[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mowy nie ma - zaprotestował.- To mój pomysł i ja go sfinansuję.- Ale.- %7ładne ale.Koniec dyskusji.Wiedziała, że nie ma sensu się z nim wykłócać, bo na pewno nieustąpi.- Dziękuję, Hawk - powiedziała, przyjmując jego ofertę.Był tonajwspanialszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymała.- Nieprzypuszczałam, że istnieją tacy mężczyzni.- Dobrzy, odważni, troskliwi,Anula & ponaousladansc dodała w myślach.- Zasługujesz na odrobinę spokoju.I odrobinę szczęścia.Azy podeszły jej do gardła.Dopiero po dłuższej chwili była w staniewydobyć głos.- Przekaż detektywowi, że Roy ma na nazwisko Segal, a nie Taylor.Jego biuro podróży to Segal Travel.Aha, i mieszka na Reef Drive.-Oczami wyobrazni ujrzała luksusowy piętrowy dom, który stał się jej wię-zieniem.- Po przyjezdzie do Teksasu zmieniłam nazwisko na Taylor.Mówię ludziom, że to moje nazwisko panieńskie, ale tak nie jest.Przedślubem nazywałam się Jennifer Lynn Evans, bałam się jednak, że gdybympozostała przy Evans, Roy miałby ułatwione zadanie.- A ja po przyjściu na świat nazywałem się Anthony ArchibaldWainwright.- Hawk lepiej do ciebie pasuje.- A do ciebie Jenny.Znów zapadła cisza.Przerwał ją Hawk.- Pewnie dobrze by było, gdybym podał detektywowi nazwiska inumery telefonów twoich dawnych znajomych.- Słusznie.Chcesz, abym teraz przygotowała listę?- Mogłabyś? To by wszystko przyśpieszyło.Wróciła do domu i usiadłszy z książeczką adresową, zaczęłazapisywać informacje, które mogły się Hawkowi przydać.Były tonazwiska ludzi, z którymi współpracowała.W całym Salt Lake City niemiała nikogo, kogo mogłaby nazwać przyjacielem.Już Roy się o topostarał.Dziesięć minut pózniej wręczyła Hawkowi kartkę.Złożył ją na pół iAnula & ponaousladansc schował do kieszeni na piersi.- Czas na mnie - rzekł.- Nie chcę się spóznić.Odsunęła się natrawnik i uśmiechnęła nieśmiało.- Dobra.Do zobaczenia wieczorem.- Wpadnę powiedzieć ci, co załatwiłem.Rozstali się.Hawk wsiadłdo pikapa i wycofał sięz podjazdu, Jenny wsiadła do swojego auta i włożyła kluczyk dostacyjki.Przez moment siedziała bez ruchu, pogrążona w myślach.Jakaczeka ją przyszłość? Co będzie, jeżeli nie zdoła się odprężyć? Jeżelispanikuje? Przecież może się zdarzyć, że leżąc w ramionach Hawka,przypomni sobie, jak leżała w ramionach Roya.A jeśli nie sprawdzi się w łóżku? Jeśli rozczaruje Hawka? Jeśli niespełni jego oczekiwań?Strach zmroził jej serce.Nie miała doświadczenia w okazywaniuuczuć, w delikatnych pieszczotach i pocałunkach.Przyzwyczajona byłado zaciskania zębów, do bierności, do modlenia się, by koniec nastąpił jaknajszybciej.Przerażona, miała ochotę odjechać i nie wrócić.Ale słowaHawka wciąż dzwięczały jej w głowie:  Potrzebujesz czasu, aby twojerany się zagoiły".Tak, potrzebuje czasu.Nie będzie się spieszyć.Conagle to po diable.Kiedy wjechała na parking przed klubem, była spokojna, a serce biłojej normalnym rytmem.Z parkingu skierowała się prosto do Yellow RoseCafe, gdzie była umówiona z właścicielką sklepu z antykami.- Przepraszam, czy pani Jenny Taylor? - spytała kelnerka.- Tak.Anula & ponaousladansc - Pani Liz Deaton prosiła, by uprzedzić panią, że spózni się kilkaminut.Dzwoniła do pani do domu, ale pani już wyszła.- Nigdzie mi się nie spieszy.Chętnie na nią poczekam.Kawiarnia była prawie pusta.Jenny zajęła obsługiwany przez Daisystolik przy oknie i zamówiła filiżankę herbaty.Daisy Parker sprawiała wrażenie zmęczonej, jakby przez całą nocnie zmrużyła oka.Jenny przyjrzała się jej uważnie.Mimo że dziewczynapochodziła z biednej rodziny, miała w sobie jakąś wrodzoną elegancję iszyk.Jenny podejrzewała, że Daisy coś ukrywa, że nie jest osobą, za którąsię podaje.Kiedy kelnerka odeszła, Jenny obróciła się twarzą do ogrodu.Tużobok, na drewnianej ławie przysiadł biały ptaszek.Widok za oknemprzypominał obraz.Akwarelę.Różowe kwiaty kołyszące się pośród liści itraw wyglądały jak baletnice tańczące pośród zielonych fal.Zafascynowana przyłożyła rękę do szyby.Po chwili ptaszekpoderwał się do lotu i skrył się w barwnychkwiatach, a do stolika wróciłaDaisy.Przez kilka sekund kobiety patrzyły sobie w oczy, potem Daisypostawiła na stole koszyczek z herbatami o różnych smakach orazczajniczek, znad którego unosiła się mleczna para.Jenny ponowniezerknęła za siebie.- Piękne są, prawda? - powiedziała cicho, podziwiając balet zaoknem.- Tak.Czasem podczas przerwy wychodzę do ogrodu na spacer.Mogłabym krążyć po nim godzinami.Ich spojrzenia ponownie się spotkały.Nagle ręce Jenny zaczęłydrżeć.Poczuła, jak przepływają przez nią doznania i emocje stojącej obokAnula & ponaousladansc dziewczyny.Niemal słyszała modły, jakie ta szeptała każdej nocy, bo-lesne słowa przetykane łzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •