzona została i samozwańczegopapieża za pozbawionego czci heretyka uznano.Ale pozostańmy przy świętopietrzu:jaśniejsze niż to słońce - podniósł rękę - że jego ściągnięcie pozorem jeno było do napaści naZakon, w czasie gdy w obronie prawdziwej wiary krew swą w walce z poganami przelewał.Ikogóż użył za narzędzie tego bezeceństwa? Zajadłego wroga Zakonu, jawnie z pogaństwemsprzymierzonego krakowskiego króla.Kto pozór stworzył do napaści? Nadużywając swegourzędu kolektora świętopietrza, niegodny tego imienia biskup włocławski.Któże to jest? Bratonego zbójeckiego przywódcy, który od lat, gdzie wydoli, słowem i czynem Zakonowiszkodzi.Biskupa dosięgło już karzące ramię Zakonu.W waszym i ręku mieczsprawiedliwości - zwrócił się do wielkiego mistrza.- Pokąd spokojny osadnik czy kupiec,pokąd majętności Zakonu, zbożnym jego celom służące, wydane być mają na łuprozbójników, a cześć Zakonu szargana przez wiarołomnego wroga? Nie on tylko bezczynnośćwaszą za słabość jeno poczyta, ale i wierni poddani Zakonu, którym ten ochronę winien.Rudolf podniósł głos.Werner stał z opuszczonymi oczyma, uchem łowiąc podnieconygwar.Gdy przycichł nieco, wielki mistrz podjął:- Ochrona mienia i życia poddanych Zakonu, bezpieczeństwa na drogachobowiązkiem jest komtur ów i nikt nie może im zarzucić, by go zaniedbywali.Nie ich wina,że zbóje ostoję i pomoc znajdują w grodach nieprzyjacielskich, tedy nakażę owe gniazdazbójeckie zniszczyć, bo to, jak rzekliście, nie jeno prawo nasze, ale obowiązek.W sumieniuwaham się jednak, zali wojnę wszczynać, i Bóg mi świadkiem, że nie z opieszalstwa lubotrwożliwości34 Qui rogat, probare debet (łac.) - Kto żąda, winien dowieść.35 bracchium seculare (łac.) - ramię świeckie nie podjąłem rzuconej nam przezkrakowskiego króla rękawicy i próbowałem ułożyć się z nim, by zapobiec rozlewowi krwichrześcijańskiej.- A w zamian jeno zelżono was, że krew się burzy na samo wspomnienie - gwałtowniewtrącił landkomtur von Gera.- Zbawiciel nasz policzkowany był, by przykład dać pokory - Werner odparł.- Zagrzechy swoje przyjąłem obelgi.Aacno rzucić żagiew wojny, niełacno rozniecony pożarugasić.- Ugasimy go krwią wrażą - rzucił von Gera popędliwie.- Nie będzie z Polską pokoju,póki na jej tronie nie zasiądzie prawowity dziedzic, nie umilkną oszczerstwa, póki oszczercyna gardło nie nastąpim.Co się tli, niech się wypali.Wojna!Werner stał, słuchając burzy okrzyków.Gdy przycichły, powiedział:- Vox populi, vox Dei36.Niechaj się spełni Jego wola, a krew niechaj spadnie nasprawcę jej rozlewu.Bardziej jeszcze niż ochrona mienia Zakonu i jego poddanych leżało wielkiemumistrzowi na sercu zabezpieczenie najkrótszego połączenia ze Zląskiem.Dzięki niemuistniałaby możliwość wyboru pory wspólnego uderzenia z Luksemburczykiem w chwili, gdyAokietek pozbawiony będzie pomocy sprzymierzeńców.W przeciwieństwie do podległychmu dostojników, Werner rozumiał, że rosnąca potęga Zakonu na niezbyt trwałych spoczywapodstawach, na zewnątrz zależna od dopływu zachodniego rycerstwa, w kraju oparta naucisku.Lęk jeno trzymał w ryzach nie tylko podbitą ludność pruską i mazurską, ale iniemieckie miasta, pozbawione samorządu i znacznej części zysków z handlu, jakim cieszyłysię w dawnej ojczyznie.Zażegnane chwilowo niebezpieczeństwo chrztu Litwy nadal będziewisiało nad Zakonem, póki się nie dokona podboju.Skutki najazdu Aokietka na ziemięchełmińską były dowodem, że Polska w jego ręku zawsze będzie kamieniem, o który Zakonsię potknie w wyznaczonej mu przez Wernera drodze.Aokietek jednak może przegrywaćwojny i będzie walczył dalej, dla Zakonu przegrana wojna oznaczała kres.W tym leżyprzyczyna nieustępliwości Aokietka.Tym ostrożniej Werner gotował się do walki.Czeskiego króla wciąż jeszcze pochłaniał zatarg z Habsburgami.Połączenie zeZląskiem nadal było niepewne i niebezpieczne.Dorywcze zwalczanie zbójeckich gromad odubiegłej zimy przerodziło się niemal w wojnę, wzrastająca zaś zaciekłość i okrucieństwo, zjakim była prowadzona, zamiast strachu wywoływały odwet, na myśl o którym na zakonnychludziach cierpła skóra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]