[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyższy i szczuplejszy z nich powiedział:– Nazywam się Dawson, a mój partner Mitchell.Chcielibyśmy, żebywsiadł pan z nami do samochodu.– Zdają sobie panowie sprawę, że wczoraj w nocy spotkałem Kingai McQueena po raz pierwszy w życiu? – spytał Reacher.– Owszem.Podróżował pan autostopem.Przyjmujemy to dowiadomości.Nie mamy też panu za złe próby ucieczki kradzionymsamochodem policyjnym.A pan Lester gotów jest zapomnieć o swoichobrażeniach.– Jakich obrażeniach?– Ma uraz nogi – wyjaśnił Mitchell.– Prawdopodobnie uraził panteż jego ambicję.– A więc między nami wszystko w porządku?– W największym.– To dlaczego chcecie mnie aresztować?– Nie aresztujemy pana – odrzekł Dawson.– Formalnie rzecz biorącnie.– Czyli aresztujecie mnie nieformalnie?– Ostatnio przyjęte przepisy dają nam różne uprawnienia.Jesteśmyupoważnieni do skorzystania ze wszystkich.– Nie mówiąc mi, jakie to uprawnienia?– Ma pan obowiązek współpracować z nami w kwestiachzwiązanych z bezpieczeństwem narodowym.A my mamy obowiązekzatroszczyć się przede wszystkim o pańskie bezpieczeństwo.– Co mi grozi?– Wplątał się pan w sprawy, których pan nie rozumie.– Więc robicie to dla mnie?– Otóż to.Robimy to dla pana – potwierdził Dawson.* * *Reacher wsiadł do ich samochodu.Na tylne siedzenie.Bez kajdanek,niczym nieskrępowany, jeśli nie liczyć pasa bezpieczeństwa, którykazali mu zapiąć.Oznajmili, że FBI skrupulatnie przestrzega zasadbezpieczeństwa kierowców i pasażerów.Był przekonany, że tylnychdrzwi nie da się otworzyć od środka, ale się tym nie przejmował.Niezamierzał wyskakiwać.Mitchell usiadł za kierownicą i ruszył na wschód do skrzyżowania,a potem na południe, oddalając się od miasteczka.Dawson siedziałobok niego w milczeniu.Reacher patrzył przez okno.Chciał śledzićtrasę, którą jechali.Lokalna jednopasmówka prowadząca na południewyglądała prawie tak samo jak odcinek północny.Nie było tuodpowiednika Miasta Grzechu, ale poza tym teren wyglądał znajomo.Zimowe ugory, od czasu do czasu drzewa, kilka starych stodół, czasemjakiś sklepik spożywczy, zaniedbane podwórko ze stertą używanychopon do traktora na sprzedaż.Przy drodze była nawet taka samawystawa maszyn rolniczych z czwartej ręki, w równie opłakanym staniei równie zardzewiałych.Rynek używanych maszyn był najwyraźniejzalany towarem.– Dokąd jedziemy? – zapytał Reacher, ponieważ uznał, że dlazachowania pozorów prędzej czy później powinien o to spytać.Dawson otrząsnął się z otępienia i rzekł:– Zobaczy pan.* * *Reacher zobaczył resztę Nebraski i sporą część Kansas.Przejechaliprawie pięćset kilometrów, pierwszą połowę drogi, od punktu tuż zaautostradą międzystanową przecinającą Nebraskę, prosto na południe,aż do międzystanówki biegnącej z zachodu na wschód przez Kansas.Zatrzymali się na bardzo późny lunch w McDonaldzie tuż za granicąstanu.Dawsonnalegał,żebyskorzystaliz okienkadlazmotoryzowanych.To samo proponowała Sorenson w Iowa.Reacherdomyślał się, że FBI ma w tej sprawie oficjalne zasady.Pewnie zaleceniejakiejś komisji.Nie pozwolić zatrzymanemu umrzeć z głodu, ale niepozwolić mu też wysiadać z samochodu.Zamówił to samo co ostatnimrazem: dwa cheeseburgery, dwa ciastka z jabłkiem i dużą kawę.Jeślichodziło o McDonalda, był niewolnikiem swoich przyzwyczajeń.Jedzenie trafiło do samochodu przez okno po stronie Mitchella i zostałomu podane ponad ramieniem Mitchella.Reacher całkiem wygodniezjadł na tylnym siedzeniu.Był tam nawet uchwyt na kubek.Wozypolicyjne od jego czasów znacznie się ucywilizowały.Na pewno.Przez resztę drogi jednopasmówką podrzemywał.Nazywał tymsłowem stan półprzytomności między snem a czuwaniem, który bardzolubił.Gdyby nawet nie lubił, trudno byłoby się oprzeć senności.Byłzmęczony, w samochodzie było ciepło, siedzenie wygodne, a jazdaspokojna.Poza tym ani Dawson, ani Mitchell się nie odzywali.Nietoczyły się żadne ożywione trójstronne rozmowy.Zresztą Reacherwcale nie miał na nie ochoty.Jego zdaniem milczenie było złotem.Potem skręcili w międzystanową na wschód, w kierunku KansasCity w stanie Missouri.Reacher odrobił lekcję historii.Amerykanieosiedlili się w Kansas City w 1831 roku.W 1853 roku miasto włączonodo Unii.Nazywano je Miastem Fontann albo Paryżem WielkichRównin.Miało porządny klub baseballowy.Mistrzowie w 1985.GeorgeBrett, Frank White, Bret Saberhagen.Numer kierunkowy: osiemset szesnaście.Ludność liczono w różny sposób.Lokalni patrioci lubili zawyżać jejliczbę, włączając dalekie przedmieścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •