[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze-znania Yoshidy wszystko zmieniały.Musiał się upewnić, czy winterpretacji plam krwi, jaką dokonał Yoshida, nie ma żadnego błędu.- Nie mamy więcej świadków - oznajmił Riker, gdy przesłuchanieYoshidy dobiegło końca.Quinn spojrzał na zegar.Dochodziło południe.- Zróbmy przerwę do jutra.Spotkamy się o drugiej, żeby wysłuchaćprawnych argumentów.Rano muszę się zająć innymi sprawami -oświadczył i zwrócił się do swojej protokólantki: - Panno Chan, proszęprzyjść do mojego gabinetu.Kiedy Garrett przesłuchiwała Yoshidę, Quinn wpadł na pewienpomysł.Po powrocie do gabinetu zdjął togę i podniósł słuchawkęinterkomu, akurat w momencie gdy pojawiła się Margaret Chan.Gestempoprosił, by usiadła.- Fran - powiedział przez interkom do swojejsekretarki.-Przynieś mi dokumenty w sprawie przeciwko Schwarzowi.Zdjął rękę z guzika interkomu.- Może mi pani dzisiaj dostarczyć zapis zeznań Yoshidy? -zwrócił siędo protokólantki.- Oczywiście.Powinnam skończyć go przed piątą.- Proszę mi przynieść, gdy będzie gotowy.W chwilę po jej odejściu Fran Steward położyła na jego biurkusegregator ze sprawy Schwarza.Quinn podziękowałza papiery i odesłał ją do sekretariatu.Podczas tamtego procesuSchwarz był reprezentowany przez obrońcę z urzędu.Quinn pamiętał, żepodpisywał zlecenie zatwierdzające wypłatę skromnego wynagrodzeniadla naznaczonego przez sąd świadka obrony: specjalisty w zakresieinterpretacji plam krwi.Zwiadek wywarł na nim wtedy pozytywnewrażenie.Jego nazwisko, adres i numer telefonu widniały na formularzuzlecającym wypłatę wynagrodzenia.Quinn przepisał dane i sięgnął posłuchawkę.- Paul Baylor? - zapytał, gdy odebrano telefon.- Tak.- Mówi sędzia Richard Quinn z Sądu Okręgowego hrabstwaMultnomah.Zeznawał pan przede mną w sprawie przeciwkoSchwarzowi.- A tak, panie sędzio.Czym mogę służyć?- Chciałbym skonsultować się z panem prywatnie.To poufna sprawa.Czy miałby pan czas, by spotkać się ze mną jutro rano?- Czy chce pan, żebym przyjechał do sądu?- Nie.Może przyjechałbym do pańskiego biura.- Doskonale.- Czy ósma rano to nie za wcześnie?- Nie.Odpowiada mi to.A o co chodzi?- Potrzebuję opinii na temat sprawy, w której dowodem są plamy krwi.Przyniosę ze sobą zdjęcia i zapis zeznania.- Dobrze.Do zobaczenia jutro.- Jeszcze jedno.Proszę nikomu nie wspominać o tej rozmowie ani onaszym spotkaniu.Quinn odłożył słuchawkę i przywołał przez interkom sekretarkę.- Fran, proszę, przynieś mi wszystkie dowody ze sprawy Crease.Chcęje przejrzeć.Kilka minut pózniej sekretarka postawiła obok jego biurka dużetekturowe pudło.- Idę kupić sobie lunch, panie sędzio.Przynieść cośpanu? -zapytała.- Mam coś do jedzenia.Dziękuję, Fran.- Zamknę drzwi wejściowe na klucz, żeby miał pan trochę spokoju.Niedługo wrócę.Zamknęła za sobą drzwi gabinetu i chwilę pózniej Quinnusłyszał, jak zamyka na klucz drzwi wychodzące z sekretariatu nakorytarz.Postawił na biurku puszkę coca-coli i wyjął papierową torebkę,w której miał kanapkę z szynką i serem, przygotowaną rano, oraz torebkęchrupek ziemniaczanych.Nie miał apetytu, ale zmusił się, by ugryzćkawałek.Nie mógł sobie pozwolić na rezygnację z lunchu, gdyżpotrzebował całej swojej energii, by rozwiązać problemy, przed którymistanął.Gryząc kanapkę, rozmyślał nad zeznaniem Yoshidy, kiedyrozległo się głośne pukanie do drzwi zewnętrznych.Nie chciał niczyjegotowarzystwa, ale pukanie było natarczywe.Przeszedł do sekretariatu, byspojrzeć przez umieszczony w drzwiach wizjer, i nagle poczuł, że krewodpływa mu z twarzy i kręci mu się w głowie.Na korytarzu stała ta samakobieta, która wcześniej przeszła przed drzwiami do sali rozpraw.Popatrzył uważniej przez wizjer.Szkło odkształcało nieco obraz, ale niemógł nie zauważyć jej podobieństwa do Andrei Chapman.Otworzył drzwi i stanął twarzą w twarz z kobietą w okularach, którabyła Andreą i jednocześnie nią nie była.Andrea miała długie czarnewłosy, a ta kobieta była blondynką o krótko przyciętych włosach, któreokalały jej twarz.Nie nosiła żadnej biżuterii i miała bardzo oszczędnymakijaż, a rozpięty płaszcz odsłaniał zwykłą skromną sukienkę.- Czy to pan jest sędzia Quinn? Richard Quinn?- Tak, czym mogę służyć?- Ja.ja nazywam się Claire Reston.Muszę z panem porozmawiać.Tojest bardzo ważne.Quinn nie dojrzał w niej ani trochę werwy i pewnościsiebie Andrei.Była prawie tego samego wzrostu co Andrea, ale garbiłasię, trzymała ramiona w taki sposób, jakby usiłowała się między nimiukryć, i unikała spojrzenia mu w oczy.- Może wejdzie pani do mojego gabinetu? - zaproponował, nie chcąc,by ktokolwiek zobaczył ich razem.Reston usiadła na jednym z krzeseł stojących przed biurkiem ipołożyła na kolanach splecione dłonie.- Ja.ja wiem o panu i Andrei - powiedziała niepewnym tonem.- O kim? Reston podniosła wzrok.Grube szkła okularów powiększałyjej oczy.Quinn czuł się podle, okłamując ją, ale nie miał wyboru.-Andrea Chapman była moją siostrą.Na dzień przed swoim zaginięciempowiedziała mi o panu.- Aha.Teraz rozumiem.Proszę posłuchać, panno Reston.Miałem wsprawie zaginięcia pani siostry telefon z policji.Powiem pani to samo, cotemu detektywowi.Siedziałem obok niej w samolocie lecącym na St.Jerome, ale nie widziałem jej po przylocie.Reston opuściła wzrok.Widać było, że jest bliska płaczu.- To nieprawda - zaprzeczyła.Jej głos drżał tak, jakby musiała dokonać nadludzkiego wysiłku, bynie zgodzić się z Quinnem.- Podała mi pana nazwisko.Była bardzo zdenerwowana.Nie chciałatego robić.Chcę, żeby pan o tym wiedział.- Czego nie chciała robić, panno Reston? Nie rozumiem.- Chcieli, żeby pana uwiodła.Chcieli pana szantażować.- Kto chciał mnie szantażować? O czym pani mówi?- Nie powiedziała mi nic więcej.Tyle tylko, że została wynajęta, byuwieść sędziego.Podała mi pana nazwisko.Była bardzo zdenerwowana.Bardzo spięta.- Panno Reston, zapewniam panią, że nie widziałem panisiostry po opuszczeniu samolotu.Jeżeli została wynajęta, by mizaszkodzić, to może zmieniła zdanie.Rozmawiałem z nią podczas lotu.Zachowywała się życzliwie, ale nie usiłowała mnie uwieść.Jestemżonaty.Reston wyglądała na zbitą z tropu.- Czy powiedziała pani policji, że mam coś wspólnego z zaginięciempani siostry?- Nie.Ja.Andrea i ja.Nie byłyśmy ze sobą zbyt blisko.Nawet jejnie spotykałam zbyt często.Prawdę mówiąc, zaskoczył mnie jej telefon zSt.Jerome.Nie wiedziałam nawet, że zaginęła, dopóki nie zadzwonił domnie ten detektyw i nie zapytał o nią.Ja.no, ja nie wiedziałam nicoprócz pańskiego nazwiska i tego, że pan jest sędzią, więc niepowiedziałam temu detektywowi, co mi mówiła Andrea - oznajmiłaReston, opuszczając wzrok, jakby zawstydzona swoim brakiem odwagi.-Potem czytałam o procesie senator Crease i znalazłam w tym artykulenazwisko pana sędziego.Przerwała niespodziewanie.Wyglądała na bardzo niepewną siebie,więc Quinn uznał, że jego taktyka okazała się skuteczna.- Panno Reston, przykro mi, że pani siostra zaginęła.Wy-glądała na bardzo sympatyczną, jednak naprawdę nie mogę panipomóc.Rozmawiałem z nią tylko trochę w samolocie.To wszystko.Prawdopodobnie powiedziałem, gdzie się zatrzymam, ale nie dzwoniłado mnie do hotelu, a nawet jeżeli to zrobiła, to i tak nie zostawiła miżadnej wiadomości.Reston wyprostowała się nieco i spojrzała na Quinna.- Ja.Nie wierzę panu.Myślę, że pan naprawdę coś wie o zaginięciuAndrei.W tej samej chwili Quinn usłyszał, jak otwierają się drzwi z holu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]