[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lenin, nagle urwa³ i, spojrzawszy na ni¹, spyta³ z uSmiechem: By³a pani kiedyS zwolenniczk¹ Woli Narodu ? Posy³a³a mnie z bomb¹ na cara? Czypozosta³a ani socjal-rewolucjonistk¹, czy przesz³a do socjal-demokratycznego obozu? Do socjal-demokratów nie mam przekonania! odpar³a, spokojnie wzruszaj¹c ra-mionami. Dlaczego? Nie wierzê w skutki teoretycznego, ugodowego i ewolucyjnego socjalizmu.D³uga todroga, a dla Rosji stokroæ d³u¿sza ni¿ dla innych ludów! Hm! Hm! Bardzo m¹dre! Ja te¿ od pierwszych dni studjów nad marksizmem nie wierzêw to i nigdy nie uwierzê! krzykn¹³ i pocz¹³ zacieraæ rêce. Wiêc?. Pozosta³am socjal-rewolucjonistk¹ z przekonañ rzek³a. Do partji nie nale¿ê, gdy¿ nienadajê siê do pracy potajemnej. Zwolenniczka Wiktora Czernowa i tych co marz¹ o konstytuancie? mrukn¹³, marsz-cz¹c brwi. Kierownicy nie graj¹ roli rzek³a, spokojnie poprawiaj¹c kapelusz. Chodzi mi o to, ¿eRosja to jedna wielka rola, na której przed wszystkimi innymi powinny czuæ siê dobrzei szczêSliwie sto miljonów wieSniaków oraczy, i siewców.Rosja do nich nale¿a³a i nale¿eæbêdzie. Nie bêdzie! zawo³a³ Lenin i tupn¹³ nog¹. Nie bêdzie nale¿a³a tak, jak to sobie wy-obra¿a Czernow i jego g³upia, pod³a banda, która od osiemdziesiêciu lat ci¹gle robi gwa³t,a w chwili niebezpieczeñstwa chowa siê w krzaki! Co pan mówi?! zaprotestowa³a ¿ywo. Ech, proszê pani! Nie mo¿na wierzyæ piSmid³om i obietnicom tych szanta¿ystów rewo-lucji.Oni nic nie mog¹ zrobiæ, bo nie maj¹ wytkniêtych dróg i stanowczoSci, tak samo, jaki socjal-demokraci.nadzieje pok³adaj¹ w altruizmie, w zdrowym rozumie rz¹du i bur¿uazjiziemiañskiej.ZaSlepieñcy! Nigdy siê tego nie doczekaj¹! A gdyby siê sta³ taki cud, to natych-miast wytworz¹ oni z ch³opów now¹ bur¿uazjê, z któr¹ ju¿ ¿aden rewolucjonista sobie nieporadzi! Bêdzie to kamieñ, spi¿, martwe, niedostêpne trzêsawisko. Pocó¿ nowa rewolucja, je¿eli masa wieSniacza stanie siê posiadaczk¹ ca³ej ziemi? spy-ta³a, ze zdumieniem patrz¹c na Lenina.Chodz¹c po pokoju, potrz¹saj¹c ramionami i g³ow¹ ³ys¹, mówi³ chrapliwie:176 Bywaj¹ w historji okresy prze³omowe.Nagle coS pêknie z hukiem i przed ludzkoSci¹utworzy siê przepaSæ bez dna.Rozumie pani? Bez dna! Co robiæ? Stan¹æ i czekaæ? Na comamy czekaæ? Mo¿e, przepaSæ siê zape³ni czemS, albo zamkn¹ siê jej czeluScie? Nie! tegonie bywa! Nigdy! Nigdy! DoszliSmy do kilkunastu lat do przepaSci i stoimy, nie wiedz¹c, comamy dalej robiæ.Nikt siê nie oSmiela rzuciæ i wykonaæ zuchwa³ego projektu.Ale ja siê nato porwa³em!Spojrza³ na Helenê i doda³ poSpiesznie: Ja.tu nie chodzi o mnie W³odzimierza Uljanowa.Uwa¿am siê za tego wybrañca,w którym skojarzy³y siê wszystkie mySli i d¹¿enia uciemiê¿onych.dlatego siê odwa¿y³em. Có¿ zamierza pan uczyniæ? spyta³a szeptem. Chcê wydobyæ z ludu naszego si³y uSpione.Najwiêcej ich w prostym wiejskim ludzie.Nieznany, nieoceniony, czarowny skarb, strze¿ony przez ró¿ne czarne djabelskie potêgi.One pierwsze siê wyrw¹ i zaczn¹ szaleæ.Po tej wichurze wyst¹pi¹ na Swiat³o dzienne praw-dziwe si³y, jeszcze Spi¹ce, leniwe i bierne.Ale obudz¹ siê wkrótce!.Jednym skokiem prze-sadz¹ one przepaSæ i popêdz¹ naprzód, porywaj¹c za sob¹ inne narody! Nikt siê sprzeci-wiaæ nie bêdzie, bo mi³oSæ i troska o losy ludzkoSci bêd¹ kierowa³y nami, Heleno! Nic niestanie nam na przeszkodzie, wszystko zgnieciemy, zmieciemy i zburzymy w imiê wielkie-go budowniczego. Wielkiego budowniczego?. zapyta³a, podnosz¹c oczy na ¿Ã³³t¹ twarz Lenina. Jest nim cz³owiek wolny, o ¿yciu ziemskiem, mySl¹cy, a nie zatruty mrzonkami. od-powiedzia³ g³ucho. Nie rozumiem. przerwa³a mu Helena. Biblja mówi, ¿e kiedyS ludzie jêli siê szalonej pracy wzniesienia wie¿y Babel, bo chcielizajrzeæ Bogu w oczy.Zbudowawszy j¹, ludzie zrozumieliby, ¿e tajemnicze niebo to pusty-nia kosmiczna; mySl swoj¹ skierowaliby na sprawy ziemskie, które jedynie mog¹ utrwaliæmi³oSæ i sprawiedliwoSæ ludzk¹.M¹dre przys³owie nasze mówi, ¿e nie obiecuj ¿Ã³rawiaw niebie, daj siniczkê w rêce! Tymczasem ludzkoSæ ulêk³a siê bezmySlnie urojonego Boga,przerwa³a zuchwa³¹ pracê, wymordowa³a budowniczych i poró¿ni³a siê nazawsze.Odt¹d pa-nuje prawo nieludzkie, obce, wrogie, truj¹ce nas i obezw³adniaj¹ce.My zbudujemy innySwiat, posiejemy w nim ludzkie mySli, zrozumia³e i podnosz¹ce si³y do potêgi, jakiej nie zna³¿aden Bóg!Wszed³ t³um towarzyszy; to przerwa³o rozmowê.Helena odesz³a.Lenin zmru¿y³ oczy, wielkim wysi³kiem woli otrz¹sn¹³ siê z wra¿eñ i mySli, oddawna nie-wypowiadanych g³oSno, i spyta³ obojêtnym g³osem: Co nowego macie do zakomunikowania?Wys³ucha³ uwa¿nie raportów o zarz¹dzeniach socjalistów innych obozów, projektuj¹cychprzySpieszenie zwo³ania konstytuanty dla przyjêcia projektu o ziemi i dla zawarcia pokojuz Niemcami. Ta - ak! mrukn¹³ Lenin. Chc¹ wyprzedziæ nas! Nie uda siê.Towarzysze! Przed go-dzin¹ zosta³y wys³ane telegramy do rz¹du berliñskiego i do g³Ã³wnodowodz¹cego na naszymfroncie z propozycj¹ pokoju.Ta sprawa jest w toku! Za³atwimy j¹ bez s³awetnej konstytuan-ty.Niech siê zbierze dziS wieczorem Rada komisarzy ludowych! Wyst¹piê z wnioskiem od-powiednim.177Towarzysze wyszli.Lenin kaza³ po³¹czyæ siê telegraficznie z g³Ã³wn¹ kwater¹ na froncie.Obok niego stanêliprzy aparacie Gruzin Stalin i chor¹¿y Krylenko.Rozmowa trwa³a przesz³o godzinê.G³Ã³wnodowodz¹cy, genera³ Duchomin, odmówi³ komisarzom pos³uszeñstwa w sprawienatychmiastowego zawarcia pokoju z Niemcami; wymaga³ upowa¿nienia rz¹du centralnego,uznanego przez ca³¹ Rosjê.Lenin uSmiechn¹³ siê, czytaj¹c wstêgê telegraficzn¹ z odpowiedzi¹ Duchomina, i kaza³zadepeszowaæ: Generale Duchomin! Imieniem rz¹du rosyjskiej republiki zwalniamy was ze stanowiskag³Ã³wnodowodz¹cego i na to stanowisko mianujemy chor¹¿ego Krylenkê.Gdy telegrafista skoñczy³, Lenin da³ mu znak, ¿e mo¿e odejSæ.Ledwie siê zamknê³y drzwi za ¿o³nierzem, podszed³ do Krylenki i szepn¹³: Towarzyszu, wex natychmiast oddzia³ marynarzy, ruszaj do g³Ã³wnej kwatery i wykonajrozkaz, dany Duchoninowi.Genera³ ma byæ zabity.Gdyby wynik³y jakieS zaburzenia w woj-sku.nie wahaj siê przed zastosowaniem nawet masowej kary Smierci.Bawiæ siê w pó³Srodkinie mamy prawa!Na powiedzeniu Rady komisarzy ludowych Lenin przedstawi³ plan pokoju z Niemcamii przeforsowa³ listê kandydatów delegacyj pokojowych, któremi mia³ kierowaæ Leon Trockij.Z podziwem i prawie przera¿eniem s³uchali towarzysze wymienianych nazwisk nikomu nie-znanych ludzi: farmaceuty Bryljanta, niepiSmiennego wieSniaka Ostaszkowa, felczera Pio-trowskiego, prowokatora carskiej ochrany von Schneura, rewolucjonisty MScis³awskiego, stu-denta Karachana, nauczycielki ludowej Bicenko i drobnego dziennikarza emigranta Rosen-felda-Kamieniewa.Oni to mieli przemawiaæ w imieniu wielkiej, Swiêtej Rosji , prowadziæ uk³ady z Niem-cami, które mia³y wys³aæ do BrzeScia Litewskiego wykszta³conych, oddanych ojczyxnie lu-dzi: dyplomatów, uczonych i genera³Ã³w?Kilku towarzyszy chcia³o protestowaæ.Jeden z nich krzykn¹³ z rozpacz¹: Sprzedajemy Rosjê!Lenin wyczu³ niepokój i oburzenie, panuj¹ce na sali, i porozumiewawczo spojrza³ na Dy-bienkê.Olbrzymi majtek natychmiast wyszed³.Po chwili otwar³y siê drzwi.Na salê weszli Cha-lajnen z oddzia³em Finnów i ponury morderca oficerów w Kronsztacie, marynarz ¯eleznia-kow, prowadz¹cy za sob¹ pluton uzbrojonych majtków.Szczêknê³y kolby opuszczonych na ziemiê karabinów.¯o³nierze zastygli w nieruchomych,groxnych postawach.Na sali siê uciszy³o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]