[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Zrób najazd na tę wyspę tak, żeby wypełniła większość ekranu.* Już.* Czy ten kształt coś ci przypomina?* Niestety nie.* Wyobraz sobie te fałdy erozyjne głębiej.* Nie rozumiem, co.Ależ oczywiście! To wygląda jak ilustracja Chicomoztoc podpisana dużymiliterami.* Miałem identyczne skojarzenie.* To pewnie zwykły zbieg okoliczności.* Być może, ale jest w północno*wschodniej części wyspy, na obszarze, o którym wspominali wszyscytwoi eksperci.Nawet jeśli to nie Chicomoztoc, chyba uda mi się przekonać Riverę, że tak jest.* A co potem?* Zobaczę, jak się z nim spotkam.Selmo, zorganizuj mi podróż na Celebes.A na miejscu załatw mihydroplan.Rozdział 46Południowy rejon CelebesuSam lekko przechylił ikarusa i zaczął schodzić w dół.Na prawo z mgiełki wyłonił się pas startowy.Samustawił dziób w jednej linii z pasem, opadł przez warstwę chmur, zrobił kilka korekt i posadził maszynę.Pokołował w kierunku trzech baraków z blachy falistej na skraju asfaltu i według ręcznych sygnałówmężczyzny z obsługi naziemnej doprowadził samolot do stanowiska tankowania.Wyłączył silnik iwysiadł.Jako że Selma załatwiła wszystkie formalności, musiał tylko podpisać formularz.Potemokrążył barak i sięgnął po komórkę.Wybrał gwiazdkę i numer 69.* Dzwonisz w ostatniej chwili * powiedział Rivera.* Pospieszmy się, bo została mi tylko minuta rozmowy.Jesteś już na miejscu?* Dziesięć minut od celu.* Chcę rozmawiać z żoną.* Najpierw podaj mi lokalizację Chicomoztoc.* Dopóki jej nie zobaczę, nic z tego.* Przeciągasz strunę * ostrzegł Rivera.* A ty już odkryłeś karty, mówiąc, że nie zostawisz nas przy życiu.Jeśli chcesz trafić do Chicomoztoc,daj ją do telefonu.Po chwili usłyszał głos Remi:* Sam?* Wszystko w porządku?* Tak.Gdzie jesteś?* Blisko.Trzymaj się.Rivera wrócił na linię.* Będziemy czekali * powiedział i połączenie zostało przerwane.Dziesięć minut pózniej Sam znów był w powietrzu i leciał na południowy wschód w kierunku wyspySelayar.Po następnych dwudziestu minutach ponownie opadał przez chmury.W dole rozciągało sięspokojne błękitne morze.Wypoziomował na wysokości sześciuset metrów i trzymał się linii brzegowej,dopóki nie zobaczył południowego krańca wyspy.Wylądował kilkaset metrów od brzegu i pokołowałdo plaży.Przy drodze gruntowej stały dwa SUVy marki Isuzu.Kiedy pływaki ikarusa zazgrzytały napiasku, z samochodów wysiedli Rivera, Remi oraz trzej mężczyzni z Pulau Legundi.Sam wyszedł na pływak i po chwili dotarł do brzegu.* Sprawdzcie go * rozkazał Rivera.Jeden z mężczyzn obszukał Sama, cofnął się i pokręcił głową.* Zajrzyjcie do samolotu * polecił Rivera.* Chciałbym przywitać się z żoną * oznajmił Sam.* Proszę bardzo.Sam zaczekał, aż Remi ruszy w jego stronę.Miał nadzieję, że Rivera pozwoli jej odejść poza zasięggłosu, ale tak się nie stało.* Wystarczy! * zawołał ostro.Gdy Fargowie objęli się, Sam szepnął:* Zajmij siedzenie numer 3.Złap śpiwór i bądz gotowa.Mimo iż zabrzmiało to tajemniczo, odrzekła krótko:* Dobrze.Rozdzielili się i Remi dołączyła z powrotem do Rivery.Mężczyzna, który miał przeszukać samolot,wrócił na brzeg.* Na pokładzie nie ma żadnej broni * zameldował.* Tylko śpiwory, koce i sprzęt kempingowy.* Na wypadek gdybyśmy musieli tu nocować * wyjaśnił Sam.* Ten samolot to jakiś zabytek * stwierdził Rivera.* Jesteś pewien, że dolecimy nim do celu?* Zdecydowanie nie * odparł Sam * ale tylko taki zdołałem zorganizować, mającdwudziestoczterogodzinny limit czasu.Możemy zrezygnować, jeśli chcesz.* Nie, startujemy.* Mogę zabrać tylko trzy osoby.* W porządku.Dokąd lecimy?* Do pewnej zatoki na wschodnim wybrzeżu.O ile wiem, nie ma nawet nazwy.To zajmie dwie i półgodziny.* Jeśli ktoś będzie tam na nas czekał, zastrzelę was oboje * ostrzegł Rivera.* I zginiesz w katastrofie lotniczej * odparł Sam.* Muszę przyznać, że to kusząca perspektywa.* Potrafię pilotować * warknął Rivera.* Idziemy.Sam przecenił możliwości ikarusa, bo lot trwał prawie trzy godziny.Gdy za przednią szybą pojawiła sięlinia brzegowa, przeprowadził skróconą kontrolę maszyny i zaczął schodzić w dół.Skręcił lekko napółnoc i wycelował dziób w wejście do półkolistej zatoki.Rivera, siedzący obok Remi, która zgodnie zinstrukcją Sama zajęła fotel za mężem, pochylił się do przodu, żeby lepiej widzieć.* Mała ta zatoka * zauważył.Sam skinął głową.* Czterysta metrów szerokości w wejściu i tysiąc dwieście w najszerszym miejscu * uściślił.* Znajdujesię w niej sześć wysp.* Jesteś pewien, że Chicomoztoc to jedna z nich?* Nigdy nie twierdziłem, że jestem pewien, ale tak się domyślam na podstawie wszystkiego, co wiemy.Czyżbyś zapomniał, że nam w ciągu zaledwie kilku tygodni udało się osiągnąć więcej niż tobie przezprawie dziesięć lat?* Spóznione gratulacje * rzekł Rivera.* Jak na to wpadłeś?* To długa historia, ale za chwilę zobaczysz wisienkę na torcie.Pytanie tylko, czy ją rozpoznasz?Sam sprowadził ikarusa na wysokość trzystu metrów i wlecieli między przylądkami do zatoki.* Gdzie to jest? * dopytywał Rivera.* Cierpliwości * odparł Sam i chwilę pózniej trochę zboczył z kursu, żeby gęsto zalesiona wyspaprzesuwała się pod prawym skrzydłem.* Wyjrzyj przez boczne okno.Rivera przechylił się i spojrzał w dół.* Taka mała? * zapytał z niedowierzaniem.* Trzysta metrów w poprzek i sześćdziesiąt nad wodą.* Jest za mała na wyspę * orzekł Rivera.* Więc nazwijmy ją wysepką.W każdym razie, właśnie tego miejsca szukałeś.* Co to za wklęsłość w środku?* Nazywa się kaldera * wyjaśnił Sam.* Patrzysz na wygasły wulkan, ale jeszcze tego nie widzisz,prawda?* Nie.* Może Remi zobaczy.Kiedy Rivera skinął głową, Remi pochyliła się nad jego ramieniem i wyjrzała przez okno.* Zmruż oczy * doradził Sam * i wyobraz sobie duży wydrążony kwiat.Na twarzy Remi pojawił się promienny uśmiech.* Sam, znalazłeś to! * wykrzyknęła.* Chyba tak * odparł.* Widzisz to już, Rivera?* Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]