[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jego ogrodzenie łączy się bezpośrednio z ogrodzeniem placu zabaw. Tak, wiem o tym  odparł Devin.Otworzyłem prawe drzwi, sięgnąłem do skrytki w desce rozdzielczej i zacząłemgorączkowo wysypywać z niej całą zawartość. Czego szukasz? W ogrodzeniu magazynu jest dziura  ciągnąłem. Trudno ją zauważyć, bo totylko mało widoczne rozcięcie siatki przy samej ramie.Ale wystarczy pchnąć siatkę, bystało się wystarczająco duże, żeby przez nią przejść. Jasne.Dostrzegłem wreszcie koniec cienkiego stalowego cylindra wystający spomiędzymap drogowych i różnych innych papierów leżących już na siedzeniu. Rozcięta siatka jest na samym końcu ogrodzenia od strony wschodniej, gdziesłupek styka się już z początkiem płotu ogródka. Devin łypnął podejrzliwie na trzymany przez mnie cylinder.Zatrzasnąłem drzwi iruszyłem dalej ulicą w stronę wejścia do parku. Co to jest?  zapytał w końcu. Jednostrzałówka.Poluzowałem pasek od zegarka, wcisnąłem cylinder pod niego i zapiąłem zpowrotem. Jednostrzałówka? Prezent gwiazdkowy od Bubby.Sprzed wielu lat. Podsunąłem mu ją pod nos. W środku jest tylko jeden nabój.Ten przycisk pełni rolę spustu.Wystarczy go nacisnąć,a tędy wyleci kula.Oscar także popatrzył ciekawie na przegub mojej dłoni. Przecież to zwykły tłumik z przykręconym śrubkami denkiem i sprężynowązapadką.Nie boisz się, że ci to może urwać rękę? Pewnie może.Dotarliśmy do rogu ogrodu.Za pięciometrowym, połyskującym od lodu parkanemstały ciemne drzewa ze zwieszonymi ku ziemi bezlistnymi gałęziami. Po co ci to potrzebne?  nie rezygnował Oscar. Mam obawy, że każe mi odłożyć broń  powiedziałem, oglądając się na nich.Lepiej zajmijcie się szukaniem tej dziury w płocie. Zaraz tam kogoś wyślę  rzekł Bolton. Nie. Pokręciłem głową i wskazując idących obok policjantów, wyjaśniłem: To musi być któryś z nich.Tylko im mogę zaufać.Ktoś musi przelezć przez dziurę ipodczołgać się do niego od tyłu. Po co, Patricku? Przecież. %7łeby złapać dzieciaka.Resztę zostawcie mnie.Trzeba będzie uchronić malcaprzed upadkiem na zmarzniętą ziemię. Ja się tym zajmę  rzekł szybko Devin.Oscar prychnął pogardliwie.  Ze swoimi kolanami? Nie żartuj, nie dasz rady przeczołgać się nawet dziesięciumetrów po tym lodzie.Devin spojrzał na niego z ukosa. Tak? Czyżbyś sądził, że tobie łatwiej będzie niepostrzeżenie przewlec po ziemiswoje słoniowe dupsko? Ale za to jestem czarny, partnerze.Aatwiej mi się wtopić w ciemność. No więc który?  zapytałem.Devin westchnął i wskazał kciukiem kolegę. Słoniowe dupsko  mruknął Oscar z urazą w głosie. Jeszcze się przekonasz. Zatem do zobaczenia na miejscu  rzuciłem, przyspieszając kroku w kierunkuschodków i otwartej bramy.Zdołałem się wdrapać na górę, przytrzymując się oburącz poręczy.Jezdnie i chodniki w ciągu dnia posypano solą, więc marznący deszcz zamieniałsię na nich w błotnistą maz, ale placyk zabaw przypominał lodowisko.Tam, gdzie zaschodkami w zagłębieniu wydeptanej ziemi powstała wielka kałuża, teraz szkliło się conajmniej pięć centymetrów gładkiego lodu.Drzewa, tablice do koszykówki, drabinki i huśtawki, wszystko połyskiwało niczymoblane warstwą szkła.Gerry stał pośrodku placyku, w miejscu, gdzie miała powstać fontanna albobajorko dla żab, tyle że władzom miasta zabrakło pieniędzy, skończyło się więc naobetonowanym zagłębieniu otoczonym ławkami.Wiedziałem jednak, że dzieciakiuwielbiały się w nim bawić.Samochód Glynna zasłaniał go od strony ulicy.On sam oparł się ręką o klapębagażnika, przyglądając mi się uważnie.Nie mogłem dostrzec ani plecaka na jegoramionach, ani siedzącego w nim malca, ale klęcząca przy zderzaku Danielle Rawsonmiała w oczach pustkę typową dla człowieka, który pogodził się już z własną śmiercią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •