[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wierzyła, żeby Creighton wyskoczył z ciemności i jązaatakował.Próbował ją tylko nastraszyć, chciał jej odpłacić, ukarać ją zascenę w barze, kiedy to przyłapała go na podziwianiu swego oblicza wlustrze.Zaaranżował przerażającą scenę, żeby nią wstrząsnąć.Na pewno?Zabójstwo Paula jak dotąd uszło mu na sucho.Może poczuł sięniezwyciężony? Zawsze był pewny, że zasady się do niego nie odnoszą; poudanym morderstwie w hotelu mógł się stać nieostrożny, skory do działania,może nawet zapragnąć zabić samemu, zamiast komuś to zlecić.A miał powody, by życzyć jej śmierci.159RLT Nagle ogarnął ją strach.Otworzyła pilotem samochód, szybko wsiadła,zamknęła i zablokowała drzwiczki.Ryk silnika odbił się echem odbetonowych ścian.Z piskiem opon wycofała się i ruszyła w stronę wyjazdu.Mijając filar, nie śmiała się odwrócić, mimo to kątem oka dostrzegła małyżółtoniebieski płomyk to gasnący, to zapalający się z upiorną regularnością.Krętym korytarzem zjechała na poziom ulicy tak szybko, że kiedyzatrzymała się, żeby zapłacić parkingowemu, poczuła zawroty głowy.Wyjeżdżając na bulwar, zerknęła w lusterko.Nikogo.Jej kurczowo zaciśnięte na kierownicy ręce były zimne, lecz spocone.Bolały ją zesztywniałe ramiona.Creighton ucieszyłby się, wiedząc, że jąnastraszył.Ale nie wiedział.Prawda? Nie dała się wciągnąć w tę idiotycznągrę.Wyśmiała go i odjechała.Pospiesznie, zgoda, ale nie dając po sobiepoznać, że się boi.Nie, na pewno nie wiedział, ile ją to kosztowało, a tosprawiło jej satysfakcję.Ale w domu spostrzegła, że jednak mu się udało.Pierwszą wskazówką, że coś jest nie tak, były drzwi do garażu  niechciały się otworzyć.Zostawiła samochód na podjezdzie, przekręciła kluczw zamku i weszła do domu drzwiami frontowymi.Chciała zapalić światło.Pstryknęła włącznikiem i nic.Ale brak prądu ograniczał się tylko do jejdomu: u sąsiadów było jasno.Po omacku doszła do stolika w holu, gdzie trzymała małą latarkę.Bateria wciąż była dobra, lecz światło słabe, dlatego ławę zobaczyła dopierowtedy, kiedy na nią wpadła.Stała zwykle pod ścianą, naprzeciwko stolika.Teraz blokowałaprzejście.160RLT Brak prądu to jedno.Przestawienie mebla to drugie.Julie byłaabsolutnie pewna, że ona ławy nie przesuwała.Ktoś się do niej włamał? Czy złodziej wciąż był w domu? Odwrócićsię, wybiec na dwór i zadzwonić na policję  tak nakazywał instynkt.Ale wzięła się w garść i zachowała spokój.Zamiast wyciągaćpochopnie wnioski czy ulegać histerii, znieruchomiała i wytężyła słuch.Jednał oprócz głuchego dudnienia krwi w uszach nie usłyszała nic.Odsunęła kolanem ławę i świecąc latarką, poszła dalej, najpierw dosaloniku, potem do jadalni, ale tam nie zauważyła niczego podejrzanego.Wszystko stało na swoim miejscu.Domu nie splądrowano.Wycelowawszy światłem w podłogę, zauważyła, że frędzle bieżnikależą idealnie prosto, że od wyjścia sprzątaczki nikt ich nie tknął.Prawdopodobieństwo, że intruz przepłynął nad nimi w powietrzu, byłobardzo małe. Niech cię szlag!  szepnęła.Miała na myśli Creightona.Ta szuja dopięła swego.Przez niego bałasię własnego domu.Przestraszyła się głupiej ławy, podczas gdy prawie nasto procent przesunęła ją sprzątaczka, która, odkurzywszy hol, po prostuzapomniała ustawić ją na swoim miejscu.Wciąż z latarką w ręku dotarła do sypialni.W progu zawahała się ipowiodła światłem po pokoju.Przekonawszy się, że niczego nie brakuje,weszła do środka i właśnie skręcała w stronę szafy, gdy od stronyfrontowych drzwi dobiegł jakiś odgłos.Cała pewność siebie, którą z takim trudem zbudowała, momentalnierunęła, ustępując miejsca strachowi.161RLT Zgasiła latarkę i rzuciła się na podłogę.W zupełnej ciemności dopełzłado łóżka i wymacała rewolwer, który Paul przykleił taśmą do ramy.Kilka razy szarpnęła i znalazł się w jej ręku.Na oślep zerwała z niegoupartą taśmę.Był ciężki i zimny, obcy i grozny  Jest nabity, ale na wszelkiwypadek dwie komory zostawiłem puste"  powiedział Paul.A potempowtórzył, że trzeba nacisnąć spust dwa razy, że dopiero wtedy broń wypali.Julie była zlana zimnym potem.Oddychała szybko i płytko.Teraz,kiedy zdała sobie sprawę, że jednak ktoś jest w jej domu, strach, któregodoświadczyła w podziemnym parkingu, spotęgował się tysiąckrotnie.Dotar-ło do niej, w jak niebezpiecznej znalazła się sytuacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •