[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skąd więc teopory? Czyżby strach przed zmianą? Czyżby bała się nowości, jaką bezwątpienia było małżeństwo?Stałam się prawdziwą starą panną, pomyślała któregoś dnia, kładącsię do łóżka.I nagle wszystko stało się dla niej jasne.Jej bezpłodność.Starała się oniej zapomnieć, a jednak Walker musi się o tym dowiedzieć, zanimzdecydują się na jakiekolwiek dalsze kroki.- No i jak ci idzie z Daisy? - zapytał Tucker, kiedy jego zastępcapojawił się w pracy w piątek wieczorem.Przez godzinę do znudzenia rozważali problem przemytu narkotyków,ale do niczego sensownego nie doszli.Tucker uznał więc, że najwyższyczas zmienić temat.- A jak ma mi iść? - mruknął Walker.- Przecież bez przerwy siedzęalbo tu, na posterunku, albo patroluję nadbrzeże.Nie mam na nic czasu.Tucker już otwierał usta, żeby odeprzeć jego zarzut, ale w tymmomencie rozległo się pukanie do drzwi, Po chwili pojawił się w nichAndy Thorensen, który odwiedzał ich ostatnio regularnie po pracy przyremoncie kawiarni.- Cześć - mruknął Andy, próbując się uśmiechnąć na powitanie.-Zostawiłem Gail u Daisy.Omawiają właśnie wystrój wnętrza kawiarni.Mam już tego dość.Może macie jakieś ciekawsze tematy.Na przykład,jakieś morderstwo? - spytał z nadzieją.Tucker potrząsnął głową.Anula & Polgaraouslandasc - Nie, rocznie mamy tutaj półtora zabójstwa - wyjaśnił.-Rozmawialiśmy właśnie o zalotach.Andy posmutniał.- Ale ja chętnie wrócę do tematu przestępstw - zadeklarował Walker.- Lepiej zajmij się moją siostrą - mruknął Tucker.- Wspaniale - rozpromienił się Andy.- Czy jest coś nowego wkwestii narkotyków?Znowu zaczęli omawiać tę sprawę.Najgorsze było to, że nie moglizlokalizować łodzi, z której strzelano do Walkera.Sprawdzili wszystkiemożliwe warsztaty, ale w żadnym nie naprawiano takiej jednostki.Pozatym nie miała numerów ani nazwy.Samo ustalenie marki niewiele dało,ponieważ w tych okolicach była ona dosyć popularna.W sumie na ichliście znalazło się ponad sto takich łodzi z okolicznych miejscowości, aprzecież ta, o którą im chodziło, mogła być zarejestrowana gdzie indziej.- Czy próbowaliście dowiedzieć się czegoś o właścicielach? -dopytywał się Andy.- Może znalazłby się ktoś, kogo można by uznać zapodejrzanego.Walker pokręcił głową.- To zajęłoby całe wieki i nie gwarantowałoby sukcesu - wyjaśniłTucker.- Zawsze warto spróbować - rzucił Andy.- Myślę, że nie ma też sensu patrolować teraz rzeki, bo przemytnicyna pewno się przyczaili - stwierdził Walker.- Miałbym przynajmniejwolne wieczory - dodał z nadzieją.- Ale nie weekendy - zauważył Tucker.- Najwięcej łodzi pojawi siętutaj jutro i pojutrze.Już dzisiaj było ich dostrzegalnie więcej.- Andy, pomożesz nam? - Walker zwrócił się do byłego szefa.-Brakuje nam ludzi.Thorensen skinął głową.- Zdecydowanie wolę to od wieszania zasłonek - mruknął.- Jakośwytłumaczę się przed Gail.Przy okazji mógłbym trochę powędkować.- Jasne - zgodził się Walker.- Moglibyśmy nawet wziąćTommy'ega.Dzięki temu wyglądalibyśmy mniej podejrzanie.Ot, dwóchrybaków z dzieckiem i kwita.Tucker pokręcił z dezaprobatą głową.Anula & Polgaraouslandasc - Tylko nie zapomnijcie o notatkach.Kiedy pojechali do Daisy, żeby poinformować ją o planach na jutro,Walker odniósł wrażenie, że dostrzegł w jej oczach ślady rozczarowania.To dobrze, pomyślał.Być może liczyła na to, że wybiorą się gdzieśrazem.Dopiero pózniej zauważył, jak patrzy na Tommy'ego, i wtedyzrozumiał.Daisy wyczuwała coś podejrzanego w ich rybackiejwyprawie.Bała się, że chłopiec będzie znów narażony naniebezpieczeństwo.Tommy wyczuł jej nastrój i spojrzał na nią z niepokojem.- Co się stało, Daisy?- Nic takiego - odparła.- Chciałabym tylko zamienić parę słów ztwoim wujkiem.- Ale pozwolisz mi pojechać na ryby, prawda?- Zobaczymy.- Ale to przecież pierwszy raz.Nigdy przedtem nie mieliśmy okazji.Musisz mi pozwolić - jęknął błagalnie.- Pójdziemy już.- Gail wzięła męża pod rękę.- Na razie, Daisy.Zajrzę jutro.Cześć, Tommy.Przydałbyś mi się po południu w kawiarni.Chłopiec pokręcił głową.- Nie będę wieszał żadnych zasłonek - mruknął.- Tommy, nie bądz niegrzeczny - zganiła go Daisy.Walker był postronie siostrzeńca, ale bał się wtrącać.Daisy i tak miała z nim sporoproblemów.- Jadę z wujkiem na ryby - powiedział z uporem.Walker chrząknął.- Zobaczymy.A teraz idz spać.- Dobrze.- I powiedz dobranoc Daisy!Chłopiec spojrzał na nich z nachmurzoną miną.- Dobranoc - rzucił i powlókł się do swego pokoju.Walker patrzyłza nim z niepokojem.- Przepraszam.Wiem, że powinienem był omówić to wcześniej ztobą.- To prawda - powiedziała, patrząc na niego ze złością.- Ale nie uznałeś za stosowne, żeby to zrobić.Niech ci się nieAnula & Polgaraouslandasc wydaje, że uwierzyłam w tę historyjkę z rybami.Gdyby to była prawda,nawet bym się nie wahała, ale wy planujecie kolejną akcję!Walker nie chciał zaprzeczać.Daisy dowiedziałaby się wszystkiegood Tuckera, a on wyszedłby na kłamcę.- Tak, ale sprawa jest całkowicie bezpieczna - zapewnił.- Naprawdę będziemy łowić ryby.Może kraby.- A przy okazji będziecie sprawdzać, kto kręci się po okolicy -domyśliła się.Walker skinął z uznaniem głową.- Właśnie.- Wobec tego ja też z wami popłynę.- Nic z tego!- Jeśli uważasz, że Tommy będzie tam bezpieczny, to ja tym bardziej- stwierdziła.- Sam nie wiem.- wahał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •