[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie wyjaśnia poza tym, że jadą teraz doKomendy Głównej Milicji.W drodze na Puławską obsługa pociągu zaczyna robić po-śpieszny rachunek sumienia.Nie, nic takiego nie przypominająsobie, czym mogłaby się interesować Komenda Główna Milicji.Major niezwłocznie zaczyna przesłuchania.Asystuje temuLis, który nie wtrąca się do rozmowy słucha.Taśma ma-gnetofonu jest w nieustannym ruchu; nie wiadomo dlaczegoten fakt najbardziej peszy świadków.Inspektor określa w szczegółach rysopis Szapara i spo-strzega, że z jednym konduktorem dzieje się coś dziwnego.Przybladł i zamilkł zupełnie przerażony. Pan dobrze zna tego człowieka inspektor akcentuje to:dobrze. Ale skąd, panie majorze konduktor broni się przed tąznajomością gestem uniesionych rąk. Ja go wcale nie znam zapewnia z boleściwym grymasem.Major przygląda się kolejarzowi.Ten człowiek sprawiawrażenie, że wspomnienie Szapara nasuwa mu jakieś przykreskojarzenia. Jednak pan go zna stwierdza inspektor. Pech! kwili konduktor. Cholerny pech powtarza.Ale dlaczego nie dyrekcja, tylko Komenda, i to jeszcze Główna,Milicji? To on wniósł zażalenie do milicji? dowiaduje się zprzerażonym zdziwieniem.Major myśli, że Szapar nie wniósł i nie wniesie już żadnegozażalenia. Proszę pana, w tym pokoju pytania zadaję tylko ja.Słucham o pechowym spotkaniu z pasażerem.Kolejarz, trąc dłonie, opowiada ze szczegółami o przygodziepasażera, który miał sen jak drwal, nie ukrywa nawet, żeprzyjął od niego dwadzieścia złotych. Panie, co ja przeżyłem od niego we Wrocławiu wzdychana zakończenie opowieści.Inspektor z niedowierzaniem przygląda się konduktorowi rzecz zakrawa na anegdotę albo głupie kłamstwo, kleconenaprędce pod wpływem strachu. Jak to możliwe nie dowierza major. Co to bracia-blizniaki, że pan ich nie rozróżnił? Sam się nad tym głowię wzdycha bezradnie kolejarz inie wiem, jak to było możliwe.Jedno jest prawdą: wysadziłemnie tego, który mnie o to prosił i zapłacił. I nie opierał się? Przecież to silny mężczyzna. Opierał się przyznaje konduktor ale tamten uprzedzał,że może nie chcieć wysiadać i nawet przeklinać, więc niezwracałem uwagi.Pociąg jest pośpieszny, w Ostrowiuzatrzymuje się krótko, to nie miałem czasu na perswazje. Ale to przecież silny mężczyzna podkreśla major.Gdyby nie chciał, to przecież nie uległby panu. Ja go budziłem z pomocnikiem.Ale gdyby tak zupełnie niechciał, i mnie, i pomocnikowi dałby radę przyznaje kolejarz. No, ja nie wiem.On tylko tak trochę nie chciał i w końcu dałsię wystawić na peron.Wie pan, co ja sobie teraz myślę? Onzbaraniał.Wie pan: noc, pierwszy sen, łapią człowieka i wlokądo drzwi, nie bardzo wyjaśniając o co chodzi.Można zgłupieć?Inspektor myśli, że rzadko kto tak kompletnie zgłupieje.Chociaż? Jeżeli ktoś ma na sumieniu poważne przestępstwo, toosłupienie może być podszyte lękiem, niepewnością, z czyjejinicjatywy kolejarze to robią i czy to na pewno są kolejarze? Pan mi tu opowiada nieprawdopodobne historie mówido konduktora. Jakby mnie to ktoś opowiedział, to też bym nie uwierzył godzi ale z rezygnacja przedstawiciel PKP. Kto to może potwierdzić? Młodszy konduktor, no i ten gość, co naprawdę chciałwysiąść w Ostrowiu mówi kolejarz, Czy ktoś jeszcze tam wysiadał? Wysiadał jeden człowiek.Nawet z tego samego wagonu.Pociąg ruszał, jak on wyskoczył. Może to jakiś znajomy Szapara, nie zauważył pan? podpowiada Inspektor, prowokując konduktora do kłamstwa. Nie wiem.Widziałem tylko, jak wyskakiwał. Z bagażem? On nie miał żadnego bagażu. Dobrze go pan widział? Tak sobie.Ale że bagażu nie miał, to zauważyłem.Obsługa wrocławskiego pociągu zostaje zwolniona do domu.Inspektor porozumiewa się z Dyrekcją Kolei i w prasiepojawia się ogłoszenie.Dyrekcja Okręgowych Kolei Państwowychwzywa obywatela, wobec którego konduktorpociągu Nr& w dniu& na trasie& nie wywiązał się zpodjętych zobowiązań, w celu złożenia wyjaśnień wsprawie dyscyplinarnej.Prosi się również ozłożenie zeznań inne osoby, które mógłby cośwnieść do tej sprawy.Wiadomość tę powtarza również radio.Następnego dnia z samego rana referat skarg i zażaleńDOKP zawiadamia inspektora, że zgłosił się mężczyzna wsprawie ogłoszenia.Major natychmiast jedzie do Dyrekcji.Pan Bonczek inspektor Urzędu Skarbowego, referujeKoroszowi słowo w słowo to, co major słyszał od konduktora.Inspektor myśli, że wzrostem pan Bonczek przypominaSzapara.Ale niczym poza tym. Co grozi temu konduktorowi? dopytuje się pan Bonczek. Wydalenie z pracy improwizuje major. To jednak za surowa kara ocenia skarbowiec. Zdarzasię, nieszczęścia chodzą po ludziach.Ostatecznie ten konduktornie zrobił tego ze złej woli.Ode mnie nawet nie chciał przyjąćpieniędzy, a potem oddał i przepraszał lojalnie oświadczapan Bonczek.Inspektor myśli, że ten skarbowiec nie jest mściwy i w ogólenie wygląda na człowieka mającego coś wspólnego z groznym ibezwzględnym gangiem.Po powrocie na Puławską powtarza swoją opinię Lisowi. Jedno jest pewne, że konduktor nie wymyślił tej historii stwierdza major. Popatrz, Heniu, jaka jest potęga przypadku.Aamaliśmy sobie głowę nad tym, po co Szapar wysiadł wOstrowiu Wielkopolskim.Miałem tysiąc podejrzeń na tentemat, jedno bardziej rewelacyjne od drugiego, a to po prostupechowy konduktor wystawia na peron nie tego faceta. Poszukajmy tego, co wysiadł w Ostrowiu bez przymu-sowego lądowania przypomina Lis. Tak.Trzeba to wyeliminować zgadza się inspektor.Znowu ogłoszenie Dyrekcji Kolei? Myślę, że nie ma co ich nadużywać, niech to sprawdziCieślik poleca pułkownik.Porucznik jedzie do Ostrowia osobiście. Wydział zostawiłna opiece Ireny, swego zastępcy. Cieślik wziął sobie na kieł uśmiecha się Lis. W zasadzie mamy do sprawy Szapara trzy elementy sumuje major. Wyjaśniony pobyt w Ostrowiu.Tarczę zloftkami i zarost obcego człowieka na jego maszynce dogolenia. Wszystkie te trzy elementy można wytłumaczyć zupełnieniewinnie stwierdza Lis
[ Pobierz całość w formacie PDF ]