[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazajutrz cały dwór był u księcia Orleańskiego, u księżnyi u księcia de Chartres, ale bez słów.Poprzestawano na złoże-niu ukłonu i wszystko odbyło się w zupełnym milczeniu.Potemwszyscy poszli czekać jak zwykle na zakończenie rady i przej-ście króla na mszę.Księżna przyszła także; książę jej syn zbli-żył się do niej jak co dzień, aby ucałować jej rękę.W tejże chwi-li księżna wymierzyła mu policzek tak głośny, że słychać gobyło na odległość kilku kroków.Napełniło to konfuzją biednegoksięcia, a licznych widzów, wśród których i ja byłem, bezgranicz-nym zdumieniem.Tego samego dnia ogłoszono olbrzymi posag,a nazajutrz król złożył wizyty księciu i księżnej Orleańskim, cosię odbyło w nastroju nader smutnym.Odtąd nie myślano jużo niczym, tylko o przygotowaniach do ślubu.W niedzielę zapustną król wydał wielki bal  prowadzony",czyli otwarty braniem, po którym tańczono parami.Z rana by-łem u księżny Orleańskiej.Nie mogła się powstrzymać, aby minie powiedzieć tonem uszczypliwym i strapionym, że widoczniecieszę się zabawami, jakie będą na dworze, co jest zrozumiałew moim wieku, ona jednak jest już stara i chciałaby być od nichjak najdalej.Książę Burgundzki tańczył po raz pierwszy i pro-wadził branie z księżniczką Orleańską.Był to również pierwszybal u króla, na którym tańczyłem; prowadziłem pannę de Sour-ches, córkę wielkiego sędziego dworu, która tańczyła bardzodobrze.Wszyscy byli wspaniale ubrani.Niedługo potem nastąpiły zaręczyny i podpisanie aktu inter- 108cyzy ślubnej w gabinecie królewskim, w obecności całego dworu.Tego samego dnia ogłoszono skład domu przyszłej księżnej deChartres: król dał jej kawalera honorowego i damę przyboczną,co dotąd rezerwowane było wyłącznie dla królewien, poza tymdamę dworu, co już było zgodne z tak niezwykłą innowacją.Kawalerem honorowym został pan de Villars, damą honorowąmarszałkowa de Rochefort, zaś hrabina de Mailly damą przy-boczną. 109MARKIZ DE VILLARS (1623 1698)Villars był wnukiem aplikanta sądowego w Coindrieu, naj-lepiej zbudowanym mężczyzną we Francji, człowiekiem naj-wspanialszego oblicza.Bito się tęgo w owych czasach, on zaśbył dzielny i niezle władał szpadą; bardzo jeszcze młody zdobyłsobie sławę w pojedynkach.W oczach księcia de Nemourszrównoważyło to jego skromne pochodzenie, lubił bowiem ludzidzielnych; dość że przyjął go do służby jako szlachcica.Ceniłgo nawet tak bardzo, że uczynił swym sekundantem w pojedyn-ku ze szwagrem, księciem de Beaufort, który go zabił, podczasgdy Villars pokonał sekundanta Beauforta.Zmierć księcia de Nemours zmusiła Villarsa do powrotu dodomu.Nie pozostał tam długo.Książę Conti [ojciec]49 przyjął godo siebie, znowu jako swego szlachcica.Dopiero co zrzucił byłsutannę kleryka, był słabowitym kaleką i wciąż narażony naszyderstwa zbyt dotkliwe swego brata, księcia Kondeusza.Prag-nął zabłysnąć jakimś pojedynkiem i nie wiedząc, z kim się bić,wpadł na pomysł wyzwania księcia Yorku, obecnego króla angiel-skiego Jakuba, mieszkającego teraz w Saint-Germain, a wtedyprzebywającego także we Francji.Ten piękny pomysł i pamięćpojedynku księcia de Nemours spowodowały, że przyjął dosłużby Villarsa.Nie mógł zachować w zupełnej tajemnicy swegopomysłu, toteż został on wnet unicestwiony, gdy go zawstydzo-no, że chce się bić, choć nigdy nie miał najlżejszego nieporozu-mienia z księciem Yorku.Z biegiem czasu nabrał zaufania doVillarsa i gdy kardynał Mazarini pomyślał o wydaniu za niegoswej siostrzenicy, posłużył się Villarsem dla skojarzenia tegomałżeństwa.Villars stał się powiernikiem obojga małżonków i po-średnikiem między nimi i kardynałem, i to z jak największąrozwagą i prawością. 110MARSZAAKOWA DE ROCHEFORT (1646 1729)Marszałkowa de Rochefort była osobą innego pokroju.Pocho-dziła z rodu Montmorency, z linii Laval.Ojciec jej, drugi synmarszałka de Boisdauphin, ożenił się tylko dla swej urody, bobył biedny, z markizą de Coislin, wdową, matką księcia i kawa-lera Coislinów oraz biskupa Orleanu, pierwszego jałmużnikakróla.Była ona córką kanclerza Seguier50 i z pierwszego mał-żeństwa matką księcia Sully i księżny de Lude.Marszałkowade Rochefort przyszła na świat po śmierci swego ojca w 1646roku jako jedynaczka z tego łoża, stryj jej zaś, de Boisdauphin,zmarł bezpotomnie.W roku 1662 zaślubiła markiza, pózniej marszałka de Roche-fort-Aloigny, w parę miesięcy po ślubie swej kuzynki, dzie-dziczki Souvre, z ministrem, panem de Louvois.Pan de Roche-fort był najbliższym przyjacielem panów Le Tellier i de Lou-vois, którzy też szybko ułatwili mu karierę.Zmarł jako kapitanstraży przybocznej, gubernator Lotaryngii, mianowany dowód-cą armii, które to dowództwo jechał właśnie objąć wiosną1676 roku.Dopiero niecały rok przedtem został marszałkiemFrancji przy promocji, jaka nastąpiła po śmierci pana de Tu-renne.Ta sama protekcja uczyniła jego żonę damą pałacowąkrólowej.Była piękna, a w większym jeszcze stopniu interesująca, jakbystworzona do życia dworskiego, do intryg i miłostek.Miała sprytdo spraw dworskich, nic poza tym, i dość upodlenia, by braćudział we wszystkich tych rzeczach, jakiekolwiek by one były.Panu de Louvois spodobała się bardzo, korzystała więc z jegotrzosa i znaczenia, jakie jej dawał ten stosunek.Gdy król miałi zmieniał metresy, ona była zawsze ich najlepszą przyjaciółką. 111Pani de Soubise, gdy król nawiązał z nią stosunek, chadzała domarszałkowej i czekała przy drzwiach zamkniętych, aż po niąprzyjdzie Bontemps i ukrytym przejściem zaprowadzi dokróla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •