[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z innymi robiła pewnie coświęcej.Sekretarka nie kłamała, nie darzyła Majki sympatią, to inna sprawa, ale tej opo-wieści o Stylowej" nie wyssała sobie z palca, z pewnością nie, a jednak wierząc jej sło-wom, zaczął ją posądzać o mistyfikację.Na pewno coś poplątała, zle widzi, krępuje sięnosić szklą, w takich lokalach jak Stylowa" w przyćmionych światłach niewiele widać.Wierząc sekretarce, jednocześnie domagał się cudu, chciał, żeby prawda zmieniła się wkłamstwo, a rzeczywistość w zły sen.Przesiadł się przy dworcu w autobus i po upływiekwadransa, nieoczekiwanie dla samego siebie znalazł się przed Stylową".W tym czasie Majka udając jak zwykle solidną uczennicę, która wyrwała się spodopieki surowej mamy, popijała coca colę i robiła słodkie oczy do mężczyzny o tłustejnalanej twarzy, w której nadmiernie ruchliwe oczy poruszały się szybko i czujnie niczymdwie głowy węża.TLR Och! Proszę pana ziewnęła rozkosznie, przepraszając go za ten drobny nietaktuśmiechem mama nic o tym nie wie.Wyjechała na wczasy do Jastrzębiej Góry. Sama! zarechotał z zadowoleniem mężczyzna. Nie wiem, mama mi się nie zwierza.W każdym razie nie sądzę, żeby kogoś.;-s; Telefon do pani skłonił się przed nią nieco zmieszany portier i trącił ją w ramię. Do mnie? Jakieś niejasne przeczucie ścisnęło jej serce. Nie wie pan ktodzwoni?Portier pokręcił z powagą głową, jego czerstwa twarz bez wyrazu przypominała gli-niany garnek. Proszę tędy, do pokoju kierownika oficjalny, nieprzenikniony wskazywał kieru-nek, nie szedł jednak za nią, sprawdzał tylko czy trafi we właściwe drzwi.Zupełnie nie-potrzebnie, gdyż złota tabliczka z napisem kierownik" informowała bezbłędnie, dokądnależy iść.Już nie wierzyła w żaden telefon, kierownik Stylowej" podobnie jak tamten z Kaskady" oskarży ją o kradzież i zabroni tu przychodzić.Trudno, porozmawia z Tolem,niech raz wreszcie użyje swoich wpływów.Krótkie szczeknięcie w odpowiedzi na jej pukanie nie było zachęcające, kobiecygłos, który usłyszała za drzwiami, wydał jej się znajomy.Weszła do jasno oświetlonegopokoju i od razu chciała się cofnąć, za biurkiem kierownika siedziała pani Jadzia, inspek-tor policji do spraw nieletnich.Druga kobieta, też policjantka, o pospolitej twarzy, z wło-sami koloru waniliowych lodów, zniszczonymi przez złe farby, chodziła z papierosem popokoju.Obie panie ubrane po cywilnemu, w niezbyt gustowne wieczorowe bluzki skie-rowały na Majkę badawcze spojrzenia. Jesteś zaskoczona? spytała szorstko pani Jadzia.Majka potwierdziła ruchem głowy.TLR Ja też stwierdziła ze złością pani Jadzia. Nie sądziłam, że tak szybko zmie-nisz profesję. Ja? A jest tu jeszcze ktoś? pani Jadzia uśmiechnęła się porozumiewawczo do swojejkoleżanki. Nie rozumiem, o czym pani mówi wyprężyła się Majka. Siadaj! pani Jadzia szorstkim ruchem wskazała jej krzesło. I przestań udawaćidiotkę.Znamy się nie od dziś.Majka zacisnęła kurczowo palce na małej czarnej torebce i przycupnęła na krześle. Chcesz papierosa? spytała pani Jadzia spokojnie. Dziękuję.Mam swoje.Chętnie zapalę, jeżeli pani pozwoli.TLR A pal, ile chcesz! Nie moje zdrowie, nie moje papierosy.Od jak dawna tu przycho-dzisz? Od dwóch miesięcy. Ilu frajerów załatwiłaś? Ktoś złożył skargę? przeraziła się Majka.Obie policjantki roześmiały się ubawione. Z takimi skargami panowie raczej do nas nie przychodzą wyjaśniła ze śmiechempani Jadzia i spoważniała. Prawdę mówiąc zrobiła przerwę jakby się wahała powinnam cię zatrzymać iodstawić do domu spojrzała na koleżankę, która nie przejawiała żadnego zaintereso-wania Majką.Twarz miała gładką jak lustro i tak samo zimną. Ale tego nie zrobię, narazie nie.Wiem, że znów wrócisz na melinę.Prawda?Majka siedziała w otoczce dymu i nie odpowiadała. Myślę więc ciągnęła niezrażona tym pani Jadzia że będzie lepiej, jak samawrócisz do domu i zaczniesz żyć normalnie. Co to znaczy normalnie? nastroszyła się Majka. Uczyć się, pracować. odpowiedziała z pewnym wahaniem pani Jadzia.TLR A z czego żyć??Obie policjantki nie raczyły odpowiedzieć na to pytanie. Będziemy musiały powiadomić sąd o twoim zachowaniu odezwała się ta o nie-przejrzystej twarzy. Takie są przepisy.Sąd zdecyduje, co z tobą zrobić. Mimo wszystko wtrąciła pani Jadzia radzę ci spotkać się z matką, porozma-wiać.Sądzę, że obie znajdziecie jakieś wyjście z tej sytuacji.I żebym cię więcej nie wi-działa ani tu ani w Kaskadzie", ani gdzie indziej.To byłoby wszystko. Czy mogę wyjść? spytała zacinając się Majka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]