[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oni są rozpieszczani przez ciotki, wujów, i stu kuzynów.Tęsknią za tobą.Dziękowała Bogu, że Nicolas pomyślał by dodać ostatnie.Powstrzymaj go teraz i złóż go w ziemi.To był Gregori, uzdrowiciel.Colbymogła czuć, że duch Rafaela odsuwa się z dala od niej, gdy ból stał sięnieznośny.Przerwała jego pożywianie się, wahając się tylko przez moment,zanim przesunęła językiem przez brzydką ranę w jej nadgarstku.Z pomocąNicolasa uśpiła Rafaela i zamknęła oczy ze znużeniem, gwałtownie opadając wglebę, obojętna na to że leżała w czymś co wyglądało jak grób.Wszystko comiało znaczenie to utrzymanie Rafaela przy życiu."Musisz się pożywić." Głos Vikirnoff's wyrwał ją z jej zadumy.Poczuła, jak jej usta wyschły.Rafael wysyłał ją w oczarowanie, ale nie byłagotowa by zrzec się tego rodzaju kontroli na rzecz kogoś innego."Nie wiem czymogę" odpowiedziała szczerze."Jeśli się nie wyżywisz, osłabniesz i nie będziesz mogła utrzymać go przy sobie"zauważył Vikirnoff."Powstrzymam cię od świadomości."Tłumaczenie: franekMJej serce trzasnęło w jej klatce piersiowej na myśl o poddawaniu się Vikirnoff,całkiem obcemu, w tym rodzaj kontroli nad nią.Z nieprzytomny Rafaelem,zwróciła się instynktownie do jego brata.Nicolas! Co powinnam zrobić?Nicolas był blisko z Rafaelem, połączony z nią.Nie miała nikogo innego dokogo mogła się zwrócić w nieznanej sytuacji.Nie mogę myśleć o wzięciu jegokrwi.Vikirnoff jest honorowym Karpatianinem.Pozwól mu cię zmusić.Musiszutrzymywać swoją siłę, aby podtrzymywać życie Rafaela.Poczuła jak kolejny z braci Rafaela, porusza się przez Nicolasa by dojść do niej.Zacarias, najstarszy, najsilniejszy, ten na którego zdają się wszyscy bracia.Wybrała to ze wspomnień Rafael.Upewnię się, że żadna krzywda cię niespotka.Colby była zdumiona niewiarygodnym poczuciem rodziny, miłościąktórą się dzielili z nią przez Rafaela.Przez następnych kilka powstań powtarzała ten sam rytuał, każdego wieczoru.Czasami budziła się w nocy leżąc w otwartej ziemi, z głową Rafaela złożona wjej kolanach, wpatrującego się w niebo i migoczące gwiazdy, jej ręce gładziła wpieszczocie jego włosy, nakłaniając go do przeżycia, by wrócił do niej.Poświęciła się całkowicie i swoją wolę w leczeniu go.Vikirnoff dostarczałpożywienie, i stała się odprężona w jego obecności, ale nigdy dość byprzedłożyć swoją własną wolę nad siebie.Nicolas albo inny z braci Rafaelazawsze musiał być z nią, zanim pozwoliła Vikirnoff postawić ją w stan jegooczarowania.Siódmego wieczoru Vikirnoff powstał przed Colbym i wyszedł z ziemi przednią.Była już teraz kompetentna do otwierania ziemi i wypływaniu napowierzchnię, odziewając się w sposób w jaki pokazał jej Nicolas.ZbudziłaRafaela, gdy tylko zebrała świeże zioła i lecznicze rośliny."Vikirnoff?"obejrzała się.Zawsze czekał by dostarczać Rafaelowi krew.Znalazła, tylkopojedynczą różę, leżącą przy głazie obok gorących zródeł.Odszedł.Tylko to mogło to oznaczać.Colby obróciła się dookoła, podnoszącdługą łodygę róży, jej sercowe waliło w oczekiwaniu.Rafael stał tam, wyglądał na wysportowanego, dużo bardziej niż miał prawo,ale nosił oznaki otarcia się o śmierć.Jego piękne ciemne włosy, spadały dopołowy jego pleców, był pokryty smugami szarości na jego lewym boku.Jegotwarz została wytrawiona przez nowe linie i było znużenie w jego oczach,którego nigdy wcześniej tam nie było.Dotknął blizny na swojej klatcepiersiowej po ataku Kirja."Karpatianie nie powinni mieć blizny."Tłumaczenie: franekMChłonęła go.Azy palił za jej powiekami i musiała przełknąć kilkakrotnie bypozbyć się guza w gardle."Może nie wyleczyłeś cię jak trzeba." Nie mogłaprzestać patrzeć na niego.Był tak solidny.Tak żywy."Dla mnie wyglądaszidealnie." Nie miała zamiaru z tym wyskoczyć.Już przyjął pewność siebie jakdrugą skórę."Uratowałaś mi życie."Colby kiwnął głową."Ktoś musiał to zrobić.Byłeś w bardzo złym staniepsychicznym."Jego czarne oczy przyjrzały się jej bez mrugania.Zapomniała jak możekompletnie się na niej skupić.Jej nogi stały się gumowe, ale stałą twardo naziemi, próbując wyglądać nonszalancko."Jesteś pewny, że nie powinieneśspać?" Jej wzrok zsunął się w dół jego ciała a powietrze w jej płucachwydawanego się wyjść w dużym pośpiechu.Z pewnością nie spał i pozornie byłw dobrej formie.Powolny, zmysłowy uśmiechnął zakrzywił jego usta.Jego oczy pociemniały zjawnej seksualności."Oh, jestem bardzo pewny."Rumieniec przeszedł z jej szyi do twarzy."Wiesz co mam na myśli.Niemalumarłeś." Była aluzja oskarżenia w jej głosie."Obiecuję być dużo więcej ostrożny w przyszłości, querida." Nie miał dosyćpatrzenia na nią.Zrobił krok w jej stronę i patrzył zwężonymi oczami, gdycofnęła się o kroczek."Nie sądzę byś mógł zrobić coś w tym guście, jeszcze raz.Wystraszyłeś mnie.""Przepraszam." Jego spojrzenie spełniło jej skupione."Za wiele rzeczy.To byłonie w porządku że przemieniłem cię bez twojego pozwolenia.Podążyłabyś domnie swoją drogę, a zaczynałem się niecierpliwić.Powinienem mieć więcejwiary.""Tak, powinieneś mieć.Nigdy nie zaznam szczęścia bez pełnego partnerstwa,Rafael.Nie jestem tego rodzaju kobietą, tolerującą podejmowanie za mniedecyzji." Chciała być sroga.To było niezbędne by zaznaczyć jej punkt widzenia,ale wyglądał na tak pełnego życia, gdy był tak bliski śmierci przez tyle dni.Zobaczyła, bitwę w jego umyśle, była straszna.Tłumaczenie: franekM"Jestem bardzo świadomy tego rodzaju kobiety jaką jesteś, Colby," zgodził sięcicho."Postaram się zrobię, wszystko co w mojej mocy by spróbować pracowaćnad uczeniem się być partnerem.""Dobrze, praca nad tym szybko." Chciała powiedzieć dużo więcej, ale niemogła zastanowić się nad tym co to było w tym momencie.Wszystko, o czymmogła myśleć to dotykać nowych linii na jego twarzy.Jego blizny.Chciaławyrównać grymas na jego ustach i wyzbyć się niepokoju z jego oczach."Muszę wyjaśnić o Paulu" powiedział, zdecydował upewnić się, że zrozumiaładlaczego zabrał jej chłopca."Nie miałem innego wyboru, jak tylko go odesłać.Kirja był przeciwieństwem do jakiegokolwiek innego wampira, któregokiedykolwiek napotkaliśmy.Był przyjacielem z dzieciństwa.Bliskim przyjaciel,który znał sposób w jaki poluję.Był potężnym Karpatianinem i jako wampir stałsię ogromnie potężny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]