[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona nic nie mówi, słucha uważnie, Paweł k.dziwny jej się wydaje, tak starannie dobiera słowa,potrafi skupić jej uwagę.Nie chodzi też o pierwszyrok pobytu w więzieniu, który mijał bez problemówdo czasu, gdy pojawił się inny więzień z większegomiasta, tu Czyścioch robi krótką przerwę, zastanawiasię, o co mu chodzi, po chwili wie już, głos mu sięzmienia na wysoki.Chodzi o to, co zrobiło mi więzienie w drugim roku, kim się stałem, gdy zrobiono micoś, co na zawsze zmieniło mój i tak odmienny, bojako mówią, lekko upośledzony umysł, mianowiciezerżnięto mnie w tyłek.Sabina oczy szerzej otwiera, ale nadal słucha.Czyścioch dostrzega jej zdziwienie.O tak, nie jest to doświadczenie bez znaczenia, zwłaszcza gdy nigdy siętego wcześniej nie robiło, i to w towarzystwie czterechinnych więzniów w celi, którzy udają, że nie widzą, cosię dzieje na sąsiedniej pryczy.To doświadczenie nietylko zmienia tyłek w zakrwawiony kawałek ludzkiego otworu, ale też zmienia nastawienie do świata.Chyba bym umarła, gdyby był pan moim bratemalbo synem, nie zniosłabym tego cierpienia, Sabinanie wie, po co to powiedziała.Paweł k.przez momentspojrzał na nią tak, że przypomniał jej brata, któregonigdy nie udało jej się odnalezć.Takie samo poruszenie okiem, jakiś rodzaj niepokojącego mrugnięcia,które przestrasza, aż chce się odskoczyć w bok, zejśćz drogi.Tak jej brat patrzył na ojca, gdy ten pierwszyraz uderzał pasem, zawsze tak, aby sprzączka rozcięła skórę.Tyle razy o nim myślała, zawsze, że dziejesię z nim zle.Pamięta, jak wtedy się czuła, za wszelkącenę chciała przestać o nim myśleć, a mimo to niemogła.Pani matką? To zdecydowanie głupi pomysł, Czyścioch znów podskakuje, bo wie pani, te matki, nie mana nie żadnej rady, zaczyna się śmiać, zawsze płacząw takich sytuacjach, jakby je uważały za niepojęte,a one są przecież częścią więziennego życia, o czymwięzniowie nie wiedzą jeszcze na początku, ale jak sięjuż przekonają, że tak jest, po prostu zmieniają swojewnętrza w coraz bardziej rozepchane rurki, w którektoś wchodzi i wychodzi, i najczęściej wraca, jak onisami będą wracać do więzienia, aby doświadczać rozpychania bez końca, bo w życiu też rozpychają się zabardzo, tyle że łokciami, a w więzieniu łokcie znacząmniej od kutasa współlokatora.To brutalne, Sabina marszczy czoło.On znów podskakuje.To już wiem i zdążyłem się dotego przyzwyczaić, mówi, bo do wszystkiego możnaprzywyknąć po kilku latach, tak działa stopniowaniezniewolenia i jeśli się je osiągnie w wystarczającymstopniu, nie można już żyć bez bólu, który się zadaje,i bólu, który się pragnie odczuwać.Dlatego pan zabił?Matkę swojej żony, mówi chłodno, nawet powiekamu nie mrugnie.I po raz drugi trafiłem do więzienia.Mogłem skończyć na kradzieżach, nagle znów się ożywia, odsiedzieć swoje przyczajony w kącie, dwa lataprzeczekać w celi, a po wyjściu wrócić do dawnychprzyzwyczajeń, nawet do kradzieży, tylko trochę bardziej się pilnować, aby znów nie wpaść.To jednakjest ponad siły człowieka wrażliwego, wysłuchiwaćcodziennie od teściowej, która wcale nie ma w głowiewięcej niż ja miałem w żołądku.Gdy człowiek wychodzi z więzienia, jest głodny, mija wiele czasu, zanimznajdzie pracę, a czasem wcale jej nie znajduje, cotrudno zrozumieć matkom, a co dopiero teściowym,które chciałyby dla swoich córek księcia z bajki.Możebyć nawet parszywy, byleby koń niósł go prosto i szybko po złote runo.Tu Paweł k.'udaje jezdzca na koniu.Dlaczego on tak ciągle podskakuje, myśli Sabina.Jeśli jednak jezdziec wraca z pustymi rękoma, lepiejzamknąć przed nim lodówkę, pokazuje, że zamykadrzwi lodówki dłońmi w kajdankach.Czy jest "kolacja,mamo, pytam ją, bo nie przyniosłem nic do lodówki tego pamiętnego wieczoru.Nie, mówi teściowa, bojest pewna, że zięciowi w takich okolicznościach nienależy się nawet kisiel.Dlaczego? Głodny, w przedpokoju miałem jednak nadzieję, że teściowa zrozumie,bo przecież ma dobre serce, cierpliwe miała kiedyśpodejście, musi pamiętać, jak przynosiłem do lodówkiwszystko, co napisała mi na kartce, jak wyprawiałemsię i wracałem z wypchanym zakupami plecakiem.Bonie, dla ciebie nie ma, mówi mi jednak teściowa, alejej argumenty mnie nie przekonują, może dlatego, żeużyła ich po raz setny, a ja nie znoszę tych samychodpowiedzi, które w dodatku nie napełniają brzucha,a mam do pełnego brzucha prawo, no nie, bo jestempusty jak bęben, cieleśnie i materialnie, chcę więc sięnajeść, zwłaszcza dlatego, że będę mógł po posiłkulepiej myśleć o przyszłości, jakieś wykształcenie zdobyć, nawet jeśli więzienna psycholożka przekonałamnie, że zawsze już będę zamiatał ulice, kolejna kobieta, która się na mnie nie poznała, macha ręką.Alemam przecież predyspozycje do komputerów.Trudnomnie odgonić, gdy już siądę przy monitorze i zacznęklikać.Nie mam w tym kierunku papieru, ale mamtalent, mógłbym być informatykiem, nie moja wina,że nikt mnie nie chce zatrudnić.Więc masz pogrzebaczem w głowę, teściowo nierozumna, a ty, córko--żono, patrz, abyś talent doceniała i nie stwarzałanigdy więcej podobnych problemów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]