[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba było długiego czasu i wieluprzemyśleń, by z tego rodzaju nastawieniem wziąć rozbrat.Stwierdzamzresztą, że resztki moich ówczesnych uczuć wpływały na moje postępowa-nie aż do ostatnich czasów, co się wyraziło w podtrzymywaniu znajomościz Aupaszką i Lucjanem Minkiewiczem ( Wiktor").Trzeba było niestety dopiero więziennych przemyśleń, by ostatecznie pojąć jaka jest różnicapomiędzy realizmem politycznym a sentymentalizmem i obawami przedposądzeniem o bojazliwość.Do tego wszystkiego dołączało się dotkliwe, a gnębiące szerokie masy akowców" poczucie krzywdy.Wiem, że polityka góry" AK jest rozmaicieoceniana (i ja też mógłbym wysunąć bardzo poważne zarzuty).Ale doły"AK niewątpliwie kierowane były względami jak najbardziej pozytywnymi.Tymczasem położenie nasze było nadal niekorzystne.Prawdą jest, żewyciągnięcie ręki do masy akowców" przez rząd stało się możliwe dopieropo utworzeniu Rządu Jedności Narodowej.Trudno oczekiwać od dowol-nego ustroju tego, by pozwalał na swobodę działalności organizacji,wykonującej rozkazy wroga tegoż ustroju.Te niewątpliwe prawdy możnajednak zrozumieć i ocenić dopiero ex post z perspektywy czasu.Podówczaszaś owocował istniejący stan rzeczy, który wynikał z fałszywej i błędnejpolityki naszej góry", a odbijał się na dobru kraju, tudzież m.in.na akowskiej" skórze.Dla mnie osobiście, jako dla człowieka wysoko ceniącego swobodępoglądów i słowa, ważna była obawa, że nowy ustrój zechce odgórnie,niejako w sposób totalny, narzucać krajowi marksizm wykluczając zobiegu" inne ideologie.Pamiętam, iż istną rewelacją była dla mniepowzięta dopiero w drugiej połowie 1945 r.wiadomość o tym, że w Krako-wie wychodzi Tygodnik Powszechny".Fakt utrzymania się tego pismaskłonił mnie do zmiany i rewizji wielu dotychczasowych zapatrywań.W ogóle brak rzetelnej informacji o tym, co się dzieje w Polsce i świecie,hermetyczne prawie odcięcie od życia kulturalnego i społecznego, zaważy-ły bardzo w sposób wybitnie ujemny na moich i naszych losach.Przechodzę do omówienia moich stosunków z Aupaszką.Nie znałem goprzedtem, słyszałem jedynie o nim, jako o jednym z głośniejszych dowódcówpartyzantki AK na Wileńszczyznie.Aupaszką operował w rejonie odległymod miejsca postoju sztabu dlatego też nie spotkaliśmy się.Zgłosiłem się doniego właśnie (w pazdzierniku 1944 r.), ponieważ był to jedyny oddział (araczej szczupła resztka oddziału), który przedostał się na zachód od granicyi działał w okolicy, w której i ja się znajdowałem (rejon Krynki-Jałówka).Aupaszką przyjął mnie początkowo z pewną rezerwą.Zresztą do końcanaszego współdziałania nie przestał mi zarzucać, iż jestem zanadto typo-wy inteligent", a za mało oficer.Moje walory zwyżkowały w jego oczachwtedy, kiedy się dowiedział, że jestem z wykształcenia historykiem i żepióro nie jest mi obce (powody tego stanu rzeczy wyjaśnię nieco niżej).Zaufanie jego i wdzięczność pozyskałem wtedy, kiedy na jego rozkaz odszedłem wraz z oddziałem do Puszczy Białowieskiej, gdzie w bardzociężkich warunkach spędziłem koniec listopada i grudzień.Spędziwszy wraz z Aupaszką odliczając przerwy jakieś dziewięćmiesięcy czasu, wyrobiłem sobie o nim następującą opinię.Jest to człowiekcałkowicie i bez reszty urobiony przez warunki, w jakich wzrósł.Pochodzi,o ile się mogłem zorientować, z rodziny dość zamożnej.Po ukończeniugimnazjum poszedł do kawalerii.Ta ostatnia okoliczność posiada znaczeniedecydujące.%7ływił ogromny kult dla tradycji kawaleryjskiej, w jednej z rozmówoświadczył mi, że po wojnie będzie służył znowu w kawalerii i w żadnyminnym rodzaju broni.Nie sądzę, nie mam na to dowodów, by Aupaszkąposiadał jakiś wyrobiony światopogląd polityczny.Kierował się w swympostępowaniu zasadą absolutnej wierności rządowi londyńskiemu, tudzieżzasadą apolityczności" wojska (w znaczeniu przedwojennym).Moje z nimrozmowy na tematy polityczne nie prowadziły do uzgodnienia poglądów.Różniliśmy się zarówno w ocenie polskiej rzeczywistości przedwojennej,jak i w poglądach na przyszłość.On stał niezachwianie na stanowisku, żewojna anglosasko-radziecka jest nieunikniona, ja utrzymywałem, że nicz tego nie będzie i że nastąpi kompromis.W ogóle dyskusje te miałycharakter jałowej (tak w tekście A.G.) i do żadnych rozumnychrezultatów nie prowadziły.Jest faktem, że Aupaszką pomimo swej surowości dla podwładnychi nieraz gwałtowności wywierał na nich coś w rodzaju uroku.Jego ludzieszli za nim wiernie i ufali mu.On zresztą wymagał od podkomendnych nietylko ślepego posłuszeństwa, lecz i bezgranicznego zaufania w to, żedowódca ma zawsze rację.Jego cechy osobiste: jest to człowiek bardzo odważny, skłonny dodużych poświęceń.Już ku końcowi 1944 r., a zwłaszcza pózniej nerwy miałw strzępach.Potrafił przechodzić od wybuchów szalonego gniewu dopublicznego płaczu.Absolutny brak obiektywizmu i to zarówno w ocenierzeczywistości, jak i w stosunkach z ludzmi.Bardzo bezwzględny, a w gniewie skłonny do okrucieństwa.Dowódcaniewątpliwie zdolny.Poważną pracę umysłową ceni u innych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]