[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pociągu, którym jechał do Londynu, sam się sobie dziwił.Nie miał wzwyczaju wychodzić z pracy przed południem, podejmując decyzję tak nagle.Rozradowało go jednak poczucie wolności; postanowił, że będzie to robiłczęściej.Nie mógł już dłużej czekać.Bardzo chciał ją zobaczyć.Przyjedzie doLondynu wcześniej, zrobi jej niespodziankę.Myślał o niej od samego rana iciągle popełniał jakieś gafy, gubił wątek w samym środku rozmowy.Pragnąłzobaczyć się z nią jak najszybciej i powiedzieć jej w końcu, co do niej czuje.Musi to zrobić, zanim firma pogrąży się w chaosie z powodu jego pomyłek wrachunkach i niewłaściwych zamówień.Nie miał pojęcia, kiedy właściwie się w niej zakochał.Uczuciedojrzewało powoli, oplatając jego serce jak bluszcz.Pamiętał ją jako małą,pulchną dziewczynkę z mysimi ogonkami, która nigdy nie mogła ich dogonić.Potem była wojna, a po wojnie wciąż utrzymywał z nią kontakt, bo było mu jejżal.Brakowało jej ojca, miała tylko tę swoją okropną matkę.Po latach, gdy Suzanne zginęła w wypadku, właśnie Topaz była mupodporą.To ona go pocieszała, podnosiła na duchu i zmusiła do powrotu dożycia.Przez kilka ładnych miesięcy czuł się jak ktoś, kto próbuje się wydostaćz ciemnej jaskini.Gdyby nie Topaz, siedziałby w tej jaskini do dziś.Wszystko się zmieniło tego wieczoru przed dwoma miesiącami, gdyprzyszedł do niej, by wręczyć bożonarodzeniowy prezent.Trafił na przyjęcie;ze zdumieniem stwierdził, że w niewielkim mieszkaniu tłoczyło się chyba zestu gości.Miał poważne wątpliwości, czy jemu udałoby się sprosić choćby571RSpięćdziesięciu przyjaciół.A potem zobaczył ją w rogu pokoju.Przez chwilępatrzył na obce dłonie, które ją obejmowały, dotykały jej włosów.Ogarnęła gotaka wściekłość, że nie mógł złapać tchu.A przy tym poczuł, że jest zazdrosny.Zapamiętał widok białych piersi, wysuwających się spod aksamitu, i obcychust, całujących miękkie ciało, które, wbrew rozsądkowi, uważał za coś, conależy do niego.Mógł też bez trudu przywołać obraz Topaz, stojącej na ulicy i krzyczącejna niego. Nie wolno ci się wtrącać".Miała rację, prawda? Gdy wracając dodomu, siedział w wagonie restauracyjnym i sączył whisky z ponurą miną,wstyd mu było za to, że zachował się jak znajomy sprzed lat, który wcale niezauważył, że stosunki między nimi dawno się ochłodziły.Przyszło mu dogłowy, że Topaz widuje się z nim z litości.Był przecież nudnym wdowcem, odziesięć lat od niej starszym, a ich znajomość pochodziła z tego okresu życia, zktórego Topaz już dawno wyrosła.Nie była już przecież samotną, niezdarnądziewczynką.Była piękną kobietą, która prowadziła swoją własną, świetnieprosperującą firmę, stworzyła w swoim mieszkaniu przy Kensington miłegniazdko i obracała się pośród przyjaciół i wielbicieli.Jakiż był zadufany wsobie, sądząc, że Topaz go potrzebuje.Wydawało mu się, że ledwo go znosi.Od dawna ją podziwiał i szanował.Ale do tamtej chwili nie wiedział, żeją kocha.Pózniej nie kontaktował się z nią, sądząc, że Topaz z ulgą przyjmiejego nieobecność w swoim życiu.W czasie świąt starał się przezwyciężyćponury nastrój ze względu na Tarę i matkę.Miał trzydzieści trzy lata, niepowinien rozpaczać z miłości.A jednak, gdy nikt go nie widział, poddawał sięrozpaczy.A potem umarła Carrie Chancellor.I gdy w dniu jej pogrzebu wychodziłz pracy, po drugiej stronie drogi zobaczył Topaz.Przejechała osiem572RSkilometrów na ukradzionym rowerze, żeby się z nim zobaczyć.Powiedziała, żenigdy z niego nie wyrośnie.I Marius zaczął mieć nadzieję.W Paddington złapał taksówkę, żeby pojechać od razu do Bayswater.Była piąta i taksówka często zatrzymywała się w korkach.Gdy dotarli naCleveland Close, Marius zaczął grzebać w kieszeni, szukając drobnych.Naglespojrzał na drugą stronę ulicy w kierunku domu Veroniki Brooke.W świetlelampy wiszącej nad frontowymi drzwiami stała jakaś para.Marius natychmiast rozpoznał Topaz.Opary mgły sprawiły, że dopieropo chwili zorientował się, że mężczyzną, który ją całuje, jest Charlie Finch.Topaz nie straciła nadziei aż do północy.Wiele godzin siedziała przyoknie w salonie, przyciskając twarz do szyby i patrząc na chodnik.Gdywreszcie się podniosła, poczuła, że cała jest zesztywniała.Zasunęła zasłony, bynie patrzeć już na pustą ulicę.Telefon, który milczał przez cały wieczór,przycupnął w holu jak wstrętna ropucha.Topaz mogła zadzwonić doMissencourt, ale nie zrobiła tego.Wstała wcześnie rano, włożyła zieloną wełnianą sukienkę i ciepłypłaszcz.Wybierała się do Dorset na powitalne przyjęcie Willa.Tylko zewzględu na niego nie wymyśliła żadnego usprawiedliwienia, nie wymówiła sięchorobą czy ważnym spotkaniem.Wyobraziła sobie, że spotka na przyjęciuMariusa i będą ze sobą grzecznie rozmawiać.Zamierzała udawać, że nieprzejęła się zupełnie tym, iż zapomniał o randce.Postanowiła starannie ukryć,jak bardzo zabolało ją to, że tak niewiele dla niego znaczy.Pociąg miał opóznienie, w Longridge nie było żadnej taksówki, więcTopaz poszła piechotą do domu przy szkole
[ Pobierz całość w formacie PDF ]