[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Prowadzę księgi,zamawiam towary, płacę rachunki, melduję gości, organizuję imtransport i rozrywki, doglądam personelu rancza.A po sezonie jestemprawdziwym ranczerem.- Rozumiem.- Caitlyn poczuła, że się rumieni.Mężczyzna patrzyłna nią zuchwale, niemal rozbierał ją wzrokiem.Musiała natychmiastwziąć go w karby, dać do zrozumienia, że jest jego nową szefową.Przybierając najsurowszą ze swoich min, popatrzyła na niego ostro.- Jaksię nazywacie?- Caitlyn Bradford, pozwól sobie przedstawić Dane'a Morrisona.lousCaitlyn okręciła się na pięcie, wystraszona głosem Jerry'ego.Prawiezapomniała, że też był w salonie! Kiedy obrzuciła prawnika spojrzeniem,zauważyła, że w jego oczach czai się śmiech.Cóż go tak rozbawiło? Jużmiała zażądać wyjaśnień, kiedy wreszcie dotarło do niej nazwiskonaczelnego kowboja cioci Belli.- Dane Morrison? - Obróciła się do niego z niedowierzaniem.- Toandapan jest Dane?Wysoki kowboj skinął potakująco głową.- Tak zwracają się do mnie przyjaciele.scCaitlyn wzięła głęboki oddech, aby dodać sobie odwagi, i spojrzałamu prosto w oczy.Nie należała do jego przyjaciół, więc nie byłopowodu, aby zwracała się do niego po imieniu.- Miło mi pana poznać, panie Morrison.Wygląda na to, że będziepan moim nowym wspólnikiem.- Pani nowym wspólnikiem?Tym razem to on nie posiadał się ze zdumienia.Caitlynzatriumfowała, kiedy jego ręka zsunęła się z framugi drzwi, on zaśwyprostował się na pełną wysokość.Przynajmniej udało się jej wytrącićgo z równowagi.Następnie zwróciła się do Jerry'ego, wciążAnula & Polgararozpromieniona po odniesieniu tego małego zwycięstwa, i obdarzyła go najzimniejszym ze swoich uśmiechów.- To pan jest prawnikiem.Proszę wszystko wyjaśnić.Ja mam zamiarwziąć prysznic i przebrać się.Spodziewam się spotkać z oboma panamidokładnie za dwadzieścia minut, aby omówić szczegóły dotyczące roz-wiązania spółki i sprzedaży tego miejsca.lousandascAnula & PolgaraRozdział 4- Co pan rozumie przez to, że nie mogę sprzedać tego rancza? -Caitlyn wyprostowała ramiona.Miała na sobie czarną, oficjalnągarsonkę w prążki, sprawioną specjalnie na to spotkanie.Gniewniewychyliła się w przód w sposób, jaki podejrzała kiedyś u Spencera.Uparła się, żeby zasiedli wokół okrągłego dębowego stołu w prze-stronnym salonie, a nie na obitych skórą kanapkach, ustawionychwygodnie przy kominku.Na Jerrym jej poza najwyraźniej nie wywarła większego wrażenia,chociaż takie zachowanie Spencera odnosiło pożądany skutek.lousUśmiechnął się tylko i wzruszył ramionami.- Pani ciotka wyjaśniła dostatecznie jasno, że nie życzy sobie, abypozbyła się pani posiadłości.Śmiem twierdzić, że z tego właśnie powodupodzieliła majątek.- Wiem świetnie, że ciocia Bella jemu zapisała połowę.- Caitlynodwróciła się i spiorunowała wzrokiem Dane'a, który w jakiś cudownysposób czuł się wygodnie, mimo krzeseł o twardych oparciach.- Aleandadlaczego ja nie mogę sprzedać swojej części?Jerry wręczył jej część testamentu, zaznaczoną jaskrawym żółtymflamastrem.sc- Ponieważ tak postanowiła pani ciotka.Jest to wyraźnie zapisane nastronie czwartej.Przed śmiercią podzieliła „Podwójne B" ha kształtszachownicy.- Na kształt szachownicy? - Caitlyn usiłowała nie okazać zdumienia.Z tego co się zorientowała, ten prowincjonalny prawnik usiłowałzapędzić ją w kozi róg.- Znaczy to, że podzieliła ziemię na niewielkie, kwadratowe działki.Wasze stykają się jedynie rogami.Są położone na przemian, jak pola naszachownicy.Podam pani kilka przykładów.Domostwo znajduje się naAnula & Polgarapani działce, ale zabudowania kuchni na działce Dane'a.Do niego należą stajnie, ale do pani wybiegi dla koni i stodoły.Rozumie pani?Caitlyn westchnęła.- Powoli to do mnie dociera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]