[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miło, że pan o nią pyta! Dziękuję, miewa się dobrze.- Jest tutaj z panią?- Została w mieście - wyjaśniła z godnością.- Nie wierzę, że ma pani siostrę - zażartowałem.- A jeśli tak, to ma na imię Harris!- Pamięta pan moje imię? - zapytała z uśmiechem.- Kopciuszek.Ale teraz zdradzi mi pani swoje prawdziwe imię, prawda?Potrząsnęła głową i rzuciła mi filuterne spojrzenie.- Nawet nie zdradzi mi pani, po co tutaj przyjechała?- Och, o to chodzi! Przypuszczam, że słyszał pan, że ludzie mojego zawodu też odpoczywają.- W luksusowych francuskich kąpieliskach?- Jest bardzo tanio, jeśli się wie, gdzie pojechać.Spojrzałem na nią badawczo.- Jednak nie miała pani zamiaru przyjeżdżać tutaj, gdy spotkałem panią przed dwoma dniami?- Wszyscy doświadczamy zawodów - odparła sentencjonalnie panna Kopciuszek.- No, powiedziałam tyle, ile może pan wiedzieć.Grzeczni chłopcy nie powinni za dużo pytać.Ale pan jeszcze mi nie powiedział, co tu robi??- Pamięta pani, jak mówiłem, że mój przyjaciel jest detektywem?- Tak.I co z tego?- A może słyszała pani, że w willi Genevi?ve popełniono zbrodnię.?Patrzyła na mnie zdumiona.- Chce pan powiedzieć, że.pan się tym zajmuje?Skinąłem głową.W ten sposób niewątpliwie wiele zyskałem w oczach dziewczyny, zaczęła mi się bowiem przypatrywać z większym zainteresowaniem.Potem skinęła energicznie głową.- A niech mnie! Musi mi pan pokazać te wszystkie okropności.- Co pani ma na myśli?- To, co powiedziałam.Drogi chłopcze, czy nie mówiłam panu, że szaleję za zbrodniami? Mogę węszyć całymi godzinami.To naprawdę szczęście, że pana spotkałam.Dalej, niech mi pan wszystko pokaże.- Ależ.chwileczkę.Nie mogę.Tam nikogo nie wpuszczają.Jest surowy zakaz.- Czy pan i pański przyjaciel nie jesteście ważnymi osobami?Bardzo nie chciałem rozwiewać tego jej złudzenia.- Dlaczego tak się pani do tego zapaliła? - zapytałem słabo.-1 co chce pani zobaczyć? - Och, wszystko! Miejsce i narzędzie zbrodni, odciski palców i te wszystkie interesujące rzeczy.Nigdy nie miałam okazji zetknąć się tak blisko ze zbrodnią.Będę to wspominała przez całe życie.Odwróciłem się z niesmakiem.Oto dzisiejsze kobiety! Upiorna ciekawość dziewczyny przyprawiła mnie o mdłości.- Spuść pan z tonu - powiedziała nagle.- Czy, jak poproszono was o rozwiązanie tej sprawy, zadarł pan nosa i oświadczył, że nie chce się pakować w taki paskudny interes?- Nie o to chodzi, tylko.- Gdyby przyjechał pan tu na urlop, to czy nie węszyłby pan tak samo jak ja? Z pewnością by to pan robił.- Ja jestem mężczyzną, a pani kobietą.- Pan uważa, że wszystkie kobiety na widok myszy wrzeszczą i wskakują na krzesło.To prehistoria.No więc pokaże mi pan wszystko, czy nie? To może mieć dla mnie wielkie znaczenie.- Dlaczego?- Przecież pan wie, że nie wpuszczono żadnych reporterów.Mogę napisać wielki szlagier do jakiejś znanej gazety.Zdaje pan sobie sprawę, ile oni za coś takiego płacą?Zawahałem się.Wsunęła w moją dłoń drobną, miękką rączkę.- Proszę.niech pan będzie miły.Skapitulowałem.W duszy czułem, że z przyjemnością będę służył tej dziewczynie za przewodnika.Wpierw skierowaliśmy się na miejsce, gdzie znaleziono ciało.Stał tam policjant, ale na mój widok zasalutował i nie pytał o moją towarzyszkę.Z pewnością uznał, że ręczę za nią.Objaśniłem Kopciuszkowi, jak znaleziono ciało.Słuchała uważnie, zadając inteligentne pytania.Potem zaczęliśmy zbliżać się do domu.Szedłem bardzo ostrożnie, bo prawdę mówiąc nie chciałem, żeby nas ktoś zobaczył.Przeprowadziłem dziewczynę przez krzaki do miejsca, w którym stała mała szopa.Przypomniałem sobie, że wczoraj wieczorem po zamknięciu drzwi monsieur Bex przekazał klucz policjantowi, Marchaudowi - „na wypadek, gdyby monsieur Giraud chciał tam wejść, gdy my będziemy na piętrze”.Pomyślałem, że to całkiem prawdopodobne, iż detektyw z S?reté zwrócił klucz Marchaudowi.Zostawiłem dziewczynę ukrytą w krzakach i wszedłem do domu.Marchaud pełnił wartę przy drzwiach salonu.Zza drzwi dochodził pomruk głosów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •