[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cześć wszystkim.Miło was poznać.Jak się masz, Abby. Cześć. Abby podeszła bliżej. Jak się czujesz? Przeżyję, dzięki.Wszystkie kości całe.Poszczęściło mi się.Jill ściskało w gardle, ale co musiała powiedzieć, to musiała. Brian, chcę ci podziękować za uratowanie życia.Brakuje mi słów w takniesamowitej sprawie, więc pozwól, że powiem tylko: jestem ci niewymownie wdzięczna. Udało jej się nie rozpłakać. Dziękuję ci z całego serca. Nie ma o czym mówić odparł Brian skromnie. Taka praca. Może i tak, ale ryzykowałeś własne życie& Stanęła jej przed oczami tablicapamięci na posterunku w Nowym Jorku z nazwiskami funkcjonariuszy, którzy stracili życiejedenastego września 2001. Moim zdaniem zasługujesz nie tylko na podziękowanie, ale takżena medal czy wyróżnienie& Dla mnie jesteś bohaterem. Podpisuję się pod tym powiedział Sam. Aha odezwała się Abby ja też.Megan pokiwała głową, wpatrzona w Briana jak w bożyszcze. No to& bardzo mi miło powiedział Brian. Słyszałem, że pani dzisiaj też działałajako agentka.I podobno spisała się pani na medal.Gratuluję.Pierwsze koty za płoty. Jill spiekła raka, nadal zbyt mocno wzruszona, by się śmiać, natomiast Sam zachichotał. Będę miał za żonę agentkę zero zero siedem.%7łałuj, żeś jej nie widział.Ciągnęła goza język jak stara fachura. Bez przesady sprzeciwiła się Jill. Pamiętaj, że rozmawiasz z zawodowcem.Uratował mi życie.Zcigał się z przestępcami jakieś tysiąc na godzinę.W życiu nieprowadziłam tak szybko& I byłoby dobrze, gdyby nie drzewo rzekł Brian ze śmiechem.Zawtórowali mu wszyscy prócz Victorii. Twardy z pani orzech do zgryzienia ocenił Brian. Pamięta pani mojeostrzeżenie? Zagroziłem pani sądem, zakazem zbliżania się do obu sióstr. Co mi tylko dodało skrzydeł.Pokręcił głową. Nie będzie się pan nudził zwrócił się do Sama. Zdrowia życzę! Tak coś podejrzewam! Jak żyć z tymi kobietami? O, żaden problem.Wystarczy wypełniać rozkazy.Byle szybko.I znowu wszyscy się roześmieli, tylko Victoria została poważna.Nastała niezręczna cisza.Po jakimś czasie Brian spojrzał na Victorię niepewnie. Vick, przepraszam, że cię okłamywałem.Jest mi naprawdę bardzo przykro.Tegowymagało moje zajęcie.Muszę przyznać bez bicia, to najgorsza strona mojej pracy. Gratuluję, wykonałeś ją wzorcowo odparła Victoria tonem ociekającym sarkazmem. Zwietnie poszło.Operacja Sekator zakończyła się sukcesem. Zmiało, masz pełne prawo na mnie nawrzeszczeć. Brian spuścił głowę. Zasłużyłem sobie. Tak? O, bardzo uprzejmie ci dziękuję.I miej świadomość, że gdybyś już nie byłw szpitalu, zadbałabym, żebyś w nim wylądował.Jill skrzywiła się, lecz nie odezwała słowem. Victorio, naprawdę bardzo mi przykro. Zacząłeś znajomość ze mną, żeby poznać mojego ojca. Ale potem zaprzyjazniliśmy się naprawdę.Czas, który spędzaliśmy razem, należałdo nas.Jesteśmy przyjaciółmi. Już nie.Jill zesztywniała.yle się czuła, słuchając tej wymiany zdań, jednak postanowiła się niewtrącać.Znała swoje miejsce, sama kiedyś została oszukana, wiedziała, jak to jest.Rozumiałareakcję Victorii.Z drugiej strony współczuła Brianowi, który przecież musiał wykonać swojąpracę, a najwyrazniej zakochał się w Victorii całkowicie niezależnie od poleceń służbowych.Abby położyła dłoń na poręczy łóżka, jej młodziutką twarz poznaczyły zbyt wczesneślady troski. Brian, ja nie jestem na ciebie zła.Poznałam kilkoro agentów FBI i rozumiem,dlaczego tak a nie inaczej zachowywałeś się w stosunku do mojej siostry.Nawet jeśli chodzio tatę, też rozumiem.Kocham go i zawsze będę kochała, ale wiem, że to on postępował zle, niety. Dzięki.Na pewno nie jest ci łatwo.Obie macie za sobą trudne przejścia.Chciałbymwam powiedzieć, że tata mówił o was prawie bez przerwy.Bardzo was kochał.Vick, jeszcze raznajserdeczniej cię przepraszam.Jest mi bardzo przykro, że cię oszukiwałem.Musisz o tymwiedzieć, bez względu na to, czy pozostaniemy przyjaciółmi, czy nie. Znamy się rok, a ty mnie okłamywałeś bez przerwy, dzień w dzień. Pokręciłagłową. Oszukiwałeś mnie, kiedy mówiłeś, co robisz, dokąd idziesz, a nawet kim jesteś.Jakmam się w tym znalezć? Musiałem wykonać zadanie.Wykonałem je.Teraz mogę jedynie przeprosić cięz całego serca.Naprawdę mi przykro. Tak& Victoria westchnęła ciężko.Gniew jej nie opuszczał, a w dodatku byłazraniona. Oszukałeś mnie we wszystkim.Nawet w kwestii nazwiska. W jednej sprawie mówiłem prawdę.Rzeczywiście jesteś dla mnie ważna. A skąd mam o tym wiedzieć? Mówię ci o tym. I teraz akurat nie kłamiesz? Zacisnęła wargi. A co z tą twoją przyjaciółkąw Paryżu? Musiałem ją zmyślić, to była część mojej roli tajnego agenta.Co mogę zrobić, żeby ciędo siebie przekonać? Nie wiem.To twój problem. A gdybym się oświadczył?Victorii na chwilę odebrało głos. Co? wykrztusiła w końcu.Brian uśmiechnął się znów, tym razem jednak inaczej, ciepło i z czułością. Czy wyjdziesz za mnie, Victorio? Kocham cię, co do tego przecież nie maszwątpliwości. Co? powtórzyła Victoria w najwyższym zdumieniu. Wyjdz za mnie, proszę.Nie mam pierścionka i nie mogę teraz przed tobą klęknąć,ale kocham cię od dawna. W jego głos wkradła się chrypka. Kiedy uświadomiłem sobie,wtedy w samochodzie, że mogę zginąć, ostatnią myślą byłem przy tobie.Nikt i nic nie byłoważniejsze od ciebie.I nie jest, i nigdy nie będzie.Dlatego proszę cię o rękę.Wyjdzza mnie.Jeżeli mnie kochasz, zostań moją żoną.Victoria stała z otwartymi ustami.W oczach miała łzy.Milczała.Wszyscy wstrzymali oddech, jednakowo zaskoczeni.Sam i Steven wymienili spojrzenia.Jill walczyła ze łzami.Megan oczy błyszczały z podniecenia. Tak! krzyknęła Abby. Tak, tak! Ona cię kocha, oszalała na twoim punkcie,chyba z milion razy mówiła mi, że chce zostać twoją żoną! Poważnie!Victoria wybuchnęła śmiechem, a łzy popłynęły po jej policzkach strumieniami. Abby, zamknij się, błagam, daj mi pomyśleć. Ej, no wez, zgódz się, przecież chcesz! Abby, bardzo cię proszę.Mój ślub, moja sprawa.Nie wtykaj nosa w nie swoje& Siostro ty moja! Powiedz mu! No, powiedz! Zobacz! Siedzi, czeka.Jill stanęła między nimi.Niemożliwe te dziewczyny. Przestańcie się kłócić, bardzo proszę.Abby, nie krzycz.Victorio, masz głos. Dziękuję.Victoria potrzebowała chwili, żeby wziąć się w garść.Oczy miała pełne łez, kilka razyotworzyła usta, jednak nie wydobyło się z nich żadne słowo.Brian nie mógł oderwać od niej oczu.Jeszcze ciągle miał nadzieję, lecz mina zaczęła murzednąć.Victoria uśmiechnęła się ciepło, dolna warga lekko jej drżała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]