[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jego czolebłyszczały kropelki potu. Sam się zabił, inspektorze powiedział cicho. Ja by-łem tylko lustrem.138 Czym? Wytworzyłem coś w rodzaju pola ochronnego z takiejenergii, jaką chciał mnie zabić.Tak, jakby nadział się na nóż,który trzymał w ręku, rozumie pan? Jego energia wróciła doniego, być może zwielokrotniona o moją.Było to możliwe tylkodlatego, że on pierwszy zaatakował i stał się tym samym bez-bronny.Pozbawił się swojej energii, zużył wszystkie siły.Był wtej sekundzie słabszy od stuletniego starca.Wtedy uderzyła gopowracająca fala.Przypuszczam, że nie żył, zanim dotknąłziemi.Jego energia miała potworną moc. Pan wiedział, że tak będzie? stwierdził raczej, niż spy-tał inspektor. Przypuszczałem, to prawda. A gdyby pan zachował się inaczej, on by żył? Tak.Ja byłbym wtedy trupem.Inspektor kiwnął ciężko głową i spojrzał na Randalla, którydzwonił do lekarza, po czym przeniósł wzrok na Lemona.Tenprzyklęknął koło leżącego na dywanie Holla i nie odrywałwzroku od jego twarzy.Patrzył surowo, lekko zmarszczywszybrwi.Inspektor podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Wiedziałeś, Jack stwierdził bez wyrzutu w głosie.Lemon skinął powoli głową. Rachunki zostały wyrównane powiedział po chwili nieodrywając oczu od Holla. Pamela? zapytał inspektor.Lemon potrząsnął głową. Nawet nie powiedział. Myślałem o czterech starych,bezbronnych kobietach. Reszta zależy od pana, inspektorze odezwał się Ran-dall.Inspektor skinął głową. Wy dwaj idzcie do domu powiedział wskazując naRandalla i Lemona. Lepiej, żeby nie mieszać w to zbyt wielu139osób.Zostanę ja i oczywiście pan Spencer, to w końcu jegodom.Jeżeli pana podejrzenie, że przyczyną śmierci był atakserca, a nie upadek, potwierdzi sekcja, jakoś załatwimy tęsprawę.Jeżeli nie, to trochę gorzej pomyślał chwilę Ach,najwyżej ucierpi na tym moja, pożal się Boże, kariera.No, już,zmykajcie, zaraz przyjdzie lekarz.Lemon i Randall spojrzeli po sobie, po czym, podjąwszy wi-dać jednakową decyzję, pożegnali się szybko i wyszli.Inspektorpodszedł do okna i obserwował, jak przechodzą przez ogród.Odwrócił się dopiero wtedy, gdy trzasnęła za nimi furtka. W porządku mruknął, podszedł do przełącznika i zapa-lił górne światło. Nie musimy chyba siedzieć przy tej świecz-ce powiedział wskazując na nocną lampkę. Inspektorze odezwał się Spencer sam nie wiem, czypowinienem pana przeprosić. Ja też nie wiem mruknął Calder. Zrobiłbym to jeszcze raz, gdybym musiał. To wiem. Gdybym tego nie zrobił, nic byśmy mu nie udowodnili.Byłyby tylko moje, dziwne dla sędziów zeznania. Możliwe. Ale może pan mieć kłopoty, inspektorze? Mogę. Przykro mi. Mnie też. Więc? Pan mnie nie zrozumiał, panie Spencer.Przykro mi, żepan rozmawia ze mną tak, jak gdybyście byli jedynymi, którychobchodzi sprawiedliwość, a mnie zależałoby tylko na posadzie.Może jestem nienormalny, ale poszedłem do policji dlatego, żenienawidzę przemocy, podstępu i zbrodni.Szczerze mówiąc,mam gdzieś karierę.W końcu moim obowiązkiem jest chronićobywateli.Dzięki temu, co stało się dzisiaj, kilku starych ludzi140pożyje pewnie dłużej i umrze ze starości, a nie przez chciwośćspadkobierców.Mnie to wystarczy.Spencer milczał chwilę zaskoczony.Pokręcił wreszcie głowąi zauważył. Pan jest rzadkim okazem, inspektorze. Skazanym na wymarcie, co? mruknął Calder. Podleczę pana roześmiał się Spencer.Z ulicy dobiegł narastający dzwięk sygnału karetki pogoto-wia.Dwa dni pózniej Lemon siedział w swoim mieszkaniu, popi-jał czwarte piwo i z zadumą patrzył na leżący na stole reportaż.Musiał trochę w nim nakłamać.Z oczywistych względów niemógł opisać zakończenia historii, postanowił też po usilnychprośbach Randalla i Spencera nie opisywać dokładnie bio-energetycznej metody mordercy.Zawsze istniało ryzyko naśla-downictwa.Reszta była jednak dostatecznie sensacyjna, bymateriał trafił na pierwszą kolumnę.Szef powinien być zado-wolony.Pozostawała jeszcze do rozstrzygnięcia jedna kwestia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]