[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sumę na zakup budynku wraz zparcelą o powierzchni niespełna hektara wyłożyli - po pięć tysięcy każdy - Dave i Ronnie.Rozumiało się samo przez się, że reszta gminy zgromadzi kwotę wystarczającą naprzeprowadzenie remontu i pensję rabina.Ronnie Levitt zaproponował nieśmiało, żeby nazwać świątynię Synaj.Dave wzruszyłramionami i zgodził się na propozycję.Głosów sprzeciwu nie było.- W przyszłym miesiącu wybieram się do Nowego Jorku na rozmowy zprzedstawicielami prasy ogólnokrajowej - oświadczył Schoenfeld.- Zobaczę, może uda mi siędla nas znalezć jakiegoś rabina.Porozumiał się listownie z niejakim panem Sherem i po przyjezdzie do Nowego Jorkuzatelefonował do Związku Amerykańskich Gmin %7łydowskich, aby zaprosić rabiego na lunchna dzień następny.Dopiero gdy się pożegnał, przyszło mu do głowy, że rabin może jadaćtylko potrawy koszerne.Kiedy spotkali się w biurze związku, rabin Sher nie podjął jednak w ogóle tego tematu.W taksówce Dave nachylił się do kierowcy i podał mu nazwę restauracji -  Voisin.Zerknąłprzy tym na rabiego, lecz nie dostrzegł na jego twarzy niczego poza wyrazem błogości.W restauracji Schoenfeld zamówił dla siebie naleśniki cr�pe z homarem, a rabikurczaka saut� echalote, na co Dave uśmiechnął się i wyznał swojemu gościowi, iż miałwyrzuty sumienia, że nie wybrał restauracji żydowskiej.- Jadam wszystko oprócz skorupiaków - uspokoił go Sher.- Czy to jakaś reguła?- Ach, nie! Po prostu tak mnie wychowano.Każdy reformowany rabin sam dokonujewyboru.Podczas posiłku rozmawiali o nowej świątyni. - Ile by nas z grubsza wyniosło wynajęcie rabina? - zapytał Schoenfeld.Sher uśmiechnął się i wymienił nazwisko znane niemal wszystkim %7łydommieszkającym w Stanach.- Jeśli jego, pięćdziesiąt tysięcy rocznie, może nawet więcej.Jeśli zatrudnicie młodegoczłowieka świeżo po szkole rabinicznej, sześć tysięcy.Podobnie jeśli starszego, który ma zasobą pracę w wielu gminach, lecz w żadnej nie zagrzał miejsca.Dla rabina na przyzwoitympoziomie, z kilkuletnim doświadczeniem, musielibyście wysupłać jakieś dziesięć tysięcy.- O gwiazdorze możemy od razu zapomnieć.Czy mógłby mi pan polecić kilka nazwiskz pozostałych dwóch kategorii?Rabin Sher przełamał z namysłem chrupiącą bułeczkę.- Znam kogoś naprawdę ekstra.Służył krótko jako rabin pomocniczy w dużejwspólnocie na Florydzie, a potem miał własną rozproszoną gminę w Arkansas.Jest młody,energiczny, sympatyczny i wyjątkowo inteligentny.- Gdzie się teraz podziewa?- Jest tu, w Nowym Jorku.Uczy dzieci hebrajskiego.Schoenfeld obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem.- Na pełny etat?- Tak.- A to czemu?- Napotyka pewne kłopoty ze znalezieniem gminy Kilka miesięcy temu poślubiłdziewczynę, która przed nawróceniem na naszą wiarę była chrześcijanką.- Katoliczką?- O ile wiem, nie.- Nie sądzę, żeby kwestia małżeństwa miała dla nas istotniejsze znaczenie - stwierdziłSchoenfeld.- Ostatecznie żyjemy w jak najlepszych stosunkach z chrześcijańskimi sąsiadami.Zakładam, że skoro facet ma kłopoty, możemy go dostać za - powiedzmy - siedem tysięcy,nie sądzi pan?Przez oblicze rabiego przemknął cień, którego znaczenia Dave nie potrafiłby dokładnieokreślić.- Warunki musiałby pan omówić bezpośrednio z tym młodym człowiekiem - rzekłuprzejmie Sher.Schoenfeld wyjął pióro i notes w skórzanej oprawie.- Jak jego godność?- Rabin Michael Kind. ROZDZIAA DWUDZIESTY SZ�STYW salonie samochodowym w Bronksie państwo Kind kupili dwuletni niebieskikabriolet marki Plymouth z kompletem prawie nowych opon.Potem pojechali do mieszkaniaLeslie na Sześćdziesiątej Ulicy, żeby przygotować biurko i księgozbiory obojga do wysyłkikoleją.Wieczorem zjedli pożegnalną kolację u rodziców Michaela.Upłynęła w przykrymnastroju, pełnym wyrażonych i nie wyrażonych pretensji i żalów.- Ty głupcze! - wykrzyknął Abe Kind, kiedy Michael powiadomił go o swoim zamiarze.- Z babami nie trzeba się zaraz żenić! - A potem w pociemniałych z rozpaczy oczach ojcaMichael dostrzegł nagły rozbłysk, jakby w żużlach dawno już przygasłej winy zapełgał żywyognik.Dorothy i Leslie rozmawiały przez cały wieczór o przepisach kulinarnych.Kiedycałowali się na pożegnanie, Dorothy miała suche oczy i spieszyła się do kuchni; Abe płakałjawnie.Nazajutrz rano młodzi pojechali do Hartfordu.Usiedli na starej ławce z orzecha w mrocznej sieni kościoła kongregacjonalistów wHastings i czekali na wielebnego Rawlinsa.Wyszedł w końcu ze swojego biura żegnając się zjakąś młodą parą.- Skromne wesela uważam za najstosowniejsze - stwierdził w drzwiach.- Najmilsze inajgodniejsze.Dostrzegł siedzących na ławce.- A, Leslie! - powiedział tym samym tonem.Wstali.Leslie przedstawiła ojcu męża.- Napijecie się herbaty?Wprowadził ich do gabinetu, gdzie zostali poczęstowani herbatą i ciasteczkami przezstarzejącą się kobietę o nieprzeniknionym obliczu pokerzystki.Rozmowa się nie kleiła.- Pamiętasz te aromatyczne ciasteczka ciotki Sally? - zapytała ojca Leslie, kiedyuprzątnięto już serwis do herbaty.- Kiedy ją czasem wspominam, od razu czuję ich smak najęzyku.- Aromatyczne ciasteczka? - zastanowił się pan Rawlins, po czym zwrócił się doMichaela: - Sally była moją szwagierką.Bardzo zacna kobieta.Umarła przed dwoma laty.- Wiem - powiedział Michael. - Zostawiła Leslie tysiąc dolarów.Masz jeszcze te pieniądze, córko?- Mam, ojcze.Duchowny nosił okulary bez oprawek; zza ich szkieł przyglądał się Michaelowijasnoniebieskimi oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •