[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta gra byłaskończona.Nadszedł czas, by rozpocząć następną.Nie wiedziała, że zaparkowała swój samochód w tym samym miejscu,które Matthew Murphy wybrał do obserwacji budynku, gdzie mieszkałO Connell.Wełnianą czapkę narciarską naciągnęła niżej na czoło, po-prawiła na nosie nowe bezbarwne okulary.Nie nosiła ich stale, uznałajednak, że niewielka zmiana wyglądu jest konieczna.Hope nie miałapewności, czy Michael O Connell widział ją kiedykolwiek, ale podejrze-wała, że tak.Przypuszczała, że śledził ich wszystkich.Hope miała nasobie dżinsy i stary marynarski płaszcz chroniący ją przed chłodem.Byłao piętnaście lat starsza od większości studentów, ale można ją było wziąćza studentkę, bo wciąż wyglądała młodo.Ubrała się tak, by nie rzucać sięzbytnio w oczy.Chciała się wtopić w pejzaż Bostonu, przybierając, jakkameleon, barwy wszystkiego, co ją otaczało.Doszła do wniosku, że jeśli zostanie w samochodzie, po kilku minu-tach O Connell ją zauważy.Musisz założyć, że on wie wszystko, przypomniała sobie.Wie, jakwyglądasz, i pamięta każdy szczegół twojego czteroletniego samochodu,nawet jego numer rejestracyjny.Zerknęła na raport Murphy'ego i dołączoną do niego fotografięO Connella.Zaczęła się zastanawiać, czy potrafiłaby go rozpoznać.Niebardzo wiedziała, co ma teraz zrobić, otworzyła więc drzwi samochodu iwysiadła.Rzuciła okiem w stronę domu O Connella, żałując, że nie ściemniłosię na tyle, by mogła zobaczyć, jak włącza światło w swoim mieszkaniu.W chwilę pózniej uświadomiła sobie, że jeśli będzie tak uporczywie pa-trzyła w tę stronę, on ją prędzej zauważy niż ona jego.Odwróciła sięwięc i szybko ruszyła w stronę najbliższej przecznicy; wydawało się jej,że czuje na plecach jego świdrujące spojrzenie.Skręciła za róg i przysta-nęła.Jak ma obserwować jego mieszkanie, skoro pospiesznym krokiemoddala się od niego coraz bardziej?Wzięła głęboki oddech i pomyślała, że jest do niczego, zupełnie bez-nadziejna.Wróć, znajdz jakieś miejsce w przejściu albo za drzewem iczekaj na niego.Okaż się tak cierpliwa jak on.Odwróciła się i poszła z powrotem.Za rogiem zaczęła szukać wzro-kiem jakiegoś miejsca, w którym mogłaby się ukryć, i zobaczyła O'Co-nnella: właśnie wychodził ze swojego budynku.Szedł z głową odchylonądo tyłu, beztrosko uśmiechnięty i pewny siebie, co natychmiast wzbudziło283 w niej szaloną wściekłość; miała wrażenie, że drwi z niej, choć nic niewskazywało na to, by wiedział, że jest tutaj.Przesunęła się w bok, liczącna to, że uniknie kontaktu wzrokowego z mężczyzną, ale wciąż niespuszczała go z oczu.W tym samym momencie spostrzegła małą, po-marszczoną kobietę w podeszłym wieku, która szła po tej samej stronieulicy, co O Connell.Gdy ją zobaczył, zmarszczył gniewnie brwi.Wyrazjego twarzy przeraził Hope; w ułamku sekundy beztroska, zuchwałanonszalancja Michaela zmieniła się w furię.Stara kobieta sprawiała wrażenie nieszkodliwej.Poruszała się powoli,z wysiłkiem.Miała na sobie nieelegancki czarny wełniany płaszcz, ku-piony prawdopodobnie ze dwadzieścia lat temu, jej głowę okrywała zro-biona na drutach wielobarwna czapka.Z trudem dzwigała białe plasti-kowe torby z zakupami.Gdy starsza pani spostrzegła O Connella, jejoczy rozbłysły; zboczyła nieco z drogi, blokując mu przejście.Hope przywarła do drzewa rosnącego naprzeciwko miejsca, w któ-rym O Connell i starsza pani stanęli twarzą w twarz.Kobieta spróbowała unieść dłoń obciążoną torbą z zakupami i poru-szyła palcem w jego kierunku.- Znam cię! - powiedziała głośno.- Wiem, co robisz!- Gówno o mnie wiesz - odparł O'Connell podniesionym głosem.- Wiem, że coś robisz moim kotom - ciągnęła kobieta.- Wiem, że jekradniesz.Albo jeszcze coś gorszego.Jesteś wstrętnym, złym człowie-kiem i powinnam wezwać na ciebie policję!- Nic nie robię twoim przeklętym kotom - rzucił gniewnie O'Conne-ll.- Może znalazły sobie inną zwariowaną starą babę, która je karmi.Może nie lubią żarcia, jakie im zostawiasz.A może po prostu znalazłyjakieś lepsze miejsce dla siebie, ty stara suko.A teraz zostaw mnie wspokoju i uważaj, żebym nie wezwał opieki społecznej, bo masz to jak wbanku, że schwytają te cholerne, parszywe koty, zabiorą je i pozabijają.- Jesteś okrutnym człowiekiem bez serca - odparła stara kobietasztywno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •