[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harpuny były przywiązane do lin, którymi miano przyciągnąć375kaszalota do statku.Waleń był na wpół oszalały z bólu i strachu.Szarpał więzy i nawet udało mu się wyrwać jeden z harpunów.Krwawił z dziesiątkówran, a woda wokół niego pokryła się czerwoną pianą.Spektakl ten budziłodrazę w Lucasie, widział tylko bezlitosną rzez majestatycznego stworzenia.Walka kolosa z przeciwnikami trwała godzinami, a wielorybnicy opadaliz sił, wiosłując, strzelając i ciągnąc liny, żeby pokonać walenia.Lucas nawetnie zauważył, że na jego dłoniach pojawiły się odciski i pęknięcia.Nie czułteż strachu, gdy Copper, pragnąc się wyróżnić, coraz bardziej zbliżał się doumierającego, ale wciąż szarpiącego się olbrzyma.Wciąż jednak czuł odrazę oraz współczucie wobec istoty, która postanowiła walczyć do ostatniegotchu.Nie mógł pojąć, że sam bierze udział w tej walce, ale nie mógł zawieśćpozostałych członków załogi.Był częścią spektaklu, a i jego życie zależało odtego, czy uda się zabić walenia.Na rozważania czas przyjdzie pózniej.W końcu wieloryb legł nieruchomo na wodzie.Lucas nie wiedział,czy jest martwy czy tylko zupełnie wyczerpany, w każdym razie załoga byław stanie ciągnąć go obok statku.A potem zrobiło się jeszcze gorzej.Zaczęłosię szlachtowanie.Wielorybnicy wbijali długie noże w ciało wieloryba, żebywycinać kawałki skóry z tłuszczem, z którego od razu na statku wygotowywano tran.Lucas miał nadzieję, że kaszalot naprawdę jest martwy, gdy wyrywano pierwsze kawałki jego ciała i rzucano je na pokład.W kilka minutwszyscy brodzili już w tłuszczu i krwi.Ktoś otworzył czaszkę wieloryba, byzdobyć pożądany spermacet.Copper opowiadał Lucasowi, że wyrabia sięz niego świece, środki czyszczące oraz kosmetyki.Inni w jelitach waleniaszukali cennej ambry, poszukiwanego surowca dla przemysłu perfumeryjnego.Cuchnęła potwornie i Lucas aż się wzdrygnął, gdy pomyślał o tychwszystkich wodach zapachowych, które on i Gwyneira mieli w Kiward Station.Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że do ich stworzenia wykorzystanoresztki wygrzebane z cuchnących jelit bezlitośnie zabitego zwierzęcia.Tymczasem rozpalono ogień pod ogromnymi kotłami i cały statek spowił odór gotującego się tłuszczu wieloryba.Powietrze było przesycone tłuszczem, który wydawał się osiadać w drogach oddechowych wielorybników.Lucas wychylił się za reling, ale nie mógł uciec przed zapachem ryb i krwi.Najchętniej zwymiotowałby, lecz jego żołądek od wielu godzin był pusty.Wcześniej chciało mu się pić, teraz jednak wydawało mu się, że wszystko cowezmie do ust, będzie smakować jak tran.Naszło go mgliste wspomnienie,jak w dzieciństwie pojono go tranem i jak strasznie mu nie smakował.A te376raz tkwił wśród olbrzymich kawałków tłuszczu i wielorybich wnętrzności,które wrzucano do cuchnących kotłów, żeby potem gotowy tran przelewaćdo beczek.Jeden z członków załogi, który był odpowiedzialny za napełnianie i sztaplowanie beczek, zawołał go, żeby pomógł mu przy zamykaniu beczek.Lucas robił, co trzeba, cały czas starając się przynajmniej nie zaglądaćdo kotłów, w których warzyły się części ciała wieloryba.Pozostali marynarze nie odczuwali takiej odrazy.Wręcz przeciwnie,wydawało się, że te zapachy pobudzają ich apetyt, że cieszą się na posiłek ześwieżego mięsa wieloryba.%7łałowali, że nie można zabrać pozostałości jegociała na pokład, ale ponieważ wielorybie mięso psuje się zbyt szybko, powycięciu tłuszczu resztę ogromnego korpusu porzucono na morzu.Mimo toprzez dwa dni kucharz wycinał mięśnie walenia i przygotowywał dla załogiprawdziwą ucztę.Lucas od razu wiedział, że nie przełknie nawet kawałka.W końcu zakończono pracę i odcięto resztki walenia od statku.Wieloryb był już prawie całkiem wypatroszony.Na pokładzie wciąż walały siękawały tłuszczu, załoga zaś nadal brodziła w śluzie i krwi.Gotowanie tranubędzie trwać jeszcze wiele godzin, a zanim pokład zostanie uprzątnięty, minąkolejne dni.Lucas wątpił, czy oczyszczenie pokładu w ogóle będzie możliwe.Z pewnością nie za pomocą szczotek i wiader z wodą, których używano doszorowania pokładu.Prawdopodobnie dopiero najbliższy silny sztorm zmyje z desek pokładu pozostałości po ubitym waleniu.Lucas nawet chciałby,żeby napotkali taki sztorm.Im więcej miał czasu na przemyślenie wydarzeńtego dnia, tym wyrazniej odczuwał panikę.Do warunków życia na statku,do ciasnoty i odoru niemytych ciał mógłby się z czasem przyzwyczaić.Alez pewnością nie do okrutnego mordowania i patroszenia tych ogromnych,lecz przyjaznie nastawionych stworzeń.Lucas nie wyobrażał sobie, by mógłto wytrzymać przez trzy następne lata.Z pomocą pośpieszył mu ten szczęśliwy traf, że Pretty Peg" tak szybko napotkała pierwszego wieloryba.Szyper Milford postanowił, że przybiją do brzegu w Westport i wyładują towar, potem zaś znów wyruszą w rejs.To zajęłoby im tylko kilka dni, a dostaliby dobrą cenę za tak świeży trani przy okazji opróżniliby beczki na dalsze łowy.Załoga oszalała z radości.Ralphie, niewysoki blondyn pochodzący ze Szwecji, od razu zaczął zachwalać dziewczęta z Westport. To co prawda dziura, ale wciąż się rozbudowuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]