[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziecko? Raoul zamarł. Tak, ona. Geoffrey zamilkł.Wyraz twarzy Raoula ukrócił jego gada-tliwość. Ja. zająknął się, kiedy Raoul wstał, chwiejąc się.Cokolwiek miałjeszcze powiedzieć, utonęło w dzwięku dzwonów, które zaczęły bić na alarm nazamkowych murach.Ignorując je, Raoul chwycił Geoffrey a za skórzany kaftan. Chcesz powiedzieć, że moja żona była w ciąży? Tak powiedziała moja siostra, ale mogła się mylić. Prawie dusząc się,próbował odepchnąć Raoula. Może to była jedna z dworek hrabiny.To byłodawno temu. Mój panie, alarm! Thomas chwycił Raoula za rękę, a jego głos zała-mał się ze strachu.Oddychając ciężko, Raoul rozprostował dłoń.Poczuł, jak przechodzi gozimny dreszcz.Claire przechodząca przez ciążę i poród wśród wrogów, sama iprzerażona.Nie powiedziała mu nic w dniach przed Lavaur, więc jeśli to dzieckonie było jego.Nie mógł o tym myśleć, nie teraz.W zamku był oddział żołnie-rzy, który bronił dostępu do bram.Claire usiadła na łóżku i wsłuchała się w dzwięk dzwonu, który wzywałwszystkich na mszę.Ostatnio modlili się dużo, ale jedli mało.Wczorajsza racjaskładała się z przylepki chleba i popłuczyn po ostatniej beczce wina.Wczoraj teżzarżnęli jednego z rycerskich koni.Claire otrzymała kilka cienkich plasterkówLRTtwardego, niedo gotowanego mięsa, ale oddała je w obrzydzeniu.Katarzy niejedli mięsa, a ona była teraz jedną z nich, brakowało jej tylko ostatecznego po-twierdzenia.Umysł i duch miały pewność, jedynie ciało się obawiało.Wydawało się, że całe wieki upłynęły od czasu, gdy rycerze Raia przegalo-powali przez bramy miasta, które mieszkańcy Beauca ire tak chętnie przed ni-mi otworzyli.Garnizon krzyżowców z opóznieniem zdał sobie sprawę, co siędzieje i ruszył w miasto, żeby odeprzeć południowe oddziały.Dotarli nie dalejniż do północnej części miasta przy kościele Saint-Paque.Ludzie żądni zemstywyszli na ulice.Garnizon powitali gradem strzał i kamieni.Krzyżowcy zdecy-dowali, że ostrożność jest lepsza niż śmierć i przedarli się z powrotem do zamku,żeby zabezpieczyć go przed mieszkańcami.Teraz zamek Beaucaire był Obleganyprzez potężną południową armię, a garnizon broniący zaniku modlił się despe-racko o powrót Simona de Montfort.Z oczami pustymi od głodu i braku snu, ludzie uwięzieni w zamku znosilicodzienne ataki katapult Raia na mury.Większości górnych umocnień już nie by-ło.Beznadziejność sytuacji krzyżowców była jasno widoczna, kiedy spojrzało sięna pozostałości murów.Gnijące ciała północnych żołnierzy zwisały z drzewoliwnych w ogrodach miasta.Armia de Montforta, która przybyła na odsiecz, niemogła dostać się w pobliże zamku.Rai nauczył się po klęsce pod Muret tyle, że-by nie dać się wciągnąć w rozstrzygającą bitwę na otwartym polu.Zamiast tegopodprowadził dodatkowe siły obronne na zachód od zaniku i dzięki nim utrzy-mywał Simona w bezpiecznej odległości.Claire słyszała ponure raporty i widziała rosnącą frustrację i desperację gar-nizonu w miarę jak dzień po dniu, tydzień po tygodniu, nadzieja była im odbie-rana.Ostatniej nocy, tak jak wiele nocy wcześniej, spała w ubraniu.Nie miałajuż nic na zmianę koszula została podarta na bandaże, a drugą suknię ktoś jejukradł.Kiedyś byłaby przerażona myślą, że musi pokazać się publicznie brudnaalbo nieuczesana.Teraz to nie miało znaczenia.W pewnym sensie była to nawetpociecha.Mężczyzni nie patrzyli już na nią, jakby chcieli ją zjeść żywcem.Jak to by było, być wolną? Iść tam, gdzie jej się spodoba? Ta myśl do nie-dawna była egzotycznym marzeniem.Teraz, z każdym dniem, stawała się bar-dziej realna.W wyobrazni wysuwała jedną nogę poza próg klatki, potem drugą,stawiając ostrożnie kroki.Pojechałaby do Agen, do swojej matki, i zobaczyłabyznów Guillau me a, jej pięknego, małego chłopca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]