[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boże, takichnigdy nie brakło.Emily była odmienna, trochę kapryśnai nazbyt wrażliwa.I Chryste, jakże ją kochałem! Tamtegolata pisała do mnie codziennie.Sierżant przejmował i otwierał wszystkie nasze listy.Pewnego ranka, kiedy stojącw gatkach składałem na pryczy kazionny zielony koc,usłyszałem ryk sierżanta; Moran! Dawaj tu swoje chude dupsko! N a j ed n ejnodze! Tak jest! Podbiegłem do niego i potknąłem sięsalutując. Zakładaj swoje binokle, Moran, i popatrz na tęświnię! Umieścimy zdjęcie tej świni wysoko na ścianie, żebypociechę mieli wszyscy, Morgan, nie tylko ty oznajmiłsierżant.49Szesnastoletnia Emily została podsumowana słowem świnia".Miała ciało, dla którego człowiek dałby się zabić,a zarazem niefart, żeby stać się obiektem obleśnych żołnierskich spojrzeń.Królową świńskiej wystawki.Ja nigdy nienazwałem jej świnią.Dla mnie była bosonogą dziewczynąo prostych włosach blond, które miały zapach cytryn.Pamiętam, jak w piwnicy jej wielkiego letniego domuleżeliśmy oboje pod stołem do ping-ponga, a ściśle biorąc, jależałem na niej, mając wrażenie, że suwak moich dżinsów niewytrzyma i z własnej inicjatywy otworzy się lada chwila.Przyczym przez cały czas postukiwałem piłeczką, aby przekonaćjej matkę, że gramy w pingla.Ojciec Emily był Anglikiemi nazywał ją kicią picia".Pewnego dnia zapytałem Emily,czy jej to nie peszy, a ona, lekko przechyliwszy głowę,spytała, dlaczego miałoby peszyć.Taka już była.Niewinna.Pocałowałem ją w czoło i przekonany, że nie ma pojęcia, o comi chodzi, postanowiłem jej nie oświecać.Gdy jednakparsknąłem śmiechem, słysząc słowa: Emily, chodz domnie, Mciu piciu", jej ojciec popatrzył na mnie trochę koso.To, co zamierzam powiedzieć, jest najszczerszą prawdą.Przez wiele lat nie było dnia, w którym nie myślałbymo tamtym letnim dniu roku 1967, kiedy Emily i jej matkaodwoziły mnie na dworzec.To było piątego lipca; chociażsłońce prażyło tak, że powietrze nad torami przypominałomgłę, trząsłem się na całym ciele.Wysiadłem z wielkiegooldsmobila Hudsonów i razem z Emily ruszyłem w stronęstacji.Chyba żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, co siędzieje.Może wcale nie chcieliśmy wiedzieć.Może wcale niechcieliśmy zdawać sobie sprawy.Usta Emily szkliły sięróżowo, jej oczy i nos były zaczerwienione od płaczu.Nosiłaobszerną koszulę, dżinsy dzwony i modne wtedy sandałyz brązowych rzemyków.Zaprowadziłem ją za budkę kasybiletowej, gdzie nie mogła nas widzieć jej matka, i tuliłem siędo niej z całych sił, aż z rykiem wtoczył się pociąg, a jawsiadłem do wagonu.Tak jak w tych wszystkich filmachwojennych, które teraz oglądam w telewizji.Obraz Emily nosiłem głęboko w sercu przez cały okressłużby.Tylko jej wspomnienie trzymało mnie przy życiu.50Wspomnienie tego, jak całowałem jej twarz i włosy, jakwplatałem w nie palce.Nigdy jej o tym nie powiedziałem, bopózniej widziałem Emily jeszcze tylko raz, a potem jąstraciłem.Straciłem, bo była wciąż dziewczynką, kiedywróciłem z szyją grubszą o numer i jednym w głowie.Figlepod stołem do ping-ponga już mi nie wystarczały.Więcśmiertelnie ją wystraszyłem, prosząc o rzeczy, na którejeszcze nie była gotowa.Patrząc wstecz, zastanawiam się, czypo prostu nie była gotowa na mnie.Też się bałem, alekochałem ją tak mocno.Wciąż o niej myślę, szczególniew takie dni jak dzisiejszy kiedy Clancy bawi się nadstrumykiem, a w powietrzu czuć wiosnę.Zanim pojawiła sięClancy, Emily była jedyną istotą, która do mnie należała.Zanim pojawiła się Clancy, bosonoga i ciskająca kamyki,Emily była ostatnim świadkiem mojej niewinności.5Było naprawdę zimno jak na wiosnę.Czasem budziłamsię w środku nocy, ubrana w ciepły wełniany szlafroki okutana ciepłym wełnianym kocem, i ta myśl ogarniałamnie jak olśnienie, najpierw gwałtownie przyspieszając oddech, a w końcu każąc mi głęboko westchnąć.Byłamsamotna.Wełna nie dawała mi ciepła, za którym tęskniłam.Kiedyś sypialiśmy z Peterem wtuleni w siebie, teraz poprzeciwnych stronach łóżka, odwróceni do siebie tyłem.Pamiętam, że w tych dawnych czasach mawiałam do Peterażartobliwie, że jeśli kiedykolwiek wpadnie na pomysł, bymnie porzucić, niech zrobi to z łaski swojej, zanim będęmusiała rozpocząć kurację hormonalną.Teraz ten żartstawał się ponurą rzeczywistością.Peter starzał się w ówtypowy męski sposób, który sprawiał, że wyglądał tylkobardziej dystyngowanie niż dotąd miał szpakowatewłosy i miniaturowy brzuszek, bez wątpienia ogromnieseksowny dla każdej kobiety przy zdrowych zmysłach.Zapytałam go nie dalej niż przedwczoraj, ile zna siwychkobiet z brzuszkiem, które uznałby za wybitnie pociągające.Moje lata są policzone, dodałam.Ty możesz zacząćnowe życie, założyć drugą rodzinę, gdy tymczasem mojawartość rynkowa spada na łeb, na szyję: jestem obarczonączwórką dzieci kobietą w wieku średnim.Roześmiał sięi odparł, że chyba zrobiła się ze mnie aż nazbyt ortodoksyjna feministka, bo w przeciwnym razie nie mówiłabym52takich rzeczy.Nie powiedział mi tego, co pragnęłam usłyszeć.Kiedy spoglądam w lustro, wyraznie widzę cienkie nitkiwokół oczu, które zresztą wydają się teraz mniej błękitne niżkiedyś.Reszta mego ciała jest nadal w dobrej formie: dająo sobie znać długie wieczory ćwiczeń w naszej domowejsiłowni, bieganie z psem, miliony wędrówek po piwnicznychschodach z ciężkimi koszami brudów i upranej bielizny.Moje ramiona okrzepły przy noszeniu płócien, mieszaniufarb, zamiataniu podłóg.Moje włosy nie posiwiały, choć niesą już blond, jak kiedyś, lecz raczej myszowatoblond.W sumie jednak się trzymam.Trwam.Dochodzę do wniosku, że kąpiele w formaldehydzie wcale nie są takie złe.Co więcej, znużyło mnie życie dla jutra, kiedy jakąścząstką duszy trwam w przekonaniu, że nie skończyłamjeszcze z życiem dla dnia dzisiejszego.Nie chciałam słuchaćo ubezpieczeniach na życie i funduszach emerytalnych.Rozmowy z Peterem były rzadkie, a kiedy już do nichdochodziło, dotyczyły wyłącznie dzieci i jego spraw zawodowych.Tego, że rachunki za elektryczność są zbyt wysokie.%7łesamochód nie ma ważnego badania technicznego.%7łe możewarto by wziąć drugi kredyt hipoteczny.%7łe dzieci potrzebująnowych butów, a Charlie aparatu na zęby.Chciałam wrócić do czasów sprzed Petera Waltersai zacząć wszystko od nowa, pytanie jednak brzmiało, czychcę zaczynać od nowa z Peterem Waltersem.Nierazsądziłam, że tak, kiedy indziej znów dochodziłam do wniosku, że nie wiem, czy zdołam zapomniećna tyle, aby cofnąć sięz Peterem do początku i zacząć na nowo właśnie z nim.A potem, jeszcze bardziej ukrzepiając w sobie tęsknotę,to poszukiwanie czegoś, co w średnim wieku przebudzi mniedo życia i pozwoli naprawdę istnieć, zadawałam sobiepytanie, dlaczego uważam, iż odpowiedzią może być JimmyMoran.Dlaczego po prostu nie obrócę się w łóżku na drugibok, obejmując Petera w taki sposób, jak w pierwszychlatach naszego małżeństwa.Czy serio brałam pod uwagę niewierność czy tylkoJimmy dostarczał pożywki dla mej wyobrazni? Ktoś mi53kiedyś mówił, że bez względu na to, czy doszło do przypadkowego zabójstwa czy morderstwa z premedytacją, ofiarajest martwa.Pragnęłam, by ktoś mnie mocno przytulił, alenie życzyłam sobie żadnych ofiar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]