[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najchętniejdo tej jednej chwili, gdzie smak orientalnych przypraw mieszałby się z zapachemcholernie luksusowego wnętrza superapartamentu wartego kilka milionów do-larów - tak bardzo jeszcze dla niej nieosiągalnego.Wyobrażała sobie, że mieszkagdzieś na Lazurowym Wybrzeżu, w miejscu z widokiem na morze, w któreidealnie wkomponowałaby się swoją opalenizną.Wieczorami ponownie drażniłaby się pełną paletą smaków Chateau Margaux.Jest świetnym kiperem, nietylko wina, ale i wszystkich odcieni luksusu.W takich momentach jejwrażliwość wyostrzała się naprawdę mocno.Kiedy zmysły wnikały w światwieczornych bankietów, nawet tych średniej klasy, jej ciało nie pozostawałobierne.Zaczynała wszystko widzieć dokładniej.Sygnały otaczającego ją zbytkumocniej docierały do jej uszu, a wszystko, co działo się dookoła, zaczynałopowodować, że naprawdę czuła się odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu.Pamięta, że kiedy pierwszy raz pojawiła się w ambasadzie Francji, jej ciałozaczęło adoptować się do zmienionej sytuacji.Ale nie jak ciało bezbronnej ofiaryna nieznajomym terenie szykującej się do odparcia ewentualnego zagrożenia.- Mnie takie przyjęcia po prostu podniecają.- Można to określić jako fetysz - przerwał jej Wiktor.- Uczucie podniecenia, któreu wielu ludzi wzmaga się w kontakcie z określonym bodzcem.Tym bodzcem może byćrzecz lub nawet stan emocjonalny.Niektórzy mężczyzni przyłapują się na tym, że samwidok szpilek wzmaga ich podniecenie tak mocno, że nie są w stanie tego opanować.Toci, którzy po ulicach chodzą ze wzrokiem wbitym w ziemię  zaśmiał się Wiktor-aleczęsto jest tak, że po prostu jakiś rodzaj pieszczoty czy nawet mała część garderobyjest zdolna odebrać nam rozum.- U mnie nie jest to aż tak silne.W takich momentach odbieram otaczający mnieharmider przyjęcia jako lekką pieszczotę.Drażnię ucho nobliwymi rozmowami,wtedy jest mi dobrze, ale nie tracę głowy.- Po prostu czujesz się tam jak ryba w wodzie.- Tak, przyznam szczerze, że będąc nawet drugoplanowym gościem, sama przedsobą czuję się jak gwiazda wieczoru, bo przecież nie spędzam go z frytkami przedkomputerem.W tym momencie należę do wybranych i nawet jeżeli nie do tychnajwspanialszych i najlepszych, to i tak robię coś więcej niż większość ludzi.- Coś więcej niż reszta mieszkańców twojej dzielnicy.- Cóż, już jest po wiadomościach, więc niech idą spać - roześmiała się Dorota.***Minęła brudne ulice, pózniej wydała fortunę w najlepszych butikach Berlina, ana jutro umówiła się z Martą, jej dawną znajomą, która zawodowo zajmuje siękrytyką literacką.Wprowadzi naszą bohaterkę w kanon nowości z ostatnichmiesięcy, kiedy to Dorota zajęta robieniem kariery musiała pominąć kilkadobrych pozycji.Wiedziała, że wśród takich gości, jakimi się otacza Hans, musibyć na bieżąco.Wizyta u kosmetyczki, włoskiego artysty fryzjerstwa i wgabinecie odnowy były czymś tak oczywistym, że nawet nie warto o tymwspominać. ***Dwa dni minęły szybciej, niż się spodziewała.Była lekko zmęczona, aleszczęśliwa.Wpłynęła na salę jak księżniczka i tylko przez moment poczuła, jakby wpiersi coś zakołatało.Nie ze strachu, bo dzisiaj była gotowa na wszystko.To mógłbyć tylko objaw jej podekscytowania, jak u wyróżnionej osoby, która wchodzi nascenę, aby odebrać nagrodę.Dorota znała swoją wartość.Już od pierwszych klas liceum nie wyobrażała sobie,że mogłaby zostać jedną z tych tak przeciętnych dziewczyn, po prostu marnującychswoje życie.Najczęściej u boku męża.Wegetujących razem z nim w małymmieszkaniu i z dwójką dzieci - po roku małżeństwa.Jak można dobrowolnie godzićsię na coś takiego? Nie potrafiła tego pojąć, taka kobieta jak Dorota nie mogłabyczerpać z tego radości.Dlatego teraz rozkoszowała się chwilą, która jestprzywilejem wybranych.A ona właśnie znajduje się pośród nich.Tak, nareszcie!Aż zaczęła się czuć dziwnie, kiedy w momencie triumfu ogarnęła ją nieprzyzwoitaochota, aby porównać się z nimi wszystkimi.Z Kaśką od Knoblów, która zaszła wciążę, kiedy miała 19 lat, Sandrą, która została w rodzinnej miejscowości, czy Mariąi jej absolutnie przeciętnym chłopakiem.Przecież wszystkie otrzymały od losujakąś szansę, nie tylko ona miała możliwości, tamte też, ale nieważne, teraz jest tutaji chce się tym cieszyć.Zauważyłam go, a raczej on mnie.To chyba dosyć wymowne, kiedy dwoje ludzitak szybko zwraca na siebie uwagę [.] o/e i tak byłam zdziwiona, że niespostrzegłam takiego mężczyzny na samym początku.Z jakiegoś powodu wyróżniałsię na tle innych.Z lekko aroganckim uśmiechem, naprawdę powoli odwracałwzrok, jakby rozciągał karmel łączący ich spojrzenia.Do tej pory nie potrafię po-zbyć się tego aż tak fizycznego uczucia słodyczy, którą ściągał z moich oczu [.]poczułam, jak moje nogi lekko uginają się pod tym spojrzeniem, ale on jak mnie nimobdarzył, tak samo szybko zabrał.Próbowała drugi raz złapać jego wzrok, niepokojona obawą, że przecież takimężczyzna może mieć każdą, więc dlaczego to miałaby być właśnie ona.Cóż,życie różnie się układa, może po prostu nie jest w jego typie, a cały urokspojrzenia był tylko chwilową grą.Mimo wszystko nie chciała dać za wygraną.Odczekała kilka chwil.Teraz badawczo, ale jednocześnie ostrożnie, aby nie wyjśćna nachalną, rozejrzała się po sali.Złapać jego wzrok i nakłonić do zrobieniapierwszego kroku, to takie ważne.Przez kilka lat ciągłych przyjęć i spotkańpoznała zasady tej gry.Wiedziała, jak mało skuteczne jest opuszczanie wzroku iudawanie zawstydzonej.Byłam na przyjęciu wśród ludzi, którzy mają za sobą obfitybagaż przeżyć, czasy niewinnych flirtów już dawno minęły.Wiedziała, że udawaniem grzecznej dziewczynki może tylko spłoszyć mężczyznę, który nie poszukujeokazji do zabawy na trzeciej randce.Musiała być gotowa na to, co się stanie, kiedy ich spojrzenia znowu sięspotkają.Na uczucie zupełnego oddania się przeznaczeniu, którego on nie możesię domyślić, bo taki mężczyzna nie będzie się schylał po to, co leży u jego stóp.On potrzebuje pasji, walki i zwycięstwa.Wiedziała o tym.Ludzie kołysali się leniwie przed jej oczami, nikt się tutaj nie śpieszył.Takiemiejsce zobowiązywało do zachowania spokoju i czerpania radości z przyjemnieupływającego czasu.To było niezgodne z tym, co wyobrażała sobie wcześniej.Nieuświadczysz tutaj zabiegania o czyjeś względy i tego sztucznego uśmiechu, kiedy zkimś rozmawiasz tylko po to, aby ten ktoś nie odszedł, bo potem wstyd staćsamemu.Ile razy Dorota już to widziała u tych wszystkich nowicjuszy.Ten ichniespokojny wzrok szukający bratniej duszy, kiedy stojąc gdzieś w rogu tulą sięstrachliwie do swojej lampki Brandy Boss [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •