[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczerze mówiąc, żadne nie miało dość.Zabawabyła wspaniała, a restauracje i bary liczne i znakomite.Bitchy odwiedził ich dwa dni wcześniej.Przyleciał z Chicago, zamknąwszyswoje sprawy na północnym wybrzeżu.W sądzie apelacyjnym, który rozpa-trywał jego wniosek, podjęli właśnie pracę dwaj nowi sędziowie  zagorzalikibice Giantsów, którzy szczerze współczuli sądowej niedoli ich charakternegobrata z drużyny Jetsów.%7ładen nie był zaszokowany brutalnym atakiem Beatt-y'ego.Na dodatek list, który ten przesłał sądowi, był tak pełen skruchy i hojno-ści, że sędziowie doznali głębokiego wstrząsu.Podobnie jak zawodnicy za-atakowani kiedyś przez Bitchy'ego.Bitchy wysiadł z żółtej taksówki, która przywiozła go z międzynarodowegolotniska w Denver.W elegancko skrojonym trzyczęściowym garniturze odBrooks Brothers przypominał bankiera z Wall Street  a raczej czterech lubpięciu bankierów wciśniętych w jedno ubranko.Podniósł Jelenę jedną ręką idał jej potężnego całusa.Po wielu miesiącach dzielenia celi z Aleksem456 wiedział o niej prawie wszystko.Objął Aleksa, chcąc wycałować także jego,lecz ten wyraznie się sprzeciwił.Po długim obiedzie Bitchy szczęśliwie oznajmił, że prowadzi rozmowy zdrużyną Bearsów, a jego prawnicy wiodą spory z federacją futbolu, aby zostałprzywrócony i mógł wziąć udział w wiosennym zgrupowaniu.Bitchy promie-niował optymizmem.Komisja piętrzyła przeszkody, lecz wszyscy wiedzieli, żerobi to na pokaz.W końcu Bitchy był przez dwa lata gwiazdą zawodowegofutbolu, a na dodatek dawnym skazańcem.Połączenie tych dwóch elementówmogło zdziałać cuda w dziedzinie telewizyjnej oglądalności i frekwencji nameczach.Bitchy był też przekonany, że Bearsi dorzucą kolejny milion do jegostarego, wartego trzy miliony kontraktu.W końcu jego reputacja była tegowarta, nie? Jaka drużyna zastanawiałaby się dłużej, czy nie wzmocnić siły ude-rzenia zaangażowaniem Beatty'ego?Jelena zaprosiła go po południu na narty, lecz Bitchy grzecznie podziękowałi teraz odpoczywał w swoim pokoju hotelowym.Bitchy za nic nie zbliżyłby siędo wyciągu.Cierpiał na lęk wysokości.W ten sposób byli sami na szczycie ogromnej góry, z której rozciągał sięwidok na dolinę.Słońce zaszło za chmury, śnieg błyszczał i migotał.Setkinarciarzy w dole robiło wszystkie głupie rzeczy, które wyczyniają ludzie, gdybalansują na dwóch cienkich deskach  przewracają się, gnając na złamaniekarku, próbują wstać i czasem doprowadzają do przykrej kolizji.Aleks nie spieszył się z rozpoczęciem zjazdu.Usiadł, obserwując, jak słoń-ce sunie ospale po niebie.Jelena przysiadła obok.Wzięli się za ręce.Wiedzieli,że nadszedł czas na poważną rozmowę.Odkładali ją przez dwa tygodnie, nie-mal uśmiercając się olbrzymią dawką seksu, wina i szampana, ignorując pracę iprzypominając sobie, czemu darzyli się tak ogromną miłością.Mimo to czuli,że coś uległo zmianie.Dwa lata ciągłego uciekania i życia w strachu, a pózniejdługiego przymusowego rozdzielenia wycisnęły na nich piętno.Ich związekpotrzebował czasu, aby się do tego przystosować.Rok spędzony w samotności sprawił, że Jelena stała się bardziej samodziel-na, niezależna i uparta.Umiała sama się utrzymać, założyła dynamicznie roz-wijającą się firmę i wyprowadziła w pole ludzi, którzy próbowali ją zabić.Niebyła już taka jak kiedyś i nawet tego nie chciała.457 Na Aleksie odcisnęły ślad brutalne tortury i czternaście miesięcy więzienia.Nie potrafił o nich zapomnieć.Jelena nie wiedziała, czy kiedykolwiek zdoła touczynić.Rzadko się uśmiechał, bez przerwy rozglądał się nerwowo.Nieufniespoglądał na obcych, bacznie śledząc ich ręce.Wiedziała, że wypatruje noża. Chcesz tu zostać?  spytał w końcu Aleks. W Ameryce?  odpowiedziała pytaniem. Są inne kraje.moglibyśmy wrócić do Rosji. Mam tam rodzinę i przyjaciół. To ważny czynnik. Nie byłoby to dobre dla ciebie, prawda? Chyba tak.Rosja się zmienia, Jeleno.Oszuści i KGB wracają do wła-dzy.Jelcyn jest nieudacznikiem, figurantem, który będzie trwał, dopóki tamcinie zdecydują się na kolejny ruch. Czy ponownie mogłoby nas to spotkać? Tym razem będziemy mądrzejsi. Oni również. Fakt.Możesz wybrać.Jeśli o mnie chodzi, potrzebuję jedynie miejsca,w którym można zarabiać pieniądze. Na tym polega twój problem, Aleksandrze Koniewiczu. Nie wiedziałem, że mam jakiś problem. Patrzysz na to inaczej niż ja.Pomyśl o miejscu, w którym moglibyśmyje wydawać. Nie jesteśmy na to dość bogaci, kochanie.W banku mamy zaledwiedwa i pół miliona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •