[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pewnie dlatego mój zmysłwskazywał ciebie.A dokładnie: wskazywał i nadal wskazuje.Eve zrobiła krok w jego stronę.- To chyba od ciebie czuć dymem! - krzyknęła.- Payne jest demonem? ! - wybuchł Luke.- Ale przecież był z nami w kościele - zauważyła Jess.Eve z wahaniem przysunęła się jeszcze bliżej do mężczyzny.- Tak, to na pewno od ciebie.- Payne stał nieruchomo.Eve obeszła go dokoła i dotknęła jegopleców.-O, stąd.Payne powoli i ostrożnie wydobył swój miecz.- Od tego? - podsunął jej broń, odwracając ją ostrzem w swoją stronę.Eve pochyliła się i wciągnęła powietrze.- Tak.- Nie znamy dokładnie historii tych mieczy.Podobno były hartowane w krwi demonów.Może dlatego wyczuwasz ich zapach.Oczywiście miecz zabił też wiele demonów.- Przez ten zapach mam wrażenie, że zaraz coś na mnie skoczy - wyznała Eve.- Strach nie zawsze jest zły - powiedział Payner- Może działać jak ostrzeżenie.Kiedy demonjest w pobliżu, czuję się jak ryba na wędce.- Auć - stęknęła Jess.- Ehe - zgodziła się Eve.- Ale dzięki temu wiem wcześniej o zagrożeniu.Nieraz już uratowało mi to życie.Poczułemstrach na chwilę przed tym, jak kobieta, której uroda mnie zaślepiła i nie pozwoliła dostrzecjej prawdziwej natury, zmieniła się w Apepa, demona w postaci węża o głowie z krzemienia,odpornej na ciosy mojego miecza.Dał się zwieść demonowi, który wyglądał jak piękna kobieta.Może zrozumiałby, że jakaśczęść mnie nadal chciała pocałować Mala, nawet kiedy wiedziałam już, kim jest, pomyślałaEve.Luke i Jess byli najlepszymi, najlepszymi z najlepszych przyjaciółmi.Ale niektórychrzeczy na temat demonów pewnie nigdy nie będą w stanie zrozumieć w taki sposób, jaknajwyrazniej rozumiał je Payne.- Czy to był najgorszy demon, z jakim musiałeś walczyć? - chciał wiedzieć Luke.Payne przesunął palcem po długiej bliznie, która przecinała jego gardło i znikała podkołnierzem płasz cza.Ohydny trencz wyglądał teraz jeszcze gorzej, pokryty czarnymi śladamipo ognistych pociskach z rąk Eve.To prawie rycerska zbroja, przeszło jej przez głowę.- Nie.Nie najgorszy.Do najgorszych mu daleko.Ale każdy demon, któremu stawiłem czoło,czynił mnie silniejszym.Nawet ten, po którym mam tę pamiątkę.- Znów dotknął blizny.-Nazywał się Ronove i obrał sobie za cel pożeranie dusz starców.Przyszedł po moją babkę.Serce Eve zatrzymało się w piersi.- Byłem już doświadczonym wojownikiem, a jednak.- Słowa Payne'a przerwał nagle długi,piskliwy krzyk.Za chwilę rozległo się wycie psa.Oba dzwięki dochodziły z lasu poprzeciwnej stronie Medway Lane.- Nie ruszajcie się stąd - rozkazał Payne.- Proszę.Odwrócił się i pobiegł w stronę lasu.- Idziemy za nim? - zapytała Eve.Luke się zawahał.- Zdaje się, że umie o siebie zadbać.- Zwłaszcza z tym mieczem - dodała Jess.- No tak, ale sami widzieliście bliznę.Nie jest nietykalny.Ani nieśmiertelny - powiedziałaEve.Kolejny krzyk podniósł drobne włoski na jej karku.- To Vic! - wrzasnęła Jess.- Chodzmy tam! Poderwała się z miejsca i skoczyła w las.- To szaleństwo! Skąd ona wie, że to Vic, poznała po krzyku? - odezwał się Luke, kiedy obojez Eve ruszyli jej śladem.- Obie są w drużynie cheerleaderek, a cheerleaderki ciągle krzyczą.Pamiętam, jak Vic sięwydarła, kiedy została kapitanem.Co najmniej tak głośno, jak teraz.Jess, poczekaj, proszę!Jess nie zwolniła.Dopiero kiedy dobiegła do polany, zatrzymała się tak gwałtownie, że Eveniemal na nią wpadła.- O Boże, Evie!Eve powędrowała wzrokiem za jej spojrzeniem i zobaczyła biegnącą przez polanę Vie.Za niąpędził wielki pies, którego ścigał Payne.Demon.Kiedy Eve zorientowała się, dlaczego porusza się w tak nienaturalny sposób, straciłaoddech, jakby coś walnęło ją w splot słoneczny.Miał olbrzymie szpony, długie i zakrzywionejak szable, na wszystkich czterech łapach.- Vic, tutaj !- krzyknął Luke.Victoria skręciła w ich stronę, a demon zawrócił za nią.Nie tylko szpony były w nimprzerażające.Rzeczywiście, Jess się nie myliła: miał twarz, prawie ludzką, ale zniekształconą,niemal pozbawioną nosa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]