[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym teraz Kirstie nie była pewna, czy mogłaby się na lo zdobyć.Roderyk nie zasługiwał, by nosiła go ziemia, ale czy naprawdępotrafiłaby po prostu podejść do niego i wbić mu nóż w serce? Drżąclekko na myśl, jakiego czynu niemal się dopuściła, ukradkiem ruszyła wstronę drzwi.Starała się zignorować we-wnętrzny głos, który nazywał jątchórzem i kazał wrócić i do-kończyć dzieła.W jej głowie rozgorzałaistna wojna.Z jednej strony chciała dokończyć to, po co tu przyszła, a zdrugiej pragnęła wrócić do domu i poczekać, aż plan Paytona przyniesiespodziewane efekty.Za każdym razem, gdy złość dochodziła do głosu,wahała się, ale wtedy zdrowy rozsądek zwyciężał i stawiała kolejnychparę kroków.Jeżeli to szaleństwo się nie skończy, dotarcie do drzwizajmie jej całą wieczność, pomyślała ponuro.82Przystanęła w zacienionym kącie i ponownie zlustrowała wzrokiemtłum.Akurat mijał ją mały giermek.Kirstie zerknęła na chłopca i zamarła.Jak Callum się tutaj dostał i skąd wziął te bogate szaty? Już chciaławyciągnąć rękę, gdy nagle, dobrze znana, elegancka dłoń wychynęła zzajej pleców i schwyciła ją za nadgarstek.- Może powinniśmy rozejrzeć się za nią po drodze? - zaproponowałJan, gdy jechali z Paytonem do zamku.- Szkoda czasu.I tak byś jej nie dostrzegł - odrzekł Payton.- Ta dziewczyna naprawdę potrafi zamienić się w cień.- Jest aż tak dobra? - zapytał sługa z podziwem, gdy wjeżdżali nadziedziniec.Zsiedli z koni i Payton nakazał koniuszemu, by trzymał wierzchowce wpogotowiu, po czym obaj mężczyzni ruszyli w stronę zamku.83- Tak, jest aż tak dobra - potwierdził.- Porusza się cicho, szybko ipotrafi wtopić się w najmniejszy nawet cień.Gdy weszli do wielkiej, zatłoczonej sali, Jan rozejrzał się wokół zezmarszczonym brwiami.- Jeżeli jest taka dobra, to jak zamierzasz znalezć ją tutaj?- To nie będzie łatwe, ale - skinął głową w stronę Roderyka tam stoi jejofiara, więc Kirstie musi gdzieś tu być.Obserwujgo i wypatruj dziewczyny.%7łeby go zaatakować, będzie musiałaujawnić się, choćby na chwilę.Ja poszukam w zacienionych kątach.Zostawiwszy Jana, by udaremnił atak, do którego, jak miał nadzieję, wogóle nie dojdzie, Payton ruszył szybko w najbardziej ciemne kąty sali,gdzie bez wątpienia ukrywała się Kirstie.Przesuwając się pod ścianą,Payton zdał sobie sprawę, jak wiele zalet ma ukrywanie się w cieniu.Mógł poruszać się szybko, bo nie przeszkadzały mu ani chętne do flirtukobiety, ani mężczyzni, spragnieni dyskusji o walczących regentach czyzmiennych jak chorągiewka na wietrze układach z Anglikami.Powinniopowiedzieć się za rodem York czy za rodem Lancaster? Payton uważał,że najlepiej byłoby zostawić oba rody w spokoju, by same, bez pomocySzkotów, walczyły o angielską koronę i jeżeli się nie pozabijają, układaćsię ze zwycięzcą.W tej chwili pragnął jedynie wydostać Kirstiebezpiecznie z tego zamku i zabrać z powrotem do domu, gdzie zamierzałłajać ją za tę głupotę tak długo, aż jej małe, śliczne uszka zapłoną żywymogniem.84W chwili, gdy Payton zauważył swego młodego kuzyna Uvena, któryszedł w inną stronę, zupełnie nieświadom obecności wuja, kątem okadostrzegł delikatny ruch w cieniu za chłopcem.Pełen podziwu, jakdoskonale Kirstie potrafiła się ukryć w tak zatłoczonym miejscu,pośpieszył w jej kierunku.Stanął za dziewczyną, schwyciłją zanadgarstek i szarpnął do tyłu, zanim zdążyła dotknąć chłopca.- To Callum - wyszeptała, gdy Payton popchnął ją z powrotem w cień ipociągnął za sobą w stronę wyjścia.- Nie, to mój kuzyn Uven MacMillan - odrzekł Payton, wyłaniając się zcienia tylko na chwilę, by wskazać Janowi, żeby wracał do koni.- Ależ on wyglądał zupełnie jak Callum.- Tak, wiem o tym.Pózniej ci to wytłumaczę, gdy już powiem cidokładnie, jaką jesteś kompletną idiotką.Najwidoczniej Paytonazapominał słynnych słodkich i uwodzicielskich słówek, gdy był zły,pomyślała Kirstie.Zaczęła protestować przeciwko tak brutalnemutraktowaniu, gdy została wyciągnięta na dziedziniec i wrzucona na konia,ale doszła do wniosku, że może na razie lepiej będzie siedzieć cicho.Payton wyglądał na tak wściekłego, że wątpiła, czy uspokoiłby się, nawetgdyby mu powiedziała, że sama zamierzała już wracać.W drodze dodomu siedziała przed nim sztywno i zastanawiała się, jak wielką awanturębędzie musiała znieść.Gdy dotarli do domu, Payton zaprowadził ją do kantorka i popchnął nakrzesło.Kirstie opadła na nie, wyczerpana emocjonalnym zamętem.Byłanieco zdziwiona, gdy Payton podał jej kielich wina.Choć postawił goprzed nią bez słowa i odszedł, uśmiechnęła się.Nawet w ataku ślepej furiinie tracił dobrych mamer.85Patrząc, jak krąży po pokoju, nie potrafiła nie czerpać przyjemności ztego widoku.Kirstie zastanawiała się, czy to z wyczerpania kręci się jej wgłowie.- Miałaś zamiar go zabić - powiedział Payton, gwałtownie odwracająctwarz w jej stronę.- Tak - odparła szczerze - Miałam zamiar wbić nóż prosto w jego czarneserce.- Ayknęła wina.- Przez krótką chwilę myślałam, żeby pociąć mubrzuch, tak, by umierał powoli i w bólach.Potem wpadłam na pomysł,żeby odciąć jego męskość.- Znowu napiła się wina.- Potem.-Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, gdy Payton wyrwał jej kielich zdłoni i popatrzył na resztkę wina, która w nim została, a potem na Kirstie.- Nie jestem pijana - wymruczała, odbierając mu puchar.- Jeżeli ktokolwiek by zginął, to tylko ty.- Prawdopodobnie.Ale to nie miało znaczenia.Chciałam posłać tegopotwora prosto do piekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]