X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.? - rzekł J�rgen oszołomiony.- Czy to jest żelazo?Martin zdecydował się jednak spojrzeć, dziewczyny także pochyliły się, żeby lepiejwidzieć.- Nie, to chyba nie może być żelazo - szepnął Martin zachwycony.Ostrożnie postukałw warstwę ziemi na koronie i kolejny płat skamienieliny spadł na stół.- Oooch! - jęknęli wszyscy równocześnie.Martin wyjął chusteczkę do nosa i delikatnie pocierał odsłoniętą powierzchnię.Czyściłi czyścił, aż metal zalśnił złocistym blaskiem.- Czy to jest.? - zaczęła Annika.J�rgen zamknął oczy i szeptał w zachwycie:- Celtowie! Irlandia.znana ze swoich wspaniałych, bogatych złotych skarbów!Martin zerwał się gwałtownie, krzesło przewróciło się z hałasem.Chłopakwykrzykiwał ochrypłym z przejęcia głosem:- Złoto! To złota korona!Annika stała bez ruchu z twarzą rozpromienioną ze szczęścia.Tone to wybuchałaśmiechem, to płakała, tak była tym wszystkim poruszona.Martin spoważniał.- Nie słyszeliście o tym? To przecież irlandzkie regalia zaginęły.J�rgen przerwał mu machając rękami.- Zaginione irlandzkie regalia były znacznie młodsze.Ta korona jest bardzo, bardzostara.Taka stara, że w czasach nowożytnych nikt o niej nie wiedział.Nie wspomina się o niejani w podręcznikach historii, ani nawet w staroirlandzkich poematach!- Czy ona nie mogła pochodzić ze Szkocji? - zapytała Tone.- Ze Szkocji, z Irlandii, z Walii albo z małych wysp na północnym Atlantyku.Tego sięchyba nie da ustalić.- Ależ to fantastyczne! - szeptała Tone, wpatrując się we wciąż jeszcze oblepionąziemią koronę.- Czy w dalszym ciągu musimy być tacy ostrożni, J�rgen?- Aż tak bardzo jak przedtem to już nie, bo złoto nie sypie się jak przerdzewiałeżelazo.Ale żadnych gwałtownych działań!Ze zdwojoną energią rzucili się do oczyszczania korony z resztek ziemi. ROZDZIAA XXIIIKiedy poranne mgły rozproszyły się nad łąkami, a klucze przelotnych ptaków,nocujących na wrzosowiskach, wyruszyły w dalszą drogę na północ, korona króla Cadallanastała na stole, oczyszczona z ziemi, i lśniła matowym ciepłym blaskiem.Wprost nie mogli odniej oderwać oczu.Ukazywała im się stopniowo, w miarę jak grudki ziemi opadały, i w końcuteraz widzieli ją w całej okazałości.Podstawa korony była niska, wystawało z niej sześć takżeniezbyt wysokich, równomiernie rozłożonych szpiców; odkryli natomiast coś dużo bardziejnieoczekiwanego: każdy z tych sześciu trójkątów ozdobiony został pięknie oprawionymszlachetnym kamieniem.Trzy były czerwone i trzy zielone.%7ładne z czworga studentów nieodważyło się zgadywać, co to za kamienie.Poza tym korona prawie nie miała ornamentu.Prosty, ale bardzo elegancki kształt, a wartość klejnotu musiała być oszałamiająca.Nikt niemiał wątpliwości, że korona jest po prostu bezcenna!- Jaka ona piękna! Jaka piękna! - zachwycała się Annika.I nagle zapragnęli pokazać to swoje odkrycie światu.Jak najszybciej.Spakowalirzeczy, posprzątali po sobie, a korona wciąż stała na stole, by mogli na nią spoglądać, cieszyćsię jej widokiem, nie mieli sumienia zawinąć jej i po prostu włożyć do czyjejś torbypodróżnej.Jeszcze nie teraz.Wszyscy zdawali sobie sprawę, że nie mogą wyruszyć w drogę powrotną - najpierwprzez góry, a potem jeszcze długo samochodem - jeśli się wcześniej nie prześpią.Tej nocyżadne nie zmrużyło oka, a poprzedniej odpoczywali zaledwie kilka godzin.W ten sposóbdługo żyć nie można.Martin wziął koronę z czułością i zaniósł do swego pokoju, a J�rgenmiał się zaopiekować mieczami.Wkrótce w domu zaległa cisza.Na zewnątrz jednak jakaś postać przemknęła po kryjomu do lasu i usiadła poddrzewem, żeby czekać.J�rgen starannie owinął koronę w miękki wełniany pulower, po czym ulokował klejnotw torbie Anniki, ponieważ tam było najwięcej miejsca.A korona musiała leżeć wygodnie imięciutko, jak niemowlę!- Tylko nie machaj torbą - upominał koleżankę.- No co ty sobie myślisz! Gdzie Tone?- Poszła sprawdzić, czy nie zostawiła czegoś w pokoju.- A z mieczami coście zrobili? - Zostały zawinięte w śpiwory - wyjaśnił Martin.- Caladcholgg wystaje z obu stron,więc postanowiliśmy.- Co ty powiedziałeś? - przerwał mu J�rgen.- Calad, co?- Caladcholgg. Wielki Miecz.Król Fergus z Ulsteru miał taki.Annika wie wszystkoo tego rodzaju sprawach.Ją zapytaj!Annika pokraśniała z dumy, że Martin ma takie zaufanie do jej znajomości sag.- Hm - mruknął J�rgen.- A właśnie, Martin, coś ty zrobił z inskrypcją na drewnie?Martin zamarł.- Z drewnem? O Boże, kompletnie o tym zapomniałem! Gdzie to może być?- Pojęcia nie mam.Annika, może ty schowałaś?- Skąd! I Tone też nie, jestem tego pewna.Przenosiliśmy się z miejsca na miejsce.Gdzie mogliśmy widzieć to drewno po raz ostatni?- Nie pamiętam.To było dawno temu, a potem mieliśmy inne sprawy na głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •  
     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.