[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzej rozeÅ›miani od ucha do ucha komandosi koÅ‚ysali siÄ™ na piÄ™tach,celujÄ…c z pistoletów maszynowych w jego serce i gÅ‚owÄ™.WestchnÄ…Å‚ i wróciÅ‚ spojrzeniem do mężczyzny siedzÄ…cego obok pilota.Na jego wargachpojawiÅ‚ siÄ™ przelotny, zrezygnowany uÅ›miech. Touché, panie Philpott powiedziaÅ‚. Touché.EpilogW karÅ‚owatym zauÅ‚ku udajÄ…cym uliczkÄ™ miÄ™dzy Avenue Émile Deschamel i Allé AdriénneLecouvreur znajduje siÄ™ restauracja nieskoÅ„czenie bardziej wykwintna niż knajpa PodGwiżdżącÄ… KotkÄ….NastÄ™pnego dnia po tym, jak Smith znalazÅ‚ siÄ™ we wrogim otoczeniufrancuskiego aresztu (i tradycyjnie stanÄ…Å‚ przed obliczem sÄ™dziego Å›ledczego), Malcolm PhilpottwydaÅ‚ tam obiad na sześć osób dla siebie, Soni Kolchinsky, C.W., Sabriny, Mike a Grahamai komisarza Poupona.Po drodze do restauracji Sonia dwukrotnie domagaÅ‚a siÄ™, żeby zrobili sobie grupowe zdjÄ™cie na tle Å›rodkowego pawilonu École Militaire (gdzie, jak przypomniaÅ‚ Poupon, sam NapoleonsÅ‚użyÅ‚ jako kadet) oraz przed pomnikiem siedzÄ…cego na koniu bohatera bitwy nad MarnÄ…,marszaÅ‚ka Joffre.Wszyscy byli w stosownym nastroju na lukullusowÄ… ucztÄ™, podlanÄ… winem poczterdzieÅ›ci dolarów za butelkÄ™.Przez caÅ‚y obiad Philpott celowo narzucaÅ‚ lekki ton konwersacji.Nie przepadaÅ‚ zapodzwonnym, za to miaÅ‚ dużą wprawÄ™ w odwracaniu tematu rozmów od siebie, Soni i UNACO.UważaÅ‚, że im mniej ludzie wiedzÄ… o jego organizacji w tym także jego agenci tym lepiej.Ze szczerego serca, choć skrycie, radowaÅ‚ siÄ™ narastajÄ…cÄ… zażyÅ‚oÅ›ciÄ… miÄ™dzy Grahamema SabrinÄ….Mike wciąż miaÅ‚ zabandażowane dÅ‚onie i Sabrina, która dzieliÅ‚a z nim porcjÄ™chateubriand, ostrożnie kroiÅ‚a mu miÄ™so na kawaÅ‚ki, a nawet, ku jego zażenowaniu, podawaÅ‚amu je do ust.C.W., siedzÄ…c obok Sabriny, zabawiaÅ‚ siÄ™ podsÅ‚uchiwaniem Grahama, który usilnie staraÅ‚ siÄ™namówić dziewczynÄ™, by spÄ™dziÅ‚a z nim krótkie wakacje na poÅ‚udniu Francji.Mike byÅ‚wÅ‚aÅ›cicielem willi na stoku wzgórza w pobliżu Carcassone, w Langwedocji, i dÅ‚ugo i namiÄ™tniewychwalaÅ‚ zalety swej posiadÅ‚oÅ›ci piÄ™kno i spokój.Już na wieży C.W.zauważyÅ‚, że tych dwoje w naturalny sposób ciÄ…gnie do siebie.ZnaÅ‚trochÄ™ przeszÅ‚ość Grahama, a bardzo dobrze Sabriny, i nie byÅ‚ na tyle cyniczny, by nie miećnadziei, że im siÄ™ uÅ‚oży. ZastanowiÄ™ siÄ™ nad tym, Mike obiecaÅ‚a Sabrina. W tej chwili mam mnóstwo spraw,które chciaÅ‚abym zaÅ‚atwić, a z którymi już zalegam& ale naprawdÄ™ mam wielkÄ… ochotÄ™przyjechać. Mam nadziejÄ™, że żadna z tych spraw nie pachnie przestÄ™pstwem dociÄ…Å‚ jej Philpott. Ależ skÄ…dże odparÅ‚a i zatrzepotaÅ‚a gÄ™stymi rzÄ™sami. Jak pan w ogóle może sugerowaćcoÅ› podobnego? No wÅ‚aÅ›nie, jak? rzekÅ‚ Philpott.Graham zakaszlaÅ‚ z wprawÄ…, by zmienić temat. Naturalnie, nie musisz siÄ™ tam niczym krÄ™pować nalegaÅ‚. BÄ™dziesz mogÅ‚a robić, cotylko chcesz i z kim chcesz. Naturalnie zgodziÅ‚a siÄ™. Kochana, jeÅ›li w to wierzysz, to jesteÅ› w stanie uwierzyć we wszystko, jak mawiaÅ‚ książęWellington parsknÄ…Å‚ C.W.Sabrina spÅ‚onęła rumieÅ„cem, a Graham z udanym oburzeniemÅ‚ypnÄ…Å‚ na wykrzywionego w sardonicznym uÅ›miechu Murzyna.C.W.mrugnÄ…Å‚ do niego. %7Å‚artowaÅ‚em, Mike.Ale jak tak opisywaÅ‚eÅ› tÄ™ okolicÄ™, wyszÅ‚o mi na to, że w promieniu stumil nie bÄ™dzie tam nikogo prócz poczciwego, starego Mike a Grahama.No nie?Tym razem to Philpott zakaszlaÅ‚, może nie tak wprawnie jak Mike, lecz i tak dosyć fachowo. ChcÄ™ wznieść toast oÅ›wiadczyÅ‚. Za nasze zdrowie i za pomyÅ›lnie zakoÅ„czonÄ… operacjÄ™.Być może nie byliÅ›my górÄ… przez caÅ‚y czas, ale w koÅ„cu wyszliÅ›my na swoje.Kiedy wypili, Philpott powiedziaÅ‚: A teraz specjalny toast za ciebie, Mike.Bez ciebie nie dalibyÅ›my rady.Masz naszenajszczersze podziÄ™kowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]