[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie tym razem.Tym razem tobyło naprawdę.Wcale tego nie ukrywałem przed wami.Wprowadziłemwszystko do komputera dopiero dzisiaj rano, kiedy kapitan Brady przysłał miwasze raporty.Bez raportów guzik bym zdziałał.Sami w końcu doszlibyściedo tego.Ja po prostu zawsze wierzyłem w profile i miałem komputer. Russell Bent mieszkał sześć domów od Lanskych z siostrą, jej mężem ijedynym synem.Bent miał dwadzieścia siedem lat, nie chodził na randki, miałniewielu przyjaciół, ale był miły dla wszystkich.Pracował jako konserwator wdużym biurze przy Alei Milwaukee.Jedyną jego pasję stanowiło trenowanieMałej Ligi.Detektywi rozmawiali już z Russellem Bentem, jego siostrą i jej mężem wramach przeczesywania okolicy.Nigdy nie uważali go za potencjalnegopodejrzanego.Szukali przejezdnego, seryjnego mordercy, jakiegoś szaleńca zpłonącym wzrokiem, nie miejscowego, nieśmiałego młodego człowieka, którybardzo grzecznie odpowiadał na pytania.- Sto dolarów, Sherlock, że go złamią w dwadzieścia minut - powiedziałSavich, uśmiechając się do niej.- Teraz rzeczywiście żaden z nich nie wydaje się zmęczony - zauważyła.-Popatrzymy?- Nie, chodzmy do gabinetu Brady'ego.Nie chcę ich krępować.Jeśli chodzi oBenta, założę się, że zabiłby jeszcze jedną rodzinę w innym stanie, żebyzamącić wszystkim w głowach.Potem przestałby zabijać.- Wie pan, zastanawiałam się, dlaczego musiał zabijać dzieci w ten sposób.- No, dużo o tym myślałem, rozmawiałem z profilerami i kilkomapsychiatrami.Dlaczego Bent zamordował te rodziny z dwojgiem dzieci,dokładnie z chłopcem i dziewczynką, i w każdym przypadku różnica wiekurodzeństwa wynosiła dwa lata, nie mniej, nie więcej? Myślę, że zabijał siebiei siostrę.Popatrzyła na niego z drżeniem.- Ale dlaczego? Nie, proszę mi nie mówić.Pan sprawdzał tego Benta.- Aha.Opowiedziałem o tym Dubrosky'emu i Masonowi w kiblu.Teraz mogąsię popisywać przed kapitanem Bradym. - Szkoda, że mnie tam nie było.- Nie żałuj.Mason tak się przejął, że puścił pawia.Nic nie jadł przez całydzień i wypił wiadro tej morderczej kawy.Uniosła rękę.- Nie, proszę mi nie mówić, sir.Spróbuję sama pomyśleć.Poszła za nim przez hol do gabinetu kapitana.Savich położył się na sofie.Sofa była za krótka i twarda jak skała, ale w tej chwili nie zamieniłby jej napuchowe łoże.Odprężał się.Zamknął oczy i zobaczył tego żałosnego RussellaBenta.Dostali go.Tym razem wygrali.Na chwilę zapomniał o innychpotworach, które wciąż zabijały na wolności, potworach, które przez wielegodzin próbował schwytać razem ze swoimi ludzmi, ale przegrali.Tym razemsię udało.Zwyciężyli.- Matka musiała coś zrobić.Uchylił jedno oko.Sherlock stała nad nim, rude włosy spływały na ramię izasłaniały połowę twarzy.Patrzył, jak zakłada skrzydło włosów za ucho.Pięknewłosy i całkiem ich sporo.Oczy miała zielone, w ładnym odcieniu mchu.Nie,włosy nie były właściwie rude, ale trochę rudawe, trochę brązowe, z odrobinącynamonu.Kasztanowe.Tak pomyślał, kiedy ją zobaczył po raz pierwszy.- Tak - powiedział.- Pani Bent rzeczywiście coś zrobiła.- Myślę, że nie chodziło o pana Benta.Trzech ojców Russell Bent zabiłczystym strzałem.Nie, zaraz, po śmierci Bent strzelił każdemu w żołądek.- Szybka śmierć pewnie dlatego, że dla Benta ojciec się nie liczył, nie stanowiłprzedmiotu zapiekłej nienawiści.Strzał w brzuch dlatego, że postrzegał ojcajako słabego, niedołężnego człowieka, nie uważał go za mężczyznę.- Co pani Bent zrobiła Russellowi i jego siostrze?- Aby ukarać Russella i jego siostrę, czy raczej dlatego, że ją to nakręcało, paniBent kneblowała oboje, związywała im ręce za plecami i zamykała ich wbagażniku samochodu, w szafie albo w innych ciasnych, ciemnych miejscach.Raz mało nie umarli od zatrucia tlenkiem węgla.Matkaoczywiście nie opiekowała się nimi, musieli sami zdobywać jedzenie.Opiekaspołeczna odebrała ich matce, dopiero kiedy mieli dziesięć i dwanaście lat.Niezłe tempo, co?- Jak pan się tego dowiedział tak szybko?- Zadzwoniłem, zanim wyszliśmy zgarnąć Russella Benta.Nawet kazałemsprawdzić akta w opiece społecznej.Wszystko tam mieli.- Więc sznur od tostera to jakby zemsta za to, czego nie zrobiła? Bicie potwarzy to kara?- Chyba tak.Zemsta na całą wieczność.- Widocznie uwierzył, że chociaż matka była okropną osobą, on i siostrazasłużyli na śmierć, tylko że nie umarli, przeżyli, więc inne dzieci musiałyich zastąpić?- To raczej nie ma za wiele sensu.Ale na pewno jakoś się wiąże z faktem, żeRussell Bent czuł się bezwartościowy, we własnym mniemaniu niezasługiwał na życie.- Ale dlaczego wybrał rodzinę Lanskych?- Nie wiem.Nikt nie wspomniał o plotkach na temat tej rodziny, ani słowa ofizycznym znęcaniu się czy matce zaniedbującej dzieci.%7ładnychniewyjaśnionych obrażeń, z którymi dzieci zgłaszały się na pogotowie.Alena sto procent Russell Bent uznał, że dwoje dzieci Lanskych dostatecznieprzypominało jego i siostrę, by zasłużyły na śmierć.Dlaczego właściwiemusiał zagazować dzieci? Bóg jeden wie.Twoje wyjaśnienie jest równiedobre jak każde [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •