[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawirowała jeszcze raz i jeszcze, podczas gdy pozostali żołnierze usiłowaliwziąć ją na muszkę.Pierwszy z nich, Rodianin, stracił równowagę, kiedyodbity przez nią strzał z blastera strącił go z siodełka; drugiego Kerra skróciła o głowę płynnym cięciem miecza świetlnego.Ignorując ich kompanów, podeszła do Rodianina.Ubrany w pancerzPiorunów Odiona, bełkotał coś w agonii, kiedy przechodziła nad jegociałem, żeby dostać Strona 51John Jackson Miller - błędny rycerz.txt się do przewróconego na bokskutera.- Fakt, jest kiepsko - mruknęła, podnosząc kierownicę.- Ale możesz mizaufać, że nie zginąłeś na marne.- Kelli uziemione, dowódco!- Niech to szlag! - Zwiatła na burcie gasły jedno po drugim.Teraz najlepszydywizjon Rushera stracił swoją najpotężniejszą broń.- Bierz do galopuGweithów, Tun-Badona i razem uderzcie na wieżę!Wiedział, że dowódca grupy Serraknife nie będzie tym zachwycony;wyrzutnie pocisków Braci Gweith były w rzeczywistości najpowolniejszymidziałami w ich arsenale.Między jednym strzałem tych zabawek a drugimmożna było malować na murach pokojowegraffiti.Brygadier wiedział też jednak, że major Tun-Badon zabierze się dodzieła jak należy.W krótkich chwilach ciszy słyszał komunikaty z mostka - wynikało z nich, żezjawiła się wreszcie flota Daimana i wiązała teraz ogniem siły Odiona naorbicie.Nie miało to jednak żadnego znaczenia dla  Gorliwości", która całyczas walczyła o to, żeby się w ogóle utrzymać.- Namierzają nas! - rozległo się w słuchawce komunikatora.Rusher niezdołałuchwycić kodu.- Powtórz! Który dywizjon? Czyj? Na widok smug energii wystrzeliwanych ze Spirali Zmierci Rusheruświadomiłsobie, że zna odpowiedz: wszystkie.Sygnał był trudny do pomylenia z czymkolwiek innym.Nawet w ferworzewalki Narsk czuł go i słyszał - ciche buczenie z tyłu głowy.Wywoływał je niewielki implant wszczepiony u podstawy jego czaszki,ukryty tak dobrze, że skanery Daimana nie zdołały go wykryć.Bothanin odrazu wiedział, co oznacza ten sygnał: wzywał go jego prawdziwypracodawca.A on musiałodpowiedzieć na wezwanie.Dotarł do przedziału dla załogi.Implant był po prostu urządzeniemalarmowym -wzywał go do skontaktowania się z nadawcą sygnału.Wystarczy mu dotego jakikolwiek sprzęt łącznościowy, pod warunkiem, że będzie sprawnienadawał w przestrzeń kosmiczną.Namierzywszy działający moduł pozazasięgiem załogi, Narsk usiadł i aktywował połączenie.Szumy.Skrzywił się gniewnie.Najprawdopodobniej łączność zakłócałopole Spirali Zmierci.Kiedy doszły ich słuchy o pojawieniu się flotyDaimana, nerwowy pilot transportowca posadził statek bliżej podstawywieży, dla ochrony.Narsk podejrzewał, że nieprzetestowane do końcaurządzenie zakłócało transmisje podprzestrzenne w promieniu chronionymprzez pole.Jego implant wychwyciłsygnał, ale tylko dlatego, że został on nadany przez sprzęt, któregodziałania nie zdołaliby zaburzyć nawet najzdolniejsi inżynierowie Odiona.Wstał, czując w całym ciele skutki niedawnych przejść.Nie miał wyboru.Musiałsię wydostać ze statku.Wsunąwszy zestaw komunikacyjny do plecaka,skierował się do wyjścia.Przynajmniej ten parszywy Givin nie będzie go szpie.- Gdzie idziesz?Narsk westchnął ciężko.Nie mógł nawet wyjść na pole walki bezpozwolenia.Przełknął ślinę i spojrzał w puste oczodoły Givina.- Ja.uznałem, że masz rację, Jelcho.- Wskazał ręką na zewnątrz, gdzieOdion i jego Pioruny śmigały między pociskami, eliminując najemnąpiechotę schodzącą ku nim ze wschodniego zbocza.- Kiedy na towszystko patrzę.Czuję potrzebę, żeby do nich dołączyć.- %7łałuję, że ja nie mogę tego zrobić.Narsk łypnął na niego spode łba.- Hm, a właściwie to dlaczego nie? - Krzywiąc się w duchu, wziąłnawigatora pod chitynowe ramię.- Nie mogę - westchnął Jelcho.- Lord Odion chciał, żebym został tutaj.Jeśli operacja się nie powiedzie, na jego statku będzie potrzebnynawigator.- Nie powiedzie? O czym ty mówisz? - Narsk wyszedł z transportowca iskierowałsię w stronę odbywającej się w pobliżu rzezi.- Odion zmienia mapę tegomiejsca.To wielka rozgrywka, a ty mi mówisz, że nie chcesz w niej brać udziału?Niepewnie, niczym zawstydzona panna młoda, Jelcho postawił ostrożniestopę na ziemi.Potem drugą.Z jego kościstej piersi wydarło się głębokie,zachwycone, charczące westchnienie.- Tyle tu próżni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •