[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miałajednak pojęcia, o czym była.Kobieta ożywiła się.- Czytała pani jego ostatnią książkę? Czyż nie jest wspaniała?- Wszystko, co pisze Wildenvey, jest wspaniałe.Mężczyzni wokół niej roześmiali się.Uśmiechnęła się również piękna kobieta.Przyłączyła się do nich kolejna para.- Co tu się dzieje, że wszyscy tacy rozbawieni? - spytałmężczyzna.- To pani Paulsen opowiada nam tak wesoło o nowej książce Wildenveya - odparł zuśmiechem mąż pięknej damy.- Pani Paulsen? - spytał zaskoczony gość.- Młoda pani Paulsen?- Wystarczy już tego zgadywania! - przerwał mu wesoło Paulsen.- To moja żona, a nie żonamojego bratanka!Wszyscy się roześmiali, a mężczyzna przyjrzał jej się z wyraznym zainteresowaniem.- Awięc to pani jest młodą żoną majstra?- A czy jest ktoś, kto nie słyszał? - powiedziała uszczypliwi jego żona.Posłała Hildziespojrzenie jeszcze bardziej pogardliwe i lodowate niż to, które spotkało ją przy wejściu.Następnieod wróciła się od nich i zaczęła demonstracyjnie głośno rozmawiać z kobietą stojącą po jej prawejstronie.Hilda pojęła, iż nie ma sensu udawać, że jest kimś innym ani że wiedziała więcej niż wrzeczywistości.Stała w milczeniu, rozglądając się po bibliotece, aż gong oznajmił, że wszyscy majwejść do jadalni.Została usadzona między kuzynem Paulsena, Perem Olavem Paulsenem, a mężem kobiety,która tak niesympatycznie się z nią przywitała, kiedy przyszli.Nie mogła chyba siedzieć w gorszymmiejscu.Per Olav Paulsen był ostatnim z przybyłych gości, ledwo zdążyła zostać muprzedstawiona, zanim zabrzmiał gong.Wiedziała, dlaczego nie pojawił się na ślubie, i prędkozauważyła, jak bardzo nie podobało mu się, że siedzi obok niej.Mężczyzna po jej prawej stronieprzedstawił jej się, co prawda wcześniej, ale na pewno zrobił to tylko ze względu na Paulsena.Teraz zauważyła, że jego żona siedzi tuż naprzeciwko nich po drugiej stronie stołu i przygląda imsię surowym wzrokiem.Podejrzewała, że mężczyzna nie będzie miał odwagi odezwać się do niejani słowem.Ponownie obudził się w niej sprzeciw.Czym te kobiety mogły się pochwalić? Co właściwieosiągnęły? Dlaczego uważały się za warte więcej niż ona? Zarabiała na chleb, od kiedy była małądziewczynką.Pracowała jako szwaczka w przędzalni Graah, a także w Kompanii Nydalen.Myłaludziom podłogi i pracowała jako gosposia u Paulsena, opiekowała się dziećmi siostry kiedy ta byław pracy i każdego dnia szykowała posiłki dla swoich braci, nawet wtedy, gdy nie mieli za bardzoco włożyć do garnka.Czyż to nie był powód do dumy? Inne kobiety siedzące przy stole czerpałypełnymi garściami z dochodów swoich mężów, nie wiedząc o tym, jak to jest samemu zarabiaćpieniądze.Odwróciła się do mężczyzny po swojej prawej stronie.- Czym się pan zajmuje, panie.- Mortensrud, jestem adwokatem.Zauważyła, że rzucił okiem na swoją żonę.- A czym zajmuje się pańska małżonka?Spojrzał na nią zaskoczony.- Jest gospodynią w domu i matką czwórki moich dzieci.- Nie mają państwo służby?- Ależ tak, dlaczego pani pyta?- Powiedział pan, że jest gospodynią.Proszę wybaczyć moją niewiedzę, ale z pewnościąsłyszał pan, że pochodzę z robotniczej rodziny znad rzeki Aker.Tam kobiety nie mają pomocydomowej i pracują poza tym, że wykonują swoje domowe obowiązki.Zastanawiam się tylko, cotutejsze kobiety robią całymi dniami?Wiedziała, że tylko ich drażni i zwraca jeszcze bardziej przeciwko sobie, ale nie potrafiła siępowstrzymać.Uśmiechnął się rozbrajająco.- Tutejsze kobiety nie potrzebują pracować, pani Paulsen.Sązadowolone z tego, że mają męża, który o nie dba.Tak samo jest teraz z panią, skoro wyszła paniza majstra Paulsena.Zakładam, że również ma pani pokojówkę, kucharkę i opiekunkę do dziecka inie zamierza pani zajmować się pracą zarobkową.Hilda poczuła, ku swemu zaskoczeniu, że się czerwieni.Powinna mieć na to jakąś dobrąodpowiedz, ale nie wiedziała, co może powiedzieć.Miał przecież rację.Korzystała z tych samychprzywilejów, za które ich chciała krytykować.Zwróciła się zamiast tego do kuzyna pana Paulsena.- Szkoda, że nie mógł pan przybyć nanasz ślub.Nie spojrzał nawet na nią, mruknął tylko, że coś mu wypadło.- Zapewne jest pan jedynym krewnym mojego męża w mieście, prawda?W tej samej chwili mężczyzna z przeciwnej strony stołu powiedział coś do niego i Per OlavPaulsen postanowił mu odpowiedzieć.Siedzieli, rozmawiając ze sobą poprzez stół i musieli głośnomówić, żeby zagłuszyć innych.Rozmawiali o problemach z parkowaniem automobilu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]