[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwierz miał przeszło sześćdziesiąt stóp długości, i spokoynie leżał w głębokim dole w voe, gdzie się zatoczył nibyoczekuiąc instynktem na przystęp morza.Naywprawnieysi pociskarze złożyli natychmiast radę i osądzili aby okręcićogon nieruchomego Lewiatana zarzucaiąc w oko o liny, mocno go potem przywiązać do ziemi za pomocą kotwic,i tym środkiem zapewnić się aby przed zaczęciem natarcia z odpływem morza uyść nie mógł.Do tego trzy łodzieprzeznaczono; Udaller sam postanowił kierować iedna, a dwiema drugiemi Kleweland i Mordaunt.Tak uradziwszyusiedli na brzegu czekaiąc niecierpliwie na rmorskie siły do voe nadeyść maiące.Podczas tego przestanku, TryptolemJellowley zmierzywszy okiem nadzwyczayny wieloryba ogrom, osądził swym szczupłym rozumem, że wóz ciągnionysześcią a nawet sześdziesięcią kraiowemi wołami, nie zdołałby wyciagnać z wody takiego potworu, szczególniey zmieysca w którem leżał rozciągnięty.Chociażby ta uwaga dla czytelników niepotrzebną bydz się zdała, ściągała się iednak do przedmiotu który zawszezapalał krew Udallera, ten rzucaiąc, na Tryptolema żywe i surowe spoyrzenie, spytał go co przez to chciał rozumieć, żesto wołów na brzeg wieloryba niewycignąć.Pan Jellowley nie lubiąc takim głosem zadawanego pytania, czuł że godność iego kazała mu dać odpowiedz:rzekł więc do Magnusa: Ach panie! sam wiesz i wszyscy wiedzą którzy się tylko znaią na rzeczach, że ieżeli wieloryb takiey wielkości niemoże bydz wyciągniony na ziemię wozem i sześcią wołmi, staie się niezaprzeczoną własnością admirała, który iestwysp tych lordem i szambelanem. Ja ci powiadam panie Tryptolem Jellowley, rzekł Udaller, iak to samobym w oczy powiedział twemu panu gdybysię tu znaydował, że wszyscy co narażą swe życie dla wyciągnienia na ziemię tey ryby, równy z niey udział mieć będę,a to podług naszych dawnych Norwegskich zwyczaiów; gdyby nawet która z patrzących na nas kobiet tylko dotknęłasię liny, należałaby do pewney części zdobyczy; a nadto, gdyby nam do dopięcia tego zamiaru rozsądny wskazała sposób, udzielilibyśmy ieszcze iakąś część korzyści dla dziecięciaktóre nosi w swoiem łonie.Surowe słuszności prawidło na którem się ten wyrok opierał, wzbudziło śmiech mężczyzn, a lekkie zapłonieinie kobiet.Pełnomocnik iednak rozumiał, że nie powinien tak łatwo dadz się zwyciężyć.Suum cuique tribuito, rzekł; ia utrzymamprawo milorda i moie. W samey rzeczy ? zawołał Magnus: wtedy nie będziesz miał innych praw nad te iakie nam dał Bóg i świętyOlawiusz, wprzód nimeśmy słyszeli o pełnomocnikach, skarbnikach i admirałach.Wszyscy którzy ściągną rękę do tegopołowu, podzielą iego korzyści, a nikt inny.A tak, panie pełnomocniku; raczysz się tem równie iak my zatrudnić, ibędziem szczęśliwi ieśli cię do tego przypuścimy.Skocz na ten statek, (gdyż podczas tey zwady, statki do przylądkuprzypłynęły); wy zaś moi przyiaciele przepuśćcie pana pełnomocnika.Ten będzie pomędzy nami pierwszy, kto w tym pięknym dniu pierwszy cioszada wielorybowi.Ton przewagi i nałóg władzy despotyczney, malowały się we wszystkich Udallera poruszeniach.Tryptolem czuiąc żenikt mu z całego zgromadzenia pomocą nie będzie, musiał usłuchać iego rozkazu, chociaż się znaydował w nowem dlasiebie i niebezpiecznem położeniu.Wahał się iednak nieco, i usiłował tłómaczyć się głosem tłumionego boiazniągniewu; a te dwa uczucia pozorną pokrywaiąc wesołością , chciał iuż nawet za żart udać to co powiedział, gdyby muBarbara nie szepnęła do ucha: Czy ty myślisz stracić twóy udział z tłustości, kiedy iuż nadchodzi długa dla wyspSzetlandzkich zima, i kiedy naypięknieyszy dzień grudniowy nie będzie tak iasny iak noc księżycem oświecona wMearns.To zachęcenie gospodyni, boiazń Udallera i wstyd okazania się mniey od innych odważnym, tak zapaliły serce rolniku,że podniósłszy widły wszedł na statek iak Neptun z tróyzębem.Trzy statki przeznaczone do tak niebezpiecznego przedsięwzięcia, zbliżyły się wtedy do ogromu wielorybarozciagnionego iak mała wyspa na naygłębszem mieyscu voe, który nie okazuiąc naymnieyszego znaku życia, śmiałoku sobie podpływać dozwalał.Nieustaszeni rybacy zwiiaiąc się cicho po wodzie, za wszelką w wykonaniu tak trudnegodzieła ostrożnością, gdy im się pierwsza myśl nie udała i wiele czasu; zeszło na niczem, zarzucili wreście linę w oko ozdrętwiałego potworu, i oba iey końce zaciągnęli na ziemię, gdzie slo rąk natychmiast zaczęło ie przymocowywać.Lecz przed dokonaniem tey roboty, morze nagle się podniosło, i Udaller przyiaciołom radził zabić rybęalbo ia głęboko ranić aby iey massa wody nie uniosła na morze, gdyż inaczey pewnoby się wymknęła połączonym ichsitom. Bierzmy się więc do roboty, rzeki: Pan pełnomocnik bedzie miał zaszczyt pierwszy cios.zadać wielorybowi.Waleczny Tryptolem nie żartem chwycił go za słowo.Trzeba wyznać że cierpliwość wieloryba co bez sporu wiązać siędawał, zmnieyszyla boiazń pełnomocnika i bardzo.o go w iego mniemaniu poniżyła.Przysięgał że ta ryba nie ma tylerozumu i ruchu co ślimak.Podżegniony więc tą niewłaściwą dla przeciwnika pogardą, nie oczekuiąc ani powtórnegohasła, ani pewnieyszey broni, ani też stosownieyszego stanowiska, cisnął ze wszystkich sił widły na nieszczęśliwąpotworę.Statki ieszcze się nie oddaliby do potrzebney da ich bezpieczeństwa odległości, kiedy nastąpiła ta nierozsądnanieprzyiacielska zaczepkaMagnus Troił który tylko śmiał się z pełnomocnika, i wprawnieyszey dłoni zostawiał zaszczyt zadania pierwszegociosu, miał ledwie czas zawołać: "Spieszcie się bracia bo wszyscy potoniemy!" Gdyż potwor ciosem pełnomocnikaz odrętwienia znagła obudzonyt z łoskotem iakby pompy parowey, wyzionął w powietrze powódz słoney wody, i wróżnych kierunkach straszliwyrn swym ogonem po powierzchni wody uderzać zaczął.Statek Magnusa napełnił sięprawie całkiem wodą wytrysnięta; a Tryptolem oblany, zdziwiony i przelękły skutkiem swey bohaterskiey odwagi,padł plecami pod nogi towarzyszów, którzy nie maiąc czasu nań uważać, usiłowali tylko ze statkiem odpłynąć o podałod wściekłości wieloryba.Rolnik zostawał iakiś czas w tem smutnem położeniu deptany pod nogami wioślarzy, ażpóki się nie uspokoiliUdaller im wtedy rozkazał przybić do lądu i wysadzić człowieka co lak nieszczęśliwie zaczął rozprawę.Kiedy się to działo, inne statki zabezpieczywszy się zarówno, na mieszkańca mora napadły gradem pocisków.Groty iwłócznie leciały nań z brzegu i lodzi.Strzelaniem z karabinów i wszelkiemi sposobami starano się go rozjątrzyc, abypróżna wściekłością wszystkie siły wyczerpnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]