[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Isaku wraz z matką prowadzącą za rękę Isokichiego pospieszyli mroczną drogą,świecąc sobie pochodnią.Ze wszystkich domów wyłoniły się pochodnie, połączyły się,wspięły po zboczu i zebrały na podwórzu wójta.Wieśniacy, dotarłszy na miejsce, zgasilipochodnie i usiedli.Na podwórzu zatknięto w ziemi kilka płonących \agwi.Isaku myślał, \ena pewno odbędzie się modlitwa dziękczynna za to, \e do wsi powrócił spokój.Na twarzachwieśniaków malowało się skupienie.Wójt wyszedł z domu i usiadł na werandzie.Wieśniacy zło\yli pokłon.Isaku podniósłgłowę i spojrzał na wójta.Twarz wójta, wyłaniająca się z mroku w świetle pochodni, byłapokryta brzydkimi dziobami.Jinbei wyszedł z chaty do sieni, podtrzymywany z obu stronprzez swego syna Manbeiego i jeszcze jednego mę\czyznę.Nieomal przez nich ciągniętyzbli\ył się do wójta i stanął.Wieśniacy głęboko skłonili głowy.- Dobrze słuchajcie tego, co powiem.Po zarazie następuje wypędzenie w góry.Ci,którzy zanurzyli się w truciznie ospy, nie mogą zostać we wsi, muszą iść w góry.Gdybyludzie zaatakowani trucizną mieli zostać we wsi, je\eli nawet teraz wyzdrowieli, kiedyś znówta ukryta trucizna powróciłaby i za atakowała zdrowych. Jinbei dr\ał wstrząsany płaczem.W świetle pochodni lśniły łzy płynące po jegopoliczkach.Isaku zesztywniał na te nieoczekiwane słowa i nie wiedział, jak je rozumieć.Jinbei opuścił głowę, lecz po chwili znów ją podniósł i powiedział:- Cię\ko mi mówić o wypędzeniu w góry i wahałem się.Jednak, jeśli nie wypędzimyludzi w góry, trucizna pozostanie we wsi, demony choroby znów się rozrosną.W końcuwszyscy poumierają i wieś zginie.Myślałem o wsi i postanowiłem powiedzieć o tym panuwójtowi.Pana wójta te\ dotknęła choroba i zniszczyła jego oblicze.Bałem mu się o tymmówić, lecz pan wójt się nie rozgniewał.- Jinbei przerwał i zapłakał piskliwym głosem.Nogi się pod nim ugięły, padł twarzą na ziemię.Manbei te\ płakał, lecz podjął słowa ojca:- Pan wójt rzekł, \e wymarcie całej wsi byłoby grzechem w stosunku do naszychprzodków, więc sami pójdziemy na wygnanie w góry - powiedział urywanym głosem.Isaku czuł, jak ogarnia go zimno.Zrozumiał, \e czytanie sutr i uderzanie w gong wdomu w wójta było modlitwą poprzedzającą odejście w góry.Czy\by wygnanie w góryoznaczało, \e trzeba opuścić wieś i iść tam na całe \ycie? Mo\na jeść górskie warzywa, ptakii zwierzęta, ale jest ich niewiele i szybko umarłoby się z głodu.Wygnanie w góry oznaczałoniechybną śmierć.Isaku wpadł w panikę.W ich domu choroba ominęła tylko jego, i matkaoraz oślepły Isokichi zostaną wygnani w góry, jako noszący w sobie truciznę ospy.Wśródwieśniaków zapanowało poruszenie.Niektórzy rozglądali się po twarzach dokoła, inni niepojęli jeszcze, o co chodzi, i patrzyli na wójta i Manbeiego.Isaku nie mógł spojrzeć nasiedzących obok matkę i Isokichiego.Bał się zobaczyć wyraz ich twarzy.Pomiędzy wieśniakami zaczęły się rozlegać szepty, które szybko przerodziły się wgwar. To coś strasznego ,  Będziemy musieli się rozstać - słyszał Isaku przera\one głosy.Wieśniacy kręcili się niespokojnie.- Panie przekazujący polecenia - dobiegł z grupy smutny głos młodego mę\czyzny.Manbei odwrócił się w jego stronę.- Czy wypędzeni w góry nigdy nie będą mogli powrócićdo wsi?Manbei przytaknął.Młody człowiek zaniemówił na chwilę, lecz potem znów sięodezwał:- Jeśli pójdziemy w góry, umrzemy z głodu.Czy nie wolno nam pójść do sąsiedniejwsi albo do jakiejś innej, dalszejwsi?- Nie wolno.Jeśli zaniesiecie truciznę do innej wsi, tam tak\e zapanuje ospa.Ludzie wnaszej wsi te\ zachorowali na ospę, dlatego, \e trucizna była w czerwonych kimonachzmarłych na statku.Nie wolno nam przenosić jej do innych miejsc.- Manbei nawet niepróbował ocierać łez, mówił pewnym głosem. Nagle wśród wieśniaków rozległy się łkanie.Isaku te\ czuł w piersi gorący ucisk.Niemógł znieść myśli o rozstaniu z matką i Isokichim - Chciał razem z nimi iść w góry, Manbeiznów zaczął mówić urywanym głosem:- Pan wójt przed odejściem w góry recytował sutry.Modlił się tak długo, \e nie czujeju\ \alu, i powiedział, \e trzeba opuścić wieś jak najprędzej, by nie pozostała w niej trucizna.Wyruszy jutro przed świtem.Na te słowa szlochanie jeszcze się wzmogło.- Chodzcie ze mną w góry - rozległ się jakby dziecinny głos wójta.Wójt wstał iwszedł do izby.Wieśniacy, płacząc, pokłonili się.- Wróćcie do domów i zacznijcie przygotowania do odejścia.Skończcie się \egnaćprzed świtem.I niech nikt nikogo nie odprowadza i nie wychodzi przed dom - powiedziałManbei głośno.Wieśniacy wstali jak w transie, Isaku poszedł ich śladem.Ze zwieszonymi głowamiopuścili podwórze wójta i ruszyli łagodnym zboczem.Na nocnym niebie lśnił cieniutkiksię\yc i gęsto wysypały się gwiazdy.Morze było spokojne, małe fale uderzające o brzegjaśniały białawo.Matka szła przodem, prowadząc Isokichiego, i pierwsza weszła do domu.Rozpaliła w palenisku, posadziła obok Isokichiego, usiadła przed tabliczką przodków izło\yła dłonie.Isaku siedział w sieni i szlochał.Chciał iść z nimi w góry, lecz byłoby tosprzeciwianiem się decyzji wsi.Myślał, \e woli umrzeć, ni\ rozstać się z matką i Isokichim.- Nie płacz, Isaku - powiedziała matka czystym głosem.Isaku obejmował głowęrękami.Matka wyszła do sieni, nabrała ry\u z worka i wsypała do garnka.- Idziemy w góry z panem wójtem, więc się nie martwię.Teru umarła i Kane te\ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •