[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pięciomiesięczna znajda".Mówił to już wcześniej.Co onmiał na myśli? Czy wyglądam jak pięciomiesięczne dziecko?Marcy, jak większość ludzi z Maine, miała w zwyczaju przez dobrą chwilę się zastana-wiać i rozważać problem, zanim decydowała się na odpowiedz.- Nie rozmawiałaś o tym z mamą?- Nie, na temat dzieci mówiła tylko tyle, że sama nie będzie ich więcej miała.Czy to zna-czy, że już nie może?Marcy powoli polizała lody.SR- Może i tak, albo też chodzi jej o to, że nie chce mieć więcej dzieci, bo wie, że nie urodzijuż nikogo tak wspaniałego jak ty.- Nie jestem wspaniała, przynajmniej nie zawsze.Więc co z tą pięciomiesięczną znajdą?Marcy oparła się o cementowy murek otaczający staw i zapatrzyła się na przechodniów.- Czy mama mówiła ci, jak się rodzą dzieci?- Nie, ale ja wiem.- Skąd wiesz?- Rozmawiałyśmy o tym z Melissą.Ma taką książkę, którą razem przeczytałyśmy.- Pamukucnęła obok Marcy i zniżyła głos.- I drugą o okresie.Wiesz, Janice Brooks właśnie go do-stała i pomyślałyśmy, że powinnyśmy wiedzieć, co to jest.- Janice Brooks ma dwanaście lat.Ty tylko dziesięć.- To nieważne.W tej książce jest napisane, że można dostać okres, kiedy się ma nawetdziesięć lub jedenaście lat.- Albo szesnaście.Jeszcze sobie poczekasz.- A ty masz już okres?Marcy pomyślała chwilę, po czym pokiwała głową.- Więc gdybyś chciała, możesz już mieć dziecko? Marcy znowu przytaknęła ruchemgłowy.- I ciąża trwałaby dziewięć miesięcy! Ale w tej książce nic nie piszą o pięciomiesięcz-nych dzieciach.Kiedy John mnie tak nazywa, ma na twarzy obrzydzenie.Więc co to znaczy?- Lepiej zapytaj o to mamę.- Ona mi nie odpowie.- Dlaczego nie?- Nie wiem.Po prostu myślę, że nie będzie chciała.Pewnie mnie wyśmieje albo się ze-złości.Ona wcale nie uważa, że John jest okropny.Dlatego pytam się ciebie, Marcy.Przecieżjesteś moją najlepszą przyjaciółką i wiesz o tylu sprawach.Co to jest pięciomiesięczna znajda?Marcy polizała lody i dopiero wtedy odwróciła się do Pam.- Pewnie to dziecko, które urodziło się w pięć miesięcy po ślubie rodziców.Pam nie musiała się długo zastanawiać nad znaczeniem słów przyjaciółki.Potrafiła do-brze liczyć.- A więc John chce powiedzieć - zaczęła powoli - że moi rodzice zrobili mnie, zanim siępobrali?SR- Możliwe.- I że się pobrali, bo miałam się urodzić?- Najważniejsze - oświadczyła Marcy - że byli małżeństwem, kiedy się urodziłaś.- Czy oni się pobrali tylko ze względu na mnie?- Nie.Pewność w głosie Marcy uspokoiła nieco Pam, ale dalej miała wątpliwości.- Skąd wiesz?- Ponieważ cię bardzo kochają.I siebie nawzajem też.Ludzie, którzy się tak kochają,biorą ślub bez względu na to, czy ma się urodzić dziecko, czy nie.- Widząc, że Pam nadal maniewyrazną minę, dodała: - Przecież wiesz, że się kochają.- Czasami mam wrażenie, że nie.Tata tak dużo czasu spędza w Maine.- To z powodu kopalni.Musi tam być.- Nie - zaprzeczyła Pam, ale już bez przekonania.- Oczywiście, że tak.Gdyby nie pracował, nie miałabyś tych wszystkich ładnych rzeczy,które tak lubisz.Twój tata jest dobrym człowiekiem.Jestem przekonana, że gdyby to zależałotylko od niego, wolałby być w Bostonie z tobą i twoją mamą.Pam nie sprzeczała się więcej, choć była pewna, że ostatnie zdanie poprzedziła zbyt dłu-ga chwila namysłu, nawet jak na zwyczaje Marcy.Rozumiała za to świetnie, dlaczego przyja-ciółka tak bardzo zapewnia ją o miłości Eugene'a i Patrycji.Rodzice Marcy nie żyli dobrze zesobą, przy byle okazji wybuchały sprzeczki i awantury, których Pam nieraz była świadkiem.Wporównaniu z tym wszystko inne zdawało się lepsze.Na temat uczuć łączących jej własnych rodziców Pam miała swój prywatny punkt wie-dzenia.Wspominając lata wczesnego dzieciństwa stwierdzała, że obecnie stosunki między nimiznacznie się ochłodziły, a cudowne, wspólnie spędzane chwile zdarzały się coraz rzadziej.Jeślinawet Patrycja i Eugene się kochali, nie była to miłość tak głęboka jak na początku ich związ-ku.Wszystko wskazywało na to, że działo się coś złego.Eugene spędzał w Maine większośćczasu, co tak bardzo irytowało Patrycję, że sama wybrała się tam kilkakrotnie w ciągu roku.- Masz do mnie pretensję, że się niepokoję? - pytała z wyrzutem w głosie pewnego piąt-kowego wieczoru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]