[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałamteż, że Aki nie wziął szczepionki.On też nie chciał wyrzec się swojej drugiej natury.Traktował ją jak dar.Ale z prawdziwym namaszczeniem robił zastrzyki kolejnym osobom.I właśnie w tymmomencie usłyszałam Jacka.- Hej! Czujecie ten smród? - głośno zawołał.- Coś jak smażalnia.Przysiągłbym, żeczuję zapach frytek i tłuszczu.Ohyda!Wszyscy jak na komendę podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli węszyć.Rzeczywiście.Pachniało frytkami.Spojrzenia wszystkich skierowały się na najbliższą kępękrzaków.To stamtąd dochodził ten zapach.Nagle poruszyła się jedna gałązka.Zaraz potem zatrząsł się cały krzak, jak gdyby ktośrzucił się właśnie do ucieczki.- Aapać go - rzucił Aki ściszonym głosem i zaczął zabezpieczać lodówkę.Razem z innymi ruszyłam, uważając przy tym, żeby nie narobić hałasu.Chłopcy iniektóre dziewczyny rzucili się między drzewa, by złapać intruza.Nagle ciszę przerwał głośny wrzask!Zatkało mnie.Przysięgłabym, że to był głos Carlosa.Co prawda bardzo wysoki, alebrzmiał zupełnie jak on!- Carlos? - mruknęłam w osłupieniu.Max spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, a w następnej chwili rzucił się biegiemw stronę tajemniczego podglądacza.- Zostań - usłyszałam jeszcze jego komendę.Zupełnie jakbym była psem, choroba! Ale zostałam.Nie, żebym się bała czy cośtakiego, po prostu wołałam zostać.Stojąc w kręgu światła, które dawało ognisko, doskonalesłyszałam dzwięki szamotaniny i paniczne wrzaski kogoś, kogo wilki właśnie osaczyły iusiłowały schwytać.- ZOSTAWCIE MNIE!!! - do moich uszu dotarł czyjś piskliwy wrzask.- WY.WY.SATANIZCI!!!!!!!!!! NARKOMANI!!!!!!Chwilę pózniej na polanę wpadli Max i Aki, ciągnąc za sobą wierzgającego Carlosa.Chłopak był niemal przezroczysty na twarzy.Cały czas rzucał spojrzenia to na Maksa, to naAkiego.W końcu jego wzrok spotkał się z moim.Zobaczyłam w nim tylko strach.Nic więcej.Rany, to znaczy, że nie jestem jedyną wariatką, która pakowała się do lasu, żebykogoś uratować i wyciągnąć z rzekomej sekty? Cieszę się z tego, bo już myślałam, że to tylkoze mną było coś nie tak.- Kim wy jesteście?! - wrzasnął Carlos i znowu wierzgnął, usiłując się wyswobodzić.Krzyczy jak baba.Biedny, chyba zaraz dostanie zawału.Właśnie miałam powiedzieć Akiemu, żeby dali mu spokój, kiedy ten puścił Carlosa istanął naprzeciwko niego.Max też go już nie trzymał.I co najdziwniejsze, Carlos nieusiłował wcale uciekać.Bezsilnie osunął się na ziemię.No cóż, widocznie zauważył, że wilkiotoczyły go kołem i że nie ma żadnych szans na ucieczkę.Hm, spodziewałam się czegoś lepszego po sportowcu.Ja uciekałam.Złapali mniedopiero za następnym wzgórzem.- Po co tu przyszedłeś? - Aki cichym głosem zadał pytanie Carlosowi.- Szedłem za nią - wyjąkał Carlos w odpowiedzi i wskazał na mnie.- Po co?- Bo.chciałem jej pomóc.- W czym? - teraz Aki naprawdę się zdziwił, a ja zamaskowałam śmiech.Zerknął na mnie.Carlos nie odpowiadał.Siedział tylko wpatrzony w Akiego jak wewcielonego diabła.- Większość ludzi uważa, że jesteśmy sektą - wyjaśniłam Akiemu.- Chyba chciałmnie z niej wyciągnąć.- Sektą? - Aki wybuchnął głośnym śmiechem, a inne wilki mu zawtórowały.- A todobre!- Widziałem was! - wrzasnął piskliwie Carlos.- Widziałem, jak się szprycowaliście!!!Aki był wyraznie rozbawiony.- To się, facet, wpakowałeś.Carlos pobladł jeszcze bardziej.Głośno przełknął ślinę, a dolna warga zaczęła mudrżeć.Hej, Aki był sadystą.Już miałam krzyknąć, żeby przestał go straszyć, ale Max ścisnąłlekko moją dłoń.- Nie - mruknął cicho.- Przecież Aki zamierza go doprowadzić do zawału - syknęłam.- Zaufaj mu - powiedział tylko i mnie objął.Zaufać Akiemu, a to dobre.Już się parę razy przekona - łam, że nie należy mu ufać.Mimo to nic nie powiedziałam, zaufałam Maksowi, a skoro on ufał Akiemu, no to cóż.Zobaczymy, co będzie.- Nie powinieneś tu przychodzić, wiesz o tym? - tym razem głos Akiego stał sięzłowieszczy.Carlos gwałtownie przytaknął.- W sumie.to nie powinniśmy cię wypuszczać - Aki teraz udawał, że mówi do siebie.- Mógłbyś narobić nam sporo kłopotów, a my nie chcemy kłopotów.- Nikomu nic nie powiem! - krzyknął Carlos piskliwym głosem.- Obiecuję!!! Zabiorętę informację do grobu!!!Biedak zamilkł gwałtownie, zdając sobie nagle sprawę z tego, co właśnie powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]