[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.215RS ROZDZIAA CZTERNASTYObudziła się rano i przez chwilę zupełnie nie mogła się pozbierać.Była ubrana, leżała w obcym łóżku.Przez mgnienie oka nawet sięzastanawiała, czy nie została uprowadzona przez jakichś przybyszów z kos-mosu, lecz niemal natychmiast przypomniała sobie przykre wydarzeniawczorajszego wieczora.Teraz przyjdzie jej stanąć twarzą w twarz zWyattem, pomyślała ponuro.Już lepiej byłoby być porwaną przez obcych.Jedyna nadzieja, że Wyatt był tak pijany, że niczego nie pamięta.Choćskoro przenocowała w jego gościnnej sypialni, to wnioski są oczywiste:Wyatt, śpiący nago na podłodze pod kocem, obudził się w środku nocy iznalazł ją skuloną na kanapie.Czuła przez skórę, że nie obejdzie się bezkłopotliwych pytań.Poszła do połączonej z sypialnią łazienki.W szafce znalazła, nowąszczoteczkę i pastę do zębów.Umyła się i wyszła na korytarz.Z kuchniniósł się aromat świeżo zaparzonej kawy.Wyatt stał oparty o blat; był tylkow dżinsach.Oboje milczeli.Nie wiedziała, czy zacząć go przepraszać, czy możelepiej nie. Nie mogłem uwierzyć, gdy cię zobaczyłem. Byłam tu. Nie powiesz dlaczego?Nie potrafiła go rozszyfrować i nie wiedziała, czy jest na nią zły, czynie.Mogła coś na poczekaniu wymyślić, ale po co? Nicole powiedziała mi o twoim corocznym rytuale.Postanowiłamwykorzystać sytuację. %7łebym poczuł się jeszcze gorzej?216RS  Nie, żeby cię uwieść. Myślałaś, że dopiero gdy się upiję, dam się zaciągnąć do łóżka?Claire wbiła wzrok w swoje stopy.Hm, najwyższa pora na pedicure. Może nie aż tak.Liczyłam, że tak będzie łatwiej. %7łe będzie łatwiej? Na pierwszej randce powiedziałeś, że chętnie byś się ze mnąprzespał, ale potem nic w tym kierunku nie zrobiłeś.Doszłam do wniosku,że się rozmyśliłeś. I postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce, tak? No. Popatrzyła mu prosto w oczy. Jesteś na mnie zły? Bo przyjechałaś tu, żeby mnie uwieść? Nie.Claire odetchnęła lżej.To już coś. Nie chciałem cię popędzać  rzekł. To tak tytułem wyjaśnienia.Wiedziałem, że masz teraz na głowie Nicole i Jesse, musisz się tu odnalezć.Postanowiłem dać ci czas.Poczekać na jakiś znak, że jesteś gotowa.Uśmiechnął się leciutko. Wreszcie się doczekałem.Choć to nie byłasubtelna aluzja, poszłaś na całość.Czekał na nią? Boże, czy to nie ironia losu? Nie dość, że na to niewpadła, to nie miała pojęcia, jak dać taki znak. Och  wyszeptała. No dobrze.Dzięki, że mi powiedziałeś. Bardzo proszę. Podszedł do niej. Jak przez mgłę przypominamsobie gorące pocałunki i różowy biustonosz, ale ciąg dalszy jakoś miumknął.Poczuła, że oblewa się rumieńcem. Hm.ciągu dalszego nie było. Nadmiar szkockiej psuje całą frajdę. Na to wychodzi.Wyatt dotknął jej policzka.217RS  Dasz mi jeszcze jedną szansę? Poczuła skurcz w żołądku. Tak.Kiedy? Teraz.Teraz? Z samego rana? Czy ludzie robią to o tej porze?Pytania przelatywały jej przez głowę, lecz gdy tylko Wyatt dotknąłustami jej warg, przestała się przejmować.Pachniał kawą i miętą.Całował ją niespiesznie, jakby cenił sobiekażdą sekundę, kiedy dotykał jej ust; jakby marzył o tym od wielu tygodni.Nie była rannym ptaszkiem; może taką już miała naturę, a możedlatego, że od najmłodszych lat nie mogła położyć się spać wcześniej niżpózną nocą, jednak teraz jej ciało nagle ożyło.Doskonale pamiętaławczorajszy wieczór, dotyk dłoni Wyatta błądzących po jej skórze,budzących rozkoszne dreszcze i jakieś trudne do nazwania, przejmujące dogłębi pragnienia.Chciała znowu to poczuć, znowu zakosztować jegopieszczot, poddać się jego ustom obsypującym ją pocałunkami,rozpalającymi w niej ogień.Skóra mrowiła, kolana się uginały.Zarzuciłamu ręce na ramiona, wspierając się na nim. Pamiętam to. Zciągnął jej przez głowę sweter i zatrzymał wzrok naróżowym biustonoszu.Otoczył ją ramionami, przygarnął do siebie.Przywarła do niego zradością.Zatapiała się w jego objęciach, ciesząc się jego siłą, ciepłem jego ciała.Nie była w stanie ogarnąć tego, co się z nią dzieje.Kiedy zdjął jej stanik,wtuliła się w Wyatta jeszcze mocniej, marząc o kolejnych doznaniach.Omal nie krzyknęła, gdy cofnął się nieco.Chyba nie zamierza znówprzestać?218RS Wyatt wziął ją za rękę i pociągnął do schodów.Całował ją po drodzedo sypialni.Claire drżała jak trzcina.To, co przeżywała, oszałamiało ją iuszczęśliwiało.A potem, gdy już leżeli obok siebie, było jeszcze lepiej,jeszcze cudowniej.Wyatt rozpalał ją pocałunkami i pieszczotami, powolidoprowadzał do szaleństwa.To, co czuła, z niczym nie mogło się równać.Awięc to na tym polega.Tak wygląda miłość fizyczna.W życiu nieprzypuszczała, że można odczuwać tak mocno, że może być tak bosko. Jesteś niesamowita  usłyszała zachwycony szept Wyatta. Chybazaraz odlecę.Położyła mu ręce na ramionach, uśmiechnęła się.Czuła się głupio, bonie bardzo wiedziała, o czym Wyatt mówi.Czuła na sobie jego ciężar, tak jak wczoraj w nocy, lecz dziś nieodczuwała lęku.Chciała tego.Starał się resztką sił panować nad sobą, lecz czuł, że to daremne.Takobieta tak na niego działa.Już całkiem przepadł.Nie pośpieszał jej, dawał czas.Wsłuchiwał się w jej ciało, odbierałkażde drgnienie, każdy dreszcz.Był delikatny i czuły.Chciał wynagrodzićjej ten nieszczęsny wieczór.I chciał, by ta chwila trwała.Płonął, lecz nagle tknęło go, że coś jest nie tak.Czuł to intuicyjnie, alenie potrafił zdefiniować.Popatrzył na Claire.Miała zamknięte oczy. Claire, dobrze się czujesz? Otworzyła oczy. Tak.Bardzo dobrze. Uśmiechnęła się i przyciągnęła go do siebie.Chcę tego  wyszeptała bez tchu.Nie potrzebował więcej zachęt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •