[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płomienie świec zakołysały się, a Ofelia odrzuciła wtył głowę, jakby pchnęła ją jakaś niewidzialna siła. Jestem zachrypiała stłumionym głosem, mimo to bardzopodobnym do głosu Nikifora. Trudno mi mówić.Gardło mamściśnięte. Nie będziemy pana długo męczyć. Dziwne, ale rozmawiając zduchem, Gendzi zupełnie przestał się jąkać. Abaddonie, gdzie panteraz jest? Pomiędzy. Pomiędzy czym i czym? Pomiędzy czymś i niczym. Niech pan zapyta, co on teraz czuje szepnęła z przejęciemLwica. Abaddonie, jakiego doznaje pan teraz uczucia? To strach& Boję się& Bardzo się boję&Nieszczęsna Ofelia istotnie cała zadrżała, nawet zadzwoniła zębami, ajej różowe usteczka posiniały. Czemu postanowił pan rozstać się z życiem? Dostałem Znak.Wszyscy wstrzymali oddech. Jaki?Duch długo nie odpowiadał.Ofelia bezdzwięcznie otwierała izamykała usta, czoło miała zmarszczone, jakby czegoś w skupieniunasłuchiwała, nozdrza jej się rozdymały.Kolombina zlękła się, żewieszczka znów zacznie pleść niepojęte brednie, jak podczas dwóchpoprzednich seansów. Wycie& zachrypiało medium. Okropne wycie& Głos mniewzywa& To Zwierz& Przysłała po mnie Zwierza& To nie dozniesienia& Linijkę, muszę tylko dopisać ostatnią linijkę, a wtedykoniec, koniec, koniec! Gdzież jestem, gdzież? Gdzież jestem, gdzież?Dalej nastąpił niezrozumiały bełkot.Ofelia cała się trzęsła.Nagleotworzyła oczy.Malowała się w nich tak nieopisana groza, że kilka osóbaż krzyknęło. Niech pani wraca! Natychmiast! ostro wykrzyknął Gendzi.Odejdz w pokoju, Abaddonie.A panią, Ofelio, wzywam do siebie.Tutaj,tutaj& Spokojnie.Ofelia powoli przychodziła do siebie.Wzdrygnęła się, zaszlochała.Lwica przytuliła ją, pocałowała w czubek głowy, coś pocieszającozamruczała.Kolombina siedziała, porażona mrożącym krew w żyłach odkryciem.Znak! Znak Zwierza! Zmierć posłała po swego wybrańca AbaddonaZwierza! Lecz w domu Zwierz! I warczy nasycony Zwierz! To niebyła metafora, to nie była figura retoryczna!W tym momencie obejrzała się i zobaczyła, że w drzwiach z salonu doprzedpokoju stoi Prospero i patrzy na uczestników seansu.Na twarzymiał wyraz dziwnego, zastygłego zagubienia.Kolombinie zrobiło się goniewymownie żal.Pośród dwunastu apostołów Chrystusa zdrajcą byłtylko Judasz, a tu wszyscy jak jeden mąż zdradzili nauczyciela, opuściligo.Zerwała się porywczo i podeszła do Prospera, ale on nawet na nią niespojrzał.Patrzył na Ofelię i powoli, jakby nie wierząc własnym oczom,kręcił głową.Adepci, rozmawiając półgłosem, zaczęli się rozchodzić.Kolombina czekała, aż wszyscy wyjdą.Wtedy zostanie sama z dożą ipokaże mu, że jest na świecie i prawdziwa wierność, i miłość.Dziś niebędzie pokorną kukłą, ale prawdziwą kochanką.Ich stosunki zmienią sięraz na zawsze! Doża nigdy więcej nie poczuje się zdradzony i samotny!I Prospero wymówił bezcenne słowa, ale nie skierował ich doKolombiny.Pokiwał palcem na Ofelię i rzekł cicho: Zostań.Niepokoję się o ciebie.Następnie wziął ją za rękę i poprowadził w głąb domu.Dreptała zanim posłusznie malutka, blada, pozbawiona sił po obcowaniu zduchami.Ale jej buzia promieniała radosnym zdumieniem.Cóż, choćtaka drobniutka, jest przecież kobietą! Kolombina tupnęła, nie mogącpatrzeć na ten idiotyczny uśmiech.Pędem wypadła na ulicę i jęła sięmiotać pod gankiem, nie bardzo wiedząc, co robić i dokąd iść.Właśnie w tym momencie wyszedł Gendzi, popatrzył uważnie nazdenerwowaną dziewczynę i ukłonił się. Pózno już.Pozwoli się pani odprowadzić, mademoiselleKolombina? Nie boję się chodzić sama po nocy odparła urywanym głosem,ale nie mogła mówić dalej, dławiły ją łkania. Mimo to odprowadzę panią powiedział stanowczo Gendzi.Wziął ją pod rękę i poprowadził precz od przeklętego domu.Nie miałasiły się sprzeczać ani sprzeciwiać. To dziwne odezwał się w zamyśleniu Gendzi, jakby niedostrzegając stanu swej towarzyszki. Zawsze uważałem mediumizmza szarlatanerię lub, w najlepszym razie, autosugestię.Ale mademoiselleOfelia nie wygląda na oszustkę czy histeryczkę.To bardzo interesującaosobowość.I to, co nam powiedziała, też jest bardzo interesujące. Naprawdę? Kolombina spojrzała z ukosa na japońskiego księciai nieelegancko pociągnęła nosem.I pomyślała z goryczą: tego też Ofelia interesuje bardziej niż ja.Znalazł ją przewoznikZnalazł ją przewoznik.Zaczepiła suknią o oporę mostu Ustińskiego,tam gdzie Jauza wpada do rzeki Moskwy.I tak się kołysała, w mętnej,zielonej wodzie.Rozpuszczone włosy unosiły się z prądem jakwodorosty.Opowiedział mi o tym Gendzi, on wszystko wie i wszędziesię wkręci.Nawet w policji ma swoich informatorów.Najpierw zniknęła i Prospero nie zwoływał nas przez dwa dni, bo bezniej seanse i tak były niemożliwe.Przez te dwa dni nie wiedziałam, co ze sobą począć.Raz poszłam dosklepiku i kupiłam pół funta herbaty i dwie porcje sękacza po czterykopiejki.Jedną nadgryzłam, drugiej nawet nie tknęłam.Wyszłam naobiad do jadłodajni, przeczytałam menu i poprosiłam tylko o wodęselcerską.Przez resztę czasu po prostu siedziałam na łóżku i patrzyłamto w ścianę, to w okno.Zupełnie nie chciało mi się ani jeść, ani spać.Zupełnie jakby włożono lalkę do zakurzonego pudełka by leżałatam, wytrzeszczając na sufit szklane oczy.Nie miałam dokąd i po co iść.Chciałam pisać wiersze nic z tego nie wyszło.Okazuje się, że już niemogę żyć bez naszych zebrań, bez Prospera.Nie potrafię.Przyszedł Pierrot, plótł jakieś głupstwa, a ja prawie nie słuchałam.Wziął mnie za rękę, długo ją ściskał i całował.Najpierw łaskotało,potem miałam dość i wyrwałam dłoń.Wczoraj wpadła niespodziewanie Lwica Ekstazy i długo siedziała.Bardzo mi pochlebiła ta wizyta.Lwica jest gadatliwa, zamaszyściegestykuluje, pali dużo papierosów.Nie sposób się z nią nudzić, tylko żejest jakaś nieszczęśliwa, chociaż zapewnia, że żyje pełnią życia.Uważasię za wielką znawczynię mężczyzn.Powiedziała, że Prospera zpewnością kiedyś bardzo skrzywdziła lub upokorzyła jakaś kobieta, toteżteraz się ich boi, nie dopuszcza do siebie blisko i lubi dręczyć.Tuspojrzała na mnie wyczekująco czy nie zapuszczę się w zwierzenia.Jeszcze czego! Wtedy Lwica sama zaczęła mi się zwierzać.Ma dwóchkochanków i obaj są znanymi (powiedziała znacząco: zbyt znanymi )ludzmi jeden to redaktor gazety, a drugi jakiś Wielki Poeta.Ubóstwiają ją, a ona się z nimi bawi jak z pokojowymi pieskami. Sekret postępowania z mężczyznami jest bardzo prosty pouczała mnie Lwica. Jeżeli go nie znasz, mężczyzni stają sięniebezpieczni i nieprzewidywalni.W istocie jednak są prymitywni iłatwo nimi kierować.Bez względu na wiek i stanowisko każdy z nich wgłębi duszy pozostaje chłopcem, wyrostkiem.I należy się do mężczyznyodnosić jak do rocznego buldoga zębiska już głuptasowi wyrosły,toteż lepiej go nie drażnić, ale nie trzeba się go bać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]