[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będziemy nazywać cięSteven.Steven Martin.Będziesz moim synem.A do mnie możesz mówić  mamo.11April miała wrażenie, że torebka zawieszona na ramieniu parzy ją.Wydawało się jej,że każdy w autobusie i na ulicy wie, że w środku jest zwitek gotówki.Te pieniądze błyszczałyjak wielki neon, przyzywały w tej nędznej okolicy każdego, kto nawet przez chwilę niezawahałby się jej zabić dla siedemnastu dolarów, nie mówiąc o siedemnastu setkach.Wiedziała, że powinna była wytargować więcej.Należało z oburzeniem odrzucićofertę sprzedawcy samochodów.Jutro, kiedy jej syn wróci, i znów wszystko będzie dobrze,niewątpliwie będzie sobie robić wyrzuty, że jest taką ofermą.Ale teraz potrzebowała tysiącadolarów, by Justin ani minuty dłużej nie musiał już znosić strachu, bólu i nieszczęścia.Mającjuż pieniądze na jego uwolnienie, modliła się, żeby któryś z ulicznych zbirów nie wyrwał jej torebki.Musiała je oddać jednemu z nich, ale nie przypadkowo napotkanemu.Kierowca autobusu spojrzał na nią dziwnie, kiedy szła do drzwi, jakby chciał jązapytać, czy wie, w jakiej okolicy wysiada.Zanim po trzech niskich stopniach zeszła dopiekła, podziękowała mu lekkim skinieniem głowy.Strach chwycił ją za serce, kiedy autobusodjechał od krawężnika, odcinając ją od jedynej drogi ucieczki.Uspokoiła się widząc, żeulica jest wyjątkowo pusta.Kogoś obcego mógłby zmylić pozorny spokój tego miejsca, aleApril spędziła tutaj dość czasu, by wiedzieć, że w tej okolicy ruch w interesach zaczynał się wnocy.Jak to jest, że cały świat wie, gdzie mieszka Patrick Logan i z czego żyje, ale policjanigdy nie może go przyłapać? Jak to jest, że burmistrz, rada miasta i te wszystkie gnoje, któreco cztery lata wygłaszają mowy o sile pomocy sąsiedzkiej i bezpieczeństwie dzieci, nigdy niezjawią się tutaj, żeby zobaczyć, co się naprawdę dzieje? Dopóki narkotyki, AIDS i zużyteprezerwatywy walające się po ulicach były problemem mieszkańców dzielnicy, władze wogóle się tym nie interesowały.Gdy w kontenerach znajdywano zwłoki bardziej szacownychobywateli miasta, napędzana przez media akcja specjalna trwała najwyżej tydzień.Do dwóchtygodni przeciągnęła się tylko raz, gdy okazało się, że zwłoki należą do asystenta burmistrza.April ruszyła w dół Siódmej Alei.Po chwili zatrzymała się, żeby sprawdzić, czyobrała właściwy kierunek.Jak to możliwe, że okolica wyglądała jeszcze gorzej niż cztery latatemu, kiedy ją opuszczała? Gangi oznaczyły każdy metr powierzchni, od wspaniałych kiedyś,wykładanych piaskowcem ścian budynków, po opuszczone metalowe kraty, którymizamknięto je przed bezdomnymi, szukającymi schronienia w zimie.Była to strefa działańwojennych, gdzie nic nie ocalało ze zniszczenia.Ulice zaśmiecało potłuczone szkło, zprzepełnionych koszy wysypywały się odpadki.Wszystko przenikał ich ciężki, słodkawyodór.Już sam fakt, że tu była, wywołał lawinę wspomnień, o których chciała zapomnieć.Zpowodu narkotyków, które kierowały jej życiem w tamtych dniach, te wspomnienia byłyraczej związane z doznaniami ciała niż z obrazami.Pamiętała przede wszystkim nieustannylęk i bezlitosne zimno.%7łyła wtedy na kolanach.Tańczyła we wszystkich klubach zestriptizem, które ciągnęły się wzdłuż ulicy.Nigdy jednak nie uległa żądaniom PatrickaLogana, żeby dołączyć do grupy jego kurewek.To był jedyny powód do dumy w tamtych strasznych czasach.Po drugiej stronie ulicy trzech punków w markowych dżinsach i obszernychzimowych kurtkach rozmawiało przy schodach prowadzących do budynku, który rzucał się woczy tym, że nie był pokryty graffiti, a w jego oknach nie było wszechobecnych tutaj krat.To był dom Patricka Logana.Wyróżniał się też tym, że trójka punków była jego ochroniarzami,którzy pod kurtkami ukrywali siłę ognia większą niż komando  Foki.Kiedy April podeszłado nich, zagrodzili jej drogę.Wydawali się autentycznie zaskoczeni, kiedy zatrzymała się izwróciła do nich.- Muszę mówić z Loganem - powiedziała, przechodząc od razu do rzeczy.Jej sercewaliło jak młotem; tysiąc uderzeń na minutę.Ale wiedziała, że jeśli ma mieć jakiekolwiekszanse na sukces, to lepiej nie okazywać strachu.Dwa zbiry stojące po bokach zwróciły się w kierunku najwyższego.- Tak? - odezwał się środkowy i jakby jeszcze urósł.- Sądzę, że pan Logan dziś nieprzyjmuje gości.Oficjalny ton wywołał chichot dwóch pozostałych.- Powiedz mu tylko, że tutaj jestem.Nazywam się April Simpson i mam dla niegopieniądze.Na to zbir z lewej ożywił się i podszedł pół kroku.- A ile?April ani drgnęła.- Tyle, ile jestem mu winna, co do centa - odpowiedziała.Zbir ze środka wyciągnął rękę.- Możesz dać je mnie.Zapewniam cię, że to dostanie.Tym razem April się roześmiała.Był to sztuczny śmiech, ale osiągnęła swój cel.- Nie wydaje mi się.- Nie ufasz mi?April zorientowała się, że to trudny moment.Zawsze to wyczuwała.Ten facet, który znią rozmawiał, był tutaj szefem i ani on, ani ona nie mogli pozwolić sobie na to, żeby straciłtwarz w obecności swoich podwładnych.- Jak się nazywasz? - zapytała.- Ricky - odpowiedział, a potem rozejrzał się zdziwiony, że w ogóle się odezwał.- Zrozum, Ricky, nie chcę z tego robić wielkiego problemu.Jestem pewna, że twójszef nie byłby zachwycony, że omawiam jego interesy na ulicy.Wyświadcz mi więcprzysługę i powiedz mu, że April Simpson jest tutaj, żeby oddać mu pieniądze.Ale chce teżomówić zwrot czegoś w zamian.Przeszył ją lodowaty dreszcz, kiedy usłyszała, że mówi o Justinie jak o martwymprzedmiocie.Ricky rozważał to przez długą chwilę, w końcu skinął głową.Wspiął się na szczyt betonowych schodów i zniknął za masywnymi drzwiami.Teraz zobaczyła, że w istocie sąwykonane ze stali.Dwie minuty pózniej drzwi znów się otworzyły i Ricky skinął na nią, bypodeszła.Kiedy wchodziła na górę, Ricky warknął:- Przez cały czas będę obok.Zrobisz fałszywy ruch, a zabiję, rozumiesz?Zimno jego głosu zaparło jej dech w piersiach.Nie wiedziała, co odpowiedzieć, więctylko skinęła głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •